Lotnisko: wizytówka Bemowa czy uciążliwość?
5 lutego 2014
Lotnisko - miejsce głośnych koncertów staje się teraz głośne z innego powodu. To właśnie tam szkolą się miłośnicy podniebnych podróży. A okoliczni mieszkańcy skarżą się na nadmierny hałas.
W październiku w siedzibie Zielonego Mazowsza na ulicy Nowogrodzkiej odbyło się spotkanie w sprawie hałasu lotniczego wokół lotniska Bemowo-Babice. Obecni na konsultacjach mieszkańcy nie kryli wzburzenia - latające nad blokami samoloty są ich zdaniem za głośne. Jak wiadomo sprawa skończyła się fiaskiem. Na jednym ze spotkań z mieszkańcami były włodarz miasta opowiadał, że powody odmowy, jakie podali ówcześni urzędnicy, były dość kuriozalne. Otóż niektórzy z nich doszli do wniosku, że teren na Bemowie byłby najlepszym lotniskiem rezerwowym dla mieszkańców Warszawy w przypadku... jądrowego ataku terrorystycznego na Okęciu.
Wielu warszawiaków kojarzy lotnisko właśnie z imprezami masowymi. Ten teren upodobali sobie także organizatorzy imprez motocyklowych. Niektórzy uważają, że liczba imprez, zwłaszcza koncertów, z roku na rok zmniejsza się...
- Nie powiedziałbym, że jest ich mniej. Zmienia się po prostu ich charakter. Organizatorzy wielkich koncertów wybierają teraz chętniej Stadion Narodowy, ale na lotnisku pojawiają się inne imprezy - mówi burmistrz Bemowa Albert Stoma.
W czerwcu szykuje się spora gratka dla miłośników oglądania podniebnych akrobacji - Air Show.
- Organizujemy to wspólnie z lotniskiem i Aeroklubem. Będziemy chcieli nawiązać współpracę także z Wojskową Akademią Techniczną. Oprócz pokazów planujemy różne imprezy towarzyszące oraz koncert - informuje rzecznik urzędu dzielnicy Mariusz Gruza.
Niestety, wielu mieszkańcom lotnisko nie kojarzy się z dobrą zabawą. Ośrodki szkolenia za pełny kurs podstawowy pilotażu liczą sobie około 20 tys. zł od osoby. Właściciele okolicznych domów denerwują się, że odwiedzający lotnisko parkują gdzie popadnie.
- Nie spotkałem się z tym problemem, a mieszkam niedaleko. Jeżeli organizowane są imprezy, to na parking przeznaczona jest część terenu lotniska. Być może zdarza się, że ktoś na okolicznych uliczkach parkuje "pokątnie". Ja z kolei widzę czasami butelki po piwie. Jednak w takich sytuacjach urzędnicy reagują na bieżąco. Wydaje mi się, że lotnisko nie jest specjalnie uciążliwe dla mieszkańców Bemowa - twierdzi burmistrz Stoma.
Z tym ostatnim stwierdzeniem nie zgadzają się mieszkańcy skupieni w stowarzyszeniu Ciche Niebo Nad Warszawą.
- Niestety, los mieszkańców dzielnic Bemowo, Bielany i Żoliborz, mieszkających w strefie kręgu nadlotniskowego lotniska Babice, jest poza zainteresowaniem lokalnych polityków. Możemy im tylko gwarantować, że zrobimy wszystko, aby w następnej kadencji zabrakło ich w radach i zarządach tych dzielnic i miasta. Czasy kiedy interes polityczny przeważał nad interesem społecznym już bowiem minęły - stwierdza Zbigniew Franczak, prezes zarządu Stowarzyszenia Ciche Niebo Nad Warszawą.
Stawką są duże pieniądze
Członkowie Stowarzyszenia podkreślają, że mają dowody na szkodliwość hałasu lotniczego dla tysięcy mieszkańców wymienionych dzielnic, w tym dla dzieci i młodzieży.
- W miesiącach nasilonych lotów cywilnych (kwiecień - listopad) życie w strefie kręgu nadlotniskowego dla mieszkających i przebywających tam ludzi staje się udręką z powodu hałasu. Tysiące ludzi cierpi, bo kilka ośrodków szkoleniowych szkoli kilku adeptów, "wylatując" niezbędne w cyklu szkoleniowym godziny latając dookoła Bemowa, Bielan i Żoliborza. Nie widzimy żadnej racji społecznej dla takiego stanu rzeczy. Ośrodki szkolenia za pełny kurs podstawowy pilotażu liczą sobie około 20 tys. zł od osoby. Szkolenia tego typu można prowadzić na lotniskach trawiastych poza Warszawą. Dla wygody adeptów i własnych oszczędności powodują wymierne szkody w środowisku i dręczą część mieszkańców Warszawy - podkreśla Zbigniew Franczak.
Dodaje też, że działalność Stowarzyszenia nie skupia się na likwidacji lotniska, lecz na ograniczeniu hałasu poprzez eliminację ciągłych, wielokrotnych przelotów przez ten sam samolot.
Anna Krzesińska
.