Most ma siedem lat. Miał być lekiem na wszystko
25 marca 2019
25 marca 2012 roku pierwsze samochody przejechały przeprawą z Tarchomina na Młociny i Wrzeciono.
Gdy w 2002 roku podejmowano decyzję o budowie mostu nazywanego roboczo "Północnym", cały ruch z Tarchomina i Legionowa na lewy brzeg Wisły kierował się wiecznie zakorkowanym mostem Grota-Roweckiego. W popołudniowym szczycie kolejka na ślimak prowadzący na Modlińską potrafiła zaczynać się na wysokości Żoliborza, więc dzisiejsze narzekania na zjazd na Myśliborską brzmią - delikatnie pisząc - niepoważnie. Cierpieli kierowcy, cierpieli i pasażerowie. O tramwaju na Młociny można było tylko pomarzyć a najlepszym połączeniem z Tarchomina był autobus E-4, przedzierający się przez korki aż na pl. Bankowy, do najbliższej stacji metra. Most Północny miał to wszystko naprawić.
Nie było łatwo
Przygotowania do budowy szły fatalnie. Konkurs na koncepcję mostu unieważniano dwukrotnie, a umowę na budowę podpisano dopiero w kwietniu 2009 roku. Rok później polsko-hiszpańskie konsorcjum firm Pol-Aqua, Sando i Kromiss-Bis musiało czasowo wstrzymać prace z powodu fali powodziowej a planowane otwarcie przełożono. Pierwsze samochody pojechały mostem dopiero w marcu 2012 roku, ale wcale nie oznaczało to zakończenia inwestycji. Część przeprawy przeznaczona dla tramwajów, rowerzystów i pieszych została otwarta dopiero w styczniu roku 2013. Wkrótce potem na Tarchominie wybuchł spór o cięcia w komunikacji miejskiej. Trasa "dwójki" kończyła się wówczas na Starych Świdrach a pierwotny plan zakładał wycofanie autobusów dowożących na Młociny. Do czasu przedłużenia torów na Tarchomin Kościelny tramwaje kursowały prawie puste, tylko w dni powszednie.
Czemu nie Północny?
Wielu mieszkańców używa roboczej nazwy mostu do dziś. Za pozostawieniem jej na stałe były rady zarówno Bielan, jak i Białołęki, ale Rada Warszawy wolała uhonorować noblistkę. Argument o tym, że granice miasta zmieniają się w czasie i w przyszłości most "Północny" może stać się nazwą równie bezsensowną, jak "Warszawa Zachodnia", mieszkańców nie przekonały.
Co dalej?
Siedem lat od (częściowego) otwarcia most Skłodowskiej-Curie pozostaje najmłodszą warszawską przeprawą przez Wisłę. W 2006 roku Hanna Gronkiewicz-Waltz, ubiegająca się po raz pierwszy o fotel prezydenta miasta, obiecała budowę do 2014 roku mostów Skłodowskiej-Curie, Krasińskiego (z Bródna na Żoliborz), "Karowa" (z Powiśla na Pragę), Na Zaporze (z Wawra do Wilanowa) i Południowego. Pierwszy powstał w terminie, drugi jest formalnie planowany na rok 2023, o trzecim i czwartym nie ma dziś w ogóle mowy a ostatni właśnie powstaje, ale jest inwestycją rządową.
(dg)