Nie mają nawet 18 lat. Udawali policjantów, by okraść staruszkę
14 grudnia 2016
Pracownik banku udaremnił kradzież 50 tys. zł, której chcieli dokonać... nastoletni chłopcy.
Kradzieże metodą "na policjanta" czy "na wnuczka" to już prawdziwa plaga. Do starszej osoby dzwoni ktoś podający się za członka rodziny, proszący o pomoc finansową. Ma się po nią zgłosić "znajomy", który często odbiera od ofiary pokaźną sumę w gotówce. Niekiedy oszustwo ma drugą część. Gdy pierwsza rozmowa się kończy, telefon odzywa się ponownie. Tym razem dzwoni "policjant" twierdzący, że wcześniejszy rozmówca to oszust, ale można go złapać. Trzeba tylko przygotować zasadzkę, przekazać pieniądze i zatrzymać złodzieja na gorącym uczynku. Ten "oficer policji", występujący czasami jako funkcjonariusz Centralnego Biura Śledczego, to oczywiście także złodziej, próbujący wyłudzić pieniądze. Z pozoru szyta grubymi nićmi intryga pozwala przestępcom kraść sześciocyfrowe sumy.
Ostatnio na oszczędności 80-letniej kobiety połakomili się... nastoletni chłopcy. Jeden z nich wykonał telefon, podając się za funkcjonariusza CBŚ i prosząc o wyjęcie z konta 50 tys. zł. Staruszka udała się do oddziału banku, ale jej zachowanie wzbudziło podejrzenia pracownika. Na miejsce wezwano policjantów.
Podczas obserwacji wywiadowcy zauważyli dwóch nastolatków, wyjmujących z kosza na śmieci kopertę pełną ulotek, którą uznali za wypełnioną gotówką. 15-latek i 16-latek zostali zatrzymani, a następnie trafili do policyjnej izby dziecka. W trakcie śledztwa ustalono, że w przestępstwie mógł brać udział także ich 17-letni kolega. Został zatrzymany w domu.
Cała trójka usłyszała zarzut usiłowania oszustwa i trafiła na trzy miesiące do schroniska, zaś wobec najstarszego prokurator zastosował dozór policyjny. Jeśli sąd uzna ich winnymi i zastosuje najwyższy wymiar kary, wyjdą z więzienia jako mężczyźni w wieku 23-25 lat.
(dg)