Smartfony, internety i tablety! Nowoczesność i elektronika wkrada się wszędzie. Jednak pętla tramwajowa na Młocinach wciąż tkwi w innej rzeczywistości. Żeby przestawić zwrotnicę, drobna pani motornicza, zamiast wcisnąć guzik musi wysiąść i ciężkim prętem sama pogrzebać w szynach.
Wszyscy pamiętają komedię "Nie lubię poniedziałku" Tadeusza Chmielewskiego. Grający sam siebie Bohdan Łazuka nad ranem wychodzi zawiany z knajpy i zamiast odpalić silnik swojego samochodu korbą, wtyka pręt w szynę tramwajową i tak spaceruje po Warszawie. Gdzie go nie ma! Snuje się Alejami, Żelazną, skręca nawet z Kasprzaka w ówczesną al. Rewolucji Październikowej. Rzeczywistość sprzed czterech dekad? Na pewno przerysowana, ale w zbliżonych sytuacjach są dziś pracownicy Tramwajów Warszawskich. Nasz fotoreporter przyłapał panią tramwajarkę na przestawieniu zwrotnicy. Jednak zamiast wcisnąć guzik zmieniający ustawienie szyn, pani musiała wziąć wajchę i sama przestawić tor. - Może to i rok 2015, ale czy na pewno Europa? - zaśmiali się studenci czekający na "jedenastkę". - Zamiast się śmiać, wzięlibyście tego drąga od kobiety i pomogli jej przestawić tor! - zrugał ich starszy pan.
Motornicza była jednak szybsza i bez pomocy młodzieży sama dała sobie radę. Linia "11" ruszyła w stronę Bemowa.
PB