Nasze metro budują na Targówku. "Nieustanne karanie Białołęki"
24 listopada 2017
Pierwsza linia miała być przedłużona na Tarchomin, na drugą liczyły tysiące mieszkańców wschodniej Białołęki. Głosy ekspertów zdały się na nic. O trasie metra zadecydowała polityka.
"PiS jest przeciwny przedłużeniu metra na Tarchomin i ta decyzja jest skandaliczna. PO jest absolutnie za tym. Zupełnie irracjonalne jest nieustanne karanie Białołęki przez PiS. Konsekwentnie opowiadamy się za przedłużeniem I linii metra z Huty przez Wisłę na Białołękę. Tramwaj nie jest tak szybki, jak kolej podziemna, poza tym wymagać będzie przesiadki". Tak o podziemnej kolei mówiła w wywiadzie dla "Echa Białołęckiego" w listopadzie 2006 roku... Hanna Gronkiewicz-Waltz.
"Sorry, taki mamy klimat"
Budowana obecnie linia metra, biegnąca łukiem przez Targówek i Zacisze na Bródno to wyrzucanie w błoto unijnych pieniędzy. Przeniesienie ostatniej stacji w okolice Trasy Toruńskiej nadałoby tej inwestycji jakikolwiek sens - mówi specjalista transportu Marcin Banach. Dwa lata później obecna prezydent Warszawy otwierała stację Młociny, świętując jednocześnie zakończenie budowy I linii metra. Dziś tysiące mieszkańców Tarchomina i Nowodworów mają do dyspozycji tramwaj, dowożący do obowiązkowej przesiadki na Młocinach.
- Ze względu na dużą odległość od centrum, dużą gęstość zaludnienia i podłużny kształt, Tarchomin i Nowodwory to, podobnie jak Ursynów, doskonały przykład osiedla, które powinno być obsługiwane metrem - komentował po otwarciu linii tramwajowej specjalista transportu Marcin Banach. - Były dwie możliwości dociągnięcia tam podziemnej kolei: pierwszej linii z Żoliborza, pod Wisłą i przez Żerań lub drugiej linii prosto z Dworca Wileńskiego, a więc tak, jak planowano w latach 80. Budowana obecnie linia metra, biegnąca łukiem przez Targówek i Zacisze na Bródno to wyrzucanie w błoto unijnych pieniędzy. Przeniesienie ostatniej stacji w okolice Trasy Toruńskiej nadałoby tej inwestycji jakikolwiek sens.
"Woda ma to do siebie, że spływa"
Tymczasem im bliżej przyszłorocznych wyborów samorządowych, tym głośniej celebrowany jest każdy etap budowy metra na Targówku. Samorządowcy z pl. Bankowego co kilka dni triumfalnie donoszą, że prace idą zgodnie z planem a mechaniczne krety każdego dnia walczą z przeciwnościami losu, dzielnie budując "nową Polskę Ludową". Propaganda rodem z minionej epoki już kompletnie przysłoniła opinię, którą przez lata przedstawiało wielu specjalistów, dziennikarzy czy mieszkańców: pełna zakrętów trasa metra, kończąca się w środku Bródna po zawróceniu z Targówka przez Zacisze, nie ma żadnego sensu. W 2011 roku zarówno radni Białołęki, jak i część ich kolegów z Targówka oficjalnie poparła przesunięcie ostatniej stacji z Rembielińskiej na skraj Białołęki, w bezpośrednim sąsiedztwie Trasy Toruńskiej, aby w korzystnym miejscu stworzyć duży węzeł przesiadkowy.
- Leszek Ruta, dyrektor Zarządu Transportu Miejskiego przyznaje, że pomysł poprowadzenia metra na wschodnią Białołękę jest merytorycznie uzasadniony, natomiast jego forsowanie może być ryzykowne dla dokończenia budowy II linii metra - pisaliśmy sześć lat temu.
11 tys. podpisów
Propaganda rodem z minionej epoki już kompletnie przysłoniła opinię, którą przez lata przedstawiało wielu specjalistów, dziennikarzy czy mieszkańców: pełna zakrętów trasa metra, kończąca się w środku Bródna po zawróceniu z Targówka przez Zacisze, nie ma żadnego sensu. W 2015 roku w starania o metro włączyli się zwykli mieszkańcy. Z inicjatywy Kamila Hajduka udało się zebrać 11 tys. podpisów pod wnioskiem o przesunięcie ostatniej stacji z Bródna na Grodzisk, ale warszawski samorząd zignorował zawarte w nim argumenty. Urzędnicy po raz kolejny powołali się na studium, według którego budowa metra w kierunku wschodniej Białołęki byłaby uzasadniona tylko po... przekroczeniu liczby 200 tys. ludności, a więc dwukrotnie większej, niż liczba mieszkańców Bródna i Targówka.
Dziś temat budowy metra zarówno na Tarchomin, jak i Białołękę jest zamknięty. W pierwszym przypadku przeszkodą jest linia szybkiego tramwaju, którą po otwarciu podziemnej kolei należałoby dosłownie rozebrać. W drugim - unijna dotacja na budowę stacji na Zaciszu i Bródnie.
Marzenia pozostały
- Kumulacja zaniedbań zmusiła nas do rozpoczęcia akcji zbierania podpisów pod doprowadzeniem metra z Młocin na Tarchomin - piszą aktywiści Inicjatywy Mieszkańców Białołęki. - To jedyna szansa, aby mieszkańcy Tarchomina i okolic sprawnie, szybko i wygodnie przedostawali się w inne rejony stolicy.
Wybory samorządowe za rok. Przez ten czas lokalni politycy z pewnością nieraz odświeżą temat metra i przypomną odchodzącej prezydent Gronkiewicz-Waltz obietnice wyborcze z 2006 roku.
(dg)