REKLAMA

Puls Warszawy

różne

 

"Najbardziej denerwujący pasażerowie". Śmierdzący żule, narzekający emeryci, głośne dzieci?

  26 lutego 2014

alt='"Najbardziej denerwujący pasażerowie". Śmierdzący żule, narzekający emeryci, głośne dzieci?'
Idealny autobus według autora tekstu.

Nie ma się co oszukiwać - podobnych tekstów były dziesiątki. Za każdym razem pojawiały się też osoby broniące tych czy owych typków, zakłócających nam komfort jazdy tramwajem. Ten tekst będzie inny - pisany z perspektywy prawdziwego Polaka, który narzeka na wszystko i na wszystkich. Jednym słowem - przeciętny malkontent.

REKLAMA

Dlaczego tak? Bo, niestety, narzekanie to nasza cecha narodowa. A żeby nikogo nie dyskryminować - wszyscy będą winni. Tak jest chyba uczciwiej?

Kto zatem jeździ autobusami? Zacznijmy od najmłodszych. Dzieci, jak wiadomo, płaczą, krzyczą i jęczą. Nikt nie jest bezpieczny, jeśli w autobusie jest dziecko. Pół biedy jeszcze, jeśli taki berbeć potrafi już sam stać, ale kto zagwarantuje, że nie zwymiotuje nam w tłoku na buty? Już lepiej niech siedzi na kolanach mamy lub taty. Ale wtedy ryzykujemy, że będzie komentować wszystko, co widzi za oknem. I będzie zadawać pytania. "A dlaczego tam nie skręcamy?", "Po co tu jest przystanek?", "Gdzież jest niegdysiejszy Snowden?" (zakładając, że taki czterolatek przeczytał już "Paragraf 22"). Kilkuminutowa przejażdżka do pracy zamienia się w koszmar. A gdy jeszcze zacznie płakać, to już w ogóle sodoma i gomora. No i wózki dziecięce - w godzinach szczytu zajmuje toto miejsce, a przecież spokojnie z pięć osób na takim miejscu dałoby się upchnąć. Dla dzieci powinny być oddzielne linie.

Skoro już wózki - niepełnosprawni. No proooszę - pomijając już sam fakt zajmowania miejsca w autobusie, to jeszcze zanim kierowca wysiądzie, wyciągnie rampę podjazdową a później ją spakuje, to i tak spóźniony pojazd załapie kolejne minuty w plecy. Niepełnosprawni powinni mieć oddzielne linie.

Kto tam następny? Aaaaa, młodzież. Od biedy, jeśli trzeźwa. Ale i tak młodzi bezczelni są. Zajmują miejsca, na których starsi mogliby usiąść. Ale może być znacznie gorzej. W ramach ochrony słuchu nie stosują słuchawek, tylko walą radosnym umcumc z komórki na pół autobusu. Najgorsze, że jest to akurat ta połówka, w której siedzę. Albo to chichotanie nastolatek z byle czego. Też samo zło. I komentowanie nauczycieli, lekcji, szkoły i paznokci. Przecież to niemożliwe, żeby człowiek był kiedyś nastolatkiem. Gimbaza powinna mieć oddzielne linie.

Studenci. Albo wiecznie niedożywieni - co jest plusem, bo mało miejsca zajmują - albo po kilku piwach. Jeszcze gorzej, jak się trafi na studenta-artystę. Ze sztalugą. Co najmniej jedną. Albo ubrane toto tak, że Gombrowicz pisałby o gwałcie przez oczy. Nie, że kusząco. To gwałt na poczuciu estetyki. Przeciętnej, oczywiście. Przecież nikt normalny nie założy pomarańczowych spodni do zielonej marynarki, dokładając na głowę filuterny kapelutek. Który, tak przy okazji, też siecze po oczach. Rondem. Lepiej jest, oczywiście, latem, ale gdy nadchodzi kampania wrześniowa, natężenie studentów w komunikacji miejskiej jest nie do zniesienia. Studenci powinni mieć oddzielne linie.

Wracający z pracy fachowcy. Żeby to jeszcze buchalter czy inny umysłowy - ale nie! To zawsze musi być hydraulik, który wiezie do domu małą partaninkę w postaci dwóch umywalek czy innego ferszlusu do roztrajbowania. Koniecznie z torbą z brzęczącymi narzędziami, która obija się o kolana, biodro, czy cokolwiek innego. Albo jeszcze na dodatek tuż po wyjściu z pracy fachowiec sieknie strzemiennego, to już w ogóle atrakcje zapewnione. Fachowcy powinni mieć oddzielną linię.

Strzemienny? Hoho, dżentelmeni i damy, które gardzą abstynencją, to bardzo wdzięczny temat. Doznania węchowe to jedno, ale konieczność wysłuchiwania, co dany delikwent ma do powiedzenia na temat dowolny, to drugie. Plus niezborność psychoruchowa, grożąca kompletnie nieświadomą bombą w ucho. Pijani powinni mieć oddzielne linie.

Nie tylko zresztą dziabnięci wonieją. Śmierdzą bezdomni, śmieciarze, ludzie, którym udało się na chodniku wdepnąć w psią kupę - a latem nie tylko oni. Zasadniczo pasażer w tramwaju po przekroczeniu magicznej granicy termalnej +25 w cieniu zamienia się w nosiciela zapachu zjełczałego masła. Klimatyzacja (ha ha!) nie pomaga. Umycie się przed jazdą fizycznie przekracza możliwości pasażera. Nie i już. Przy okazji - dezodorant nie likwiduje odorów. Splata się z nimi w miłosnym uścisku, tworząc nowy, bogaty bukiet. Niemyjący się powinni mieć oddzielne linie.

Na koniec emeryci - zawsze jadą w godzinach szczytu. Zawsze! Jakby gdzieś im się spieszyło. A przecież na emeryturze ma się dużo czasu. I pospać dłużej można. W końcu ta emerytura właśnie po to jest. Ale nie - i jeszcze narzekanie na rozwydrzoną młodzież, że stroje nie takie, że kiedyś było lepiej. Albo opowieści o swoich chorych nerkach, wrzodach czy żylakach. Masakra jakaś. Emeryci powinni mieć oddzielne linie.

I gdyby tak wszystkich wsadzić w te oddzielne linie, wreszcie można będzie w tramwaju spokojnie usiąść. I nikt nie będzie przeszkadzał w słuchaniu nowego singla norweskiej grupy metalowej na cały regulator, nikt nie będzie narzekał na śmierdzące skarpetki na moich nogach ułożonych wygodnie na siedzeniu vis-a-vis... Pięknie będzie. Luźno. Punktualnie...

Dojeżdżam do pętli. Trzeba się obudzić i wysiadać.

Wiktor Tomoń

 

REKLAMA

Czytaj na ten temat

Komentarze (1)

# zdegustowana

25.04.2014 02:57

Tomoń czy może Tuman, hmm?
więcej na forum

LINKI SPONSOROWANE

REKLAMA

Zapraszamy na zakupy

REKLAMA

Najnowsze informacje w Pulsie Warszawy

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Najchętniej czytane w Pulsie Warszawy

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

Wyjazdy sportowe
Wyjazdy sportowe

REKLAMA

REKLAMA