Morskie Oko tonie w śmieciach. Odwiedzający sprzątają społecznie
18 sierpnia 2021
Mieszkańcy odwiedzający jezioro w Aleksandrowie coraz częściej zwracają uwagę na problem ze śmieciami. Radna Marta Turska dopytuje o częstotliwość sprzątania tego miejsca.
Wawerska radna Marta Turska w swojej interpelacji do władz dzielnicy zapytała, kto jest odpowiedzialny za sprzątanie terenu wokół Morskiego Oka w Aleksandrowie, jak i opróżnianie pojemników ze śmieci. Jak dodała, zrobiła to na prośbę mieszkańców, którzy zwracali uwagę na problem walających się wokół odpadów.
- Teren przylegający do jeziorka Morskie Oko jest nieuprzątnięty - czytamy w piśmie do burmistrza. - Często śmieci wysypują się z koszy. Wokół jeziorka są porozrzucane worki ze śmieciami, butelki. Śmieci niestety znajdują się również w wodzie. Pod wiatami, na ziemi jest gruba warstwa potłuczonego szkła. Taka zaniedbana i nieuporządkowana przestrzeń jest nieestetyczna i niebezpieczna, przede wszystkim dla najmłodszych.
Morskie Oko - kto tam sprząta?
Na interpelację radnej odpowiedział wiceburmistrz Leszek Baraniewski, który poinformował, że co prawda teren przylegający do jeziorka należy do nadleśnictwa Celestynów, jednak w celu realizacji projektu z budżetu obywatelskiego urząd dzielnicy zawarł porozumienie regulujące zasady współpracy i opieki nad tym terenem. Przypomnijmy: w 2018 roku nad stawem wybudowano pomosty, plac zabaw dla dzieci oraz małą siłownię plenerową. Ustawiono także wiaty ze stołami, ławki i dodatkowe kosze na śmieci. Urząd dzielnicy zobowiązał się do utrzymania czystości i porządku na tym terenie.
- Zadanie jest realizowane przez Zakład Gospodarowania Nieruchomościami - poinformował wiceburmistrz Baraniewski, który zwrócił się do dyrektora ZGN z prośbą o zwiększenie częstotliwości opróżniania koszy. - Mamy nadzieję, że podjęte działania uporządkują przestrzeń i poprawią estetykę tego terenu.
Czy jest lepiej?
- Mam wrażenie, że jest lepiej - komentuje radna Turska. - Systematyczniej opróżniają pojemniki na śmieci. Natomiast do wody nikt nie wchodzi i nikt tej wody nie sprząta. To widać. Kiedy byłam tam z dziećmi po jakimś dłuższym weekendzie, przeraziła mnie ilość śmieci. Postanowiliśmy posprzątać ten teren a ludzie, którzy tam byli i zobaczyli, że sprzątamy, dołączyli się do nas. To był fajny, społeczny zryw. Myślę o tym, żeby zorganizować sąsiedzkie sprzątanie tej przestrzeni. Najbardziej jednak bolą mnie pływające w wodzie śmieci i butelki.
(db)