Nie będzie lasu imienia Jarockiej? "Radni mają focha"
31 maja 2017
Z naszą dzielnicą związanych jest wielu artystów. Jedną z takich osób była znana piosenkarka Irena Jarocka. "Beatlemania story", "Nie wrócą te lata", "Motylem jestem" czy "Odpływają kawiarenki" weszły na stałe do kanonu polskiej piosenki. Artystka mieszkała przez kilka lat na Białołęce. Miejscem, który szczególnie lubiła, był las pomiędzy ulicami Strumykową i Leśnej Polanki. W tym roku obchodzimy piątą rocznicę śmierci artystki.
Z inicjatywy jej męża Michała Sobolewskiego, córki Moniki Sobolewskiej oraz Fundacji Ireny Jarockiej powstał pomysł, aby w pięć lat po śmierci Jarockiej nazwać jej imieniem las, który uwielbiała. Wniosek nazewniczy został złożony w 2014 roku, podpisany przez męża, córkę, 13 radnych Warszawy oraz 270 mieszkańców Białołęki. Trafił do Zespołu Nazewnictwa Miejskiego oraz do Komisji ds.
Las Ireny Jarockiej na Leśnej Polanki? Najwcześniej za trzy lata
W marciu w Białołęckim Ośrodku Kultury odbyła się impreza "Motylem jestem, czyli wieczór wspomnień o Irenie Jarockiej" oraz koncert jej piosenek. To dopiero początek większego projektu upamiętnienia piosenkarki.
Nazewnictwa Miejskiego Rady m.st. Warszawy. W obu przypadkach uzyskał pozytywną opinię, z zastrzeżeniem, że należy poczekać aż upłynie pięć lat od śmierci.
W porozumieniu z dyrekcją Lasów Miejskich, która również pozytywnie odniosła się do inicjatywy, przygotowany został projekt nazwania leśnych alejek tytułami piosenek Jarockiej. Na 2017 rok, aby uczcić piątą rocznicę jej śmierci, urząd dzielnicy Białołęka wraz z Fundacją Ireny Jarockiej przygotował wiele inicjatyw upamiętniających piosenkarkę. W internetowej sondzie 93% głosujących poparło nową nazwę lasu (mieszkańcy oddali łącznie 456 głosów).
Niestety 25 maja 2017 r. Rada Warszawy sprzeciwiła się inicjatywie, wbrew wszystkim wcześniejszym opiniom i ustaleniom. Nie podano żadnych logicznych argumentów. Przedstawione przez radnych PO uzasadnienie, że nie nadajemy lasom w Warszawie patronów, zostało od razu odrzucone przez opozycję. Podano przykład lasu Kabackiego im. S. Starzyńskiego, lasu im. Jana III Sobieskiego czy wreszcie lasu Lindego. Sytuacja jest niezrozumiała i wygląda na - wymierzony w byłą działaczkę PO, jedną z inicjatorek akcji - lokalny "foch" kilku osób wewnątrz białołęckiej Platformy, które zmanipulowały radnych PO w radzie miasta. Wydarzenie nie ma precedensu i jest wielką kompromitacją stołecznej rady, a w szczególności Komisji ds. Nazewnictwa Miejskiego. Odrzucenie dobrze udokumentowanego wniosku, który uzyskał już wcześniej wszystkie zgody - jest czymś niezrozumiałym i przynosi wstyd władzom miasta, szczególnie wobec rodziny Ireny Jarockiej, mieszkańców i władz Białołęki oraz wszystkich zaangażowanych w uroczystości poświęcone artystce. Jest także przykładem strasznego partyjniactwa, które niszczy piękne, niepolityczne inicjatywy popierane przez mieszkańców.
Podczas nadzwyczajnej sesji rady dzielnicy zajmiemy się stanowiskiem w tej sprawie zgłoszonym przez radnych PiS . Mam nadzieję, że będzie to dobra okazja, aby białołęccy radni przekazali zdecydowany sygnał dla Rady Warszawy z żądaniem zmiany głupiej decyzji.
Piotr Oracz
radny dzielnicy Białołęka