Kto zapłaci za dzika-szkodnika?
5 lipca 2016
O dzikach na Białołęce mówi się właściwie bezustannie. W większości budzą zaciekawienie i sympatię, u niektórych lęk, inni narzekają, że zwierzęta potrafią zniszczyć każdy ogródek, łąkę czy pole. Zatroskanym podpowiadamy, że w takich przypadkach można starać się o odszkodowanie.
- Zwierzęta chodzą całymi stadami, w środku dnia pod naszymi oknami. Nie boją się ani ludzi, ani przejeżdżających samochodów. Cała okolica jest zryta. Trawniki, przydomowy ogródek - opowiada mieszkanka Tarchomina.
Warto wiedzieć, że w przypadku zniszczeń dokonanych przez zwierzęta możemy ubiegać się o odszkodowanie. Procedury nie są skomplikowane. Za szkody wyrządzone przez zwierzęta łowne na obszarach nie wchodzących w skład obwodów łowieckich odszkodowania wypłaca wojewoda, jednak pierwsze kroki musimy skierować do urzędu marszałkowskiego. To tam składamy wniosek.
- Oględzin i szacowania szkód, a także ustalenia wysokości odszkodowania, dokonują przedstawiciele zarządu województwa mazowieckiego. Następnie marszałek województwa mazowieckiego wnioskuje do wojewody mazowieckiego o wypłatę odszkodowania. Pierwszym krokiem jest złożenie wniosku o oszacowanie wysokości szkód oraz wypłatę odszkodowania do Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego - informuje zespół prasowy wojewody mazowieckiego.
W tym roku do 29 czerwca wojewoda otrzymał już 20 wniosków dotyczących wypłaty odszkodowań za szkody wyrządzone przez dziki - na łączną kwotę niemal 100 tys. zł. Kolizja z dzikiem
O odszkodowanie mogą wystąpić też kierowcy, którzy zderzyli się z dzikiem na drodze. Wtedy wnioskujemy o rekompensatę do zarządcy drogi, na której doszło do kolizji.
- Każdy mieszkaniec/kierowca może wystąpić z wnioskiem o odszkodowanie - trzy lata od dnia zdarzenia. Sprawdzamy wówczas, czy na naszej drodze, z naszej winy doszło do zdarzenia - mówi Karolina Gałecka z Zarządu Dróg Miejskich. Co oznacza "wina zarządcy drogi"? To głównie brak znaku ostrzegającego w miejscu, gdzie powinien on zostać postawiony. - Nasza wina jest wtedy, kiedy nie dopełnimy obowiązków. Nie zamontujemy znaku ostrzegawczego, pomimo wniosku nadleśnictwa - mówi Gałecka.
(AS)