Radosław Sikorski pojechał do "jaskini lwa". Oto co usłyszałem na jego spotkaniu
W poszukiwaniu wsparcia w prawyborach Koalicji Obywatelskiej, Radosław Sikorski, minister spraw zagranicznych odwiedził Łódź. W mieście, gdzie większość uczniów odwraca się od lekcji religii, a lokalna liderka PO, Hanna Zdanowska, publicznie poparła konkurenta Sikorskiego, jego wizyta mogła wydawać się ryzykownym posunięciem. W środę, w jednym z klubów przy ulicy Piotrkowskiej, spotkał się z mieszkańcami i działaczami KO, by przekonać ich do swojej kandydatury.
Spotkanie zaznaczyło się incydentem, kiedy grupa młodych ludzi, określających się jako "Łódzka Intifada", wyraziła swój sprzeciw wobec okupacji Palestyny przez Izrael. Ten wyraz protestu stał się najgłośniejszym momentem wieczoru. Sikorski starał się przyciągnąć głosy działaczy, nawet w obliczu wcześniejszego poparcia Zdanowskiej dla Rafała Trzaskowskiego, co wydawało się wręcz wkroczeniem "w paszczę lwa".
Podczas spotkania Sikorski podkreślał swoje europejskie podejście do konserwatyzmu, obiecując zajęcie się kwestią związków partnerskich oraz bezpieczeństwem kobiet. Jego próby zbliżenia się do elektoratu były widoczne również w zwróceniu uwagi na potrzeby Zielonych, których poparcie uzyskał. Minister argumentował, że druga tura wyborów prezydenckich może rozstrzygnąć się głosami konserwatywnego elektoratu, co czyni jego kandydaturę atrakcyjną dla wyborców PSL czy Konfederacji.
Mimo że w Łodzi spotkał się z aplauzem za swoje międzynarodowe postulaty, jak odbudowa Ukrainy z rosyjskich aktywów zamrożonych na Zachodzie, wciąż nie jest pewne, czy jego starania przekonają lokalnych działaczy. Niektórzy z nich wciąż wahają się, czy poprzeć Sikorskiego, czy jego rywala Trzaskowskiego.
Sikorski, odnosząc się do pytań o prawa zwierząt zadanych przez łódzką radną miejską z klubu KO, wyraził swoje poparcie dla zakazu hodowli zwierząt futerkowych. Jego odpowiedź, w której wspomniał o "lizawce" dla dzikiej zwierzyny na swojej posiadłości, mogła być próbą przyciągnięcia uwagi ekologicznie świadomych wyborców.
Źródło: onet.pl