Mieszkańcy Lazurowej muszą się mieć na baczności
25 lutego 2015
Uwaga, mieszkańcy Górc. Po klatkach schodowych nowych bloków krążą złodzieje. Obrali sobie bardzo sprytną taktykę - naciskają klamkę sprawdzając, czy drzwi są otwarte. - To plaga. Zanim wyjdę z domu, dwa razy sprawdzam, czy zamknęłam drzwi na zamek - mówi jedna z mieszkanek bloku przy ulicy Lazurowej.
Ulice Narwik, Pełczyńskiego, Lazurowa czy Górczewska zostały w ostatnich latach zabudowane nowoczesnymi blokami. Większość z nich jest pilnie strzeżona - w wartowniach siedzą ochroniarze, kamery monitoringu lustrują bramy i furtki, a na klatki schodowe można dostać się używając specjalnego czipa lub kodu do domofonów. Nic to jednak w konfrontacji z warszawskimi złodziejami i cwaniakami. Obrali sobie nową metodę wchodzenia do mieszkań. Po prostu łapią za klamkę. - Gdy złodziej zastanie kogoś w środku, może udać, że jest pijany i pomylił drzwi - mówi mieszkanka jednego z bloków przy ulicy Lazurowej. Dlatego bemowianie muszą się mieć na baczności, o czym wzajemnie informują się kartkami wieszanymi na tablicach ogłoszeń oraz na drzwiach klatek schodowych. - Zdarzały się takie przypadki, w których przestępcy wykorzystywali niezamknięte na zamki drzwi i wchodzili do mieszkań - mówi podkomisarz Joanna Banaszewska z bemowskiej policji. - Zazwyczaj ich łupem padało to, co lokator zostawił w przedpokoju: torebka, telefon komórkowy czy laptop. Prosimy o czujność i zamykanie drzwi na zamek, nawet gdy "mąż za chwilę ma wejść do mieszkania". I informować policję o podejrzanych osobach na klatkach schodowych - przestrzega komisarz Banaszewska.
Przemysław Burkiewicz