Młodzi nie nadają się do pracy w gastro? "Daję prosty test. Nawet tego nie potrafią"

Portal przed wakacjami zbierał opinie pracodawców z Podhala. "Młodym nie chce się już pracować", "szybko się nudzą i od razu chcieliby zarabiać miliony" - usłyszał reporter. Czy te opinie potwierdzają się wraz z rozpoczęciem lata? Tym razem Onet pyta o młodych w łódzkiej branży gastronomicznej.

Krystian Janiszewski, właściciel kawiarni przy ul. Piotrkowskiej w Łodzi, wyraża swoje zdziwienie nad umiejętnościami uczniów i studentów. - Mają trudności w myśleniu, w zakodowywaniu prostych rzeczy - mówi. Inny właściciel restauracji orientalnej w Łodzi podkreśla, że to nie jest tak, że młodzi nie chcą pracować, ale "nadaje się jeden na cztery tysiące". Kandydatom na kelnera lub kelnerkę robi test: otworzenie butelki otwieraczem. Młodzi w większości mają go oblewać.

Janiszewski opowiada Onetowi także o problemach z planowaniem długoterminowego harmonogramu z młodymi pracownikami. Często po pierwszym tygodniu pracy otrzymuje on telefon z informacją, że dana osoba nie jest w stanie przyjść, bez podania powodu. W jego ocenie młodzi zgłaszają się do pracy, gdy nagle potrzebują gotówki, a gdy ją zdobędą, po prostu odchodzą.

Z drugiej strony, Remigiusz Bukowiecki, który prowadzi kilka lokali z sushi, mówi, że młodzi ludzie, którzy do niego przychodzą, muszą być pasjonatami. Jego doświadczenie pokazuje, że są oni w stanie wykazać zaangażowanie i talent, jeśli są naprawdę zainteresowani.

Otwarte pozostaje pytanie, czy problem z zatrudnieniem młodych ludzi wynika z braku umiejętności, czy może z ich zmieniających się priorytetów. Jedno jest pewne, młodzi Polacy i rynek pracy wciąż się zmieniają, a pracodawcy muszą dostosować swoje podejście, aby sprostać tym zmianom.

Źródło: onet.pl