Niebezpiecznie na Święciańskiej i Barkocińskiej
7 marca 2013
Na rogu Święciańskiej, przed skrzyżowaniem z Barkocińską, od kilku lat stał znak nakazujący ustąpienie pierwszeństwa przejazdu. Stał, ale już nie stoi, bo ktoś go usunął. - Taki jest pomysł na nową organizację ruchu w tej okolicy, czy ktoś ten znak sobie przywłaszczył? - pyta czytelnik.
Dlaczego sprawa jest pilna?
- Mieszkańcy przyzwyczaili się, że Barkocińska zawsze była drogą z pierwszeństwem przejazdu. Odkąd działa przy tej ulicy sklep spożywczy, ruch jest tam większy niż w poprzednich latach. Ulice wyglądają na równorzędne, co powoduje kolizje drogowe - zwraca uwagę radna Monika Kwiatkowska.
Na miejscu, na własnej skórze przekonaliśmy się o tym, że skrzyżowanie do bezpiecznych nie należy. Spokojnie jechaliśmy sobie Barkocińską, kiedy nagle ze zlokalizowanej po prawej stronie Święciańskiej wyłonił się samochód osobowy. Ulice wyglądają na równorzędne, co powoduje kolizje drogowe - zwraca uwagę radna Monika Kwiatkowska. Zatrzymał się kilkanaście centymetrów od drzwi naszego samochodu. Kierowca nie był przesadnie miły. Wykrzyczał, że pierwszeństwo należy się jemu, ponieważ był z prawej strony. Gdyby był znak, wszystko stałoby się jasne.
Potwierdza to również mieszkaniec tej okolicy i stały klient wspomnianego sklepu, pan Zygmunt. - Te ulice nie są za szerokie, więc samochody nie pędzą, ale było już parę razy tak, że dwa spotkały się na skrzyżowaniu. To mogło się skończyć gorzej. Ten znak powinien szybko wrócić na swoje miejsce - potwierdza.
Policja nie odnotowała tu na szczęście żadnych poważnych wypadków. - Na tym skrzyżowaniu nie było wielu kolizji. W każdym razie nie zdarzyło się nic poważnego - mówi Elżbieta Adamus z Komendy Stołecznej Policji.
Koszt postawienia znaku nie jest duży. To jakieś 300 zł. Plus kupno i wykonanie. Powiedzmy, że w sumie dwa razy tyle. W każdym razie nie da się tego zbyć argumentem, że w budżecie dzielnicy nie ma na nowy znak pieniędzy.
mac