REKLAMA

W blasku dnia

autor: Edyta Świętek
wydawnictwo: Replika
seria: Alter ego
wydanie: Poznań
data: 1 kwietnia 2021
forma: e-book (epub, mobipocket)
liczba stron: 368
ISBN: 978-83-6679067-4

Inne formy i wydania

e-book (epub, mobipocket)  2021.04.01

Prawdziwe wybaczenie i miłość przychodzą z chwilą, gdy się ich nie spodziewasz.

Mimo że Kordian Radecki wzbudza jej zainteresowanie, Nina nawiązuje romans z kolegą z pracy. Mężczyzny to nie zraża i wciąż subtelnie ją adoruje. Ona jednak trzyma go na dystans, choć włącza do grona przyjaciół, z którymi często się spotyka.

Pracodawca Niny postanawia otworzyć filię przedsiębiorstwa i wysyła Ninę wraz z Kordianem na rekonesans do Szczecina. Oboje pracowicie spędzają tam czas, a któregoś wieczoru dochodzi między nimi do szczerej rozmowy, w wyniku której obiecują sobie żyć w przyjaźni.

Kiedy Kordian zaprasza Ninę do swej pracowni, ta z przerażeniem odkrywa, że na wszystkich namalowanych przez niego płótnach widnieje jej wizerunek.

Edyta Świętek po raz kolejny zabiera nas w podróż pełną magii, miłosnych rozterek i życia namalowanego całą paletą barw. Autorka udowadnia również, że prawdziwe przeznaczenie odnajdzie drogę do naszego życia wcześniej czy później. To historia w niebanalnym stylu, obok której nie można przejść obojętnie.

Justyna Leśniewicz, Książko, miłości moja

Fragment

Rozdział 1. Zaczarowany

Ku uciesze współpracowników i wyraźnemu niezadowoleniu Kordiana, ostentacyjnie okazuję Rafałowi zainteresowanie. Wykorzystujemy każdą sposobność, żeby ze sobą porozmawiać. Niby przypadkiem wpadamy na siebie w korytarzach lub przed wejściem do biura. Mailujemy z dużą intensywnością, choć akurat o tym nie wie nikt. Wywołujemy w firmie spore zamieszanie, wiem, że koledzy Kępy zaczynają spekulować na nasz temat. Mam to gdzieś. Mogą sobie plotkować do woli, byle nie łączyli mnie w plotkach z Kordianem.

Unikam tete-a-tete z tym ostatnim. Po konfrontacji przed płótnem jego pędzla wolę nie ryzykować kolejnych takich sytuacji. Wciąż mam obawy, że przyjdzie mu do głowy skojarzenie mojej osoby z obrazem. Sam przecież wspomniał, że wydaję mu się znajoma. Aż strach pomyśleć o podłożu tej ,,znajomości".

Nachodzą mnie niepokorne myśli o jego snach. Rozważam, czy mają erotyczne podteksty i czy widział w nich coś więcej, niż tylko odsłonięte plecy. To kolejny powód mojego niezadowolenia: nie chcę o nim pamiętać, a jednak wkrada się w umysł jak nieproszony i niemożliwy do usunięcia intruz. Dobrze, że przynajmniej nie śnił mi się więcej od tamtej pory, ale samo wspomnienie, że w ostatnim majaku całował moją nagą skórę, przyprawia o nieprzyjemny dreszcz.

Nie potrafię podzielić się tymi rozterkami z Anią. Mogłaby mnie wyśmiać. Musiałabym opowiedzieć jej o wszystkim, aby zrozumiała, dlaczego obecność Kordiana odczuwam aż tak intensywnie. Jedyną osobą, która zna prawdę, jest Gabriela, ale czuję niesmak na myśl o dzieleniu się tak intymnymi przemyśleniami z teściową. I nieważne, że to ona popycha mnie w ramiona innych mężczyzn, nie chcę jej się zwierzać.

Nie jestem również w stanie jasno ująć w słowa odczuć, które wywołuje we mnie Radecki. Charakter naszej pracy nie pozwala mi go unikać. Wiele spraw wymaga konsultacji, wzajemnego omówienia. Muszę przyznać, że Kordian robi wrażenie jako menedżer - dokonuje szybkich ocen, jest wyjątkowo spostrzegawczy, obdarzony fenomenalną intuicją i wyczulony na drobiazgi. Nie wątpię, że ma bardzo wysokie IQ; jego inteligencja emocjonalna nie ustępuje logicznej. Często w rozmowy służbowe nieoczekiwanie wplata mniej oficjalne wątki, i muszę przyznać, że jest intrygującym człowiekiem. Bez wątpienia ma bogate wnętrze.

Nie podrywa mnie w ostentacyjny sposób. Powiedziałabym, że raczej bada grunt. Krok po kroku zdobywa zaufanie i dość sprytnie potrafi wymusić odpowiedzi na pytania, które go nurtują. Wie o mnie coraz więcej. Jest odrobinę staroświecki, nie wygląda na kogoś, kto podrywa dziewczyny w pubie i zabiera do łóżka już na pierwszej randce.

Choć widujemy się po kilka razy dziennie, często znajduję w skrzynce maile od niego. Nawiązuje do przerwanych wątków rozmowy, formułuje swoje opinie. Wyraża w nich również uznanie dla mnie. Nie powiem, ta subtelna adoracja jest bardzo miła. Kordian ma to do siebie, że potrafi wniknąć w myśli na dobre i często przyłapuję się na tym, że analizuję jego wypowiedzi. Karcę się, że poświęcam mu zbyt wiele uwagi.

Aby oderwać się od przemyśleń (Ha, ha, ha! Dobre sobie, jakby można było tak po prostu wyłączyć głupie myśli!) skupiam uwagę na trwającym w domu remoncie. Zgodnie z obietnicą, w środę kończy się tapetowanie. Dzwonię do sklepu, gdzie kupiłam wymarzone meble, i zamawiam transport na czwartkowe popołudnie. Tego dnia wychodzę z pracy nieco wcześniej niż zwykle. Muszę nadzorować rozładunek i wniesienie sprzętów do salonu.

Jestem w siódmym niebie, gdy wieczorem kończę dopieszczać salon w towarzystwie Ani i Tomka. Nastolatek jest nieoceniony, jeśli chodzi o wieszanie obrazów i mocowanie karniszy nad oknami. Wspina się na drabinę, wierci niezliczoną ilość otworów, sam podpowiada, jak rozmieścić poszczególne malowidła. Muszę przyznać, że ma wyczucie. ,,Pani Nino, proponuję ten pejzaż skomponować z tym i jeszcze z tamtymi dwoma". ,,Pani Nino, może te brzózki damy tutaj? A pod nimi wierzbę". ,,Pani Nino, czy martwa natura będzie dobrze wyglądała obok kredensu?".

Złoty chłopak. Czyżby to był rewanż za wyleczenie go z trądziku? Z przyjemnością przyglądam się jego odmienionej twarzy. Ani jednego nowego pryszcza! Po starych zostało zaledwie parę strupków. Aż się prosi, żeby pogłaskać go po wyleczonym ryjku, co robię w przelocie na korytarzu.

- Dziękuję pani - mówi nieco onieśmielony.

- Nie ma sprawy. Cieszę się, że tak dobrze wyglądasz. Teraz zrobiło się z ciebie prawdziwe ciacho.

Może i nie ma skóry gładkiej jak pupka niemowlaka, pozostało mu trochę blizn, ale rezultat i tak przeszedł moje najśmielsze wyobrażenia. Dopiero teraz widać, jaki z niego przystojny chłopak. Już niedługo przestanie potykać się o swoje stopy i zaplątywać we własne ręce. Tylko patrzeć, jak o jego przemianie dowiedzą się okoliczne dziewczyny! Oczyma wyobraźni już widzę tabuny nastolatek spacerujących aleją Akacjową.

Nic nie mówię na ten temat Ani, nie potrzebuję jej wdzięczności - pomogłam z potrzeby serca. Lecz przyjaciółka sama o to zagaduje.

- Tomek mówił, że posmarowałaś czymś jego twarz i pryszcze znikły. Co to było?

- E tam, nic takiego. Maść, którą dawno temu zapisał mi jeden dermatolog. Przypomniałam sobie o niej jakiś czas temu. Ponieważ wciąż miałam recepturę, poprosiłam w aptece, żeby mi zrobili.

- Tylko tyle? - dziwi się przyjaciółka. - Niesamowite! A ja tak się z nim męczyłam. Powinnam oddać ci za smarowidło - reflektuje się. - Było pewnie kosmicznie drogie, skoro okazało się aż tak skuteczne.

- Co to, to nie! - protestuję. - Nie ma mowy. To drobiazg, rewanż za okazane serce. Pomogłaś mi w ciężkich chwilach, cieszę się, że dla odmiany mogłam zrobić coś dla ciebie.

- Jesteś kochana - mówi, a potem ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu przytula się i całuje mnie w policzek.

To naprawdę niebywałe - Ania jest daleka od okazywania czułości komukolwiek poza synem. Powstrzymuje się od poufałych gestów. Musi więc być naprawdę bardzo wdzięczna, skoro przełamuje fizyczny dystans.

Wieszamy firanki. Później zabieram się do zagospodarowania kredensu, a Ania usiłuje wyeksponować w pięknej przeszklonej witrynie kolekcję porcelany z automobilami.

Nowe meble są w stylu kolonialnym, bardzo ciemne, wykonane z litego palisandru (żadnych sklejek ani płyt paździerzowych), prócz nich kupiłam krzesła i fotele obite ciemnobrązową skórą oraz szezlong do kompletu. Z poprzednich sprzętów zostawiłam tylko zegar. ,,Nowy" jest również ręcznie tkany, używany, perski dywan, a także bardzo stara mosiężna lampa. Przeciwwagą dla ciemnych mebli są jasne, pastelowe tapety oraz białe firanki z woalu ozdobione delikatnym haftem. Na ścianach wisi teraz mnóstwo obrazów, głównie są to martwe natury, nie brakuje również pejzaży oraz moich szkiców; oprawione w identyczne, gustowne ramki, zdobią wolną przestrzeń pomiędzy wysokimi, wąskimi oknami.

Zmęczeni kilkugodzinną harówką padamy na skórzane fotele. Nawet zimne piwo nie jest w stanie podnieść nas na nogi.

Zachwycam się zmianami w salonie - z wiejskiej izby przemieniłam go w elegancki pokój. Oczywiście mama, która przyjeżdża wraz z tatą w piątkowy wieczór, jest odmiennego zdania.

- To takie... dekadenckie - stwierdza. - Jakieś ponure.

- Mnie tam się podoba. - Tato czuje się zobowiązany do obrony mojej aranżacji. - Ninka doskonale dobrała kolory, te meble mają duszę. Poza tym są kwiaty i obrazy, to wcale nie wygląda ponuro. Biorąc pod uwagę styl całego domu, pasuje znacznie lepiej niż nowoczesne, designerskie wnętrza całe w bieli i szarościach. Tutaj jest przynajmniej ciepło i przytulnie.

Pierwotnie zamierzałam zaprosić rodziców i teściów na sobotniego grilla, po namyśle uznałam, że byłby to nietrafiony pomysł. Po pierwsze - z uwagi na zbyt dużą rozpiętość wieku biesiadników, począwszy od nastolatków, a skończywszy na teściach, którzy już dawno weszli w wiek emerytalny. Ponadto naszły mnie uzasadnione obawy, że mama z miejsca wykorzystałaby spęd towarzyski jako sposobność, aby swatać mnie z którymś z zaproszonych mężczyzn, czego rzecz jasna sobie nie życzę. Jeśli zajdzie konieczność, wyswatam się sama, choć zasadniczo wolałabym poprzestać na kochanku, który nie będzie właził z butami w całe moje życie.

Na sąsiedniej półce

Szukasz książki, audiobooka? Skorzystaj z wyszukiwarki
;

REKLAMA

LINKI SPONSOROWANE

REKLAMA

Znajdź swoje wakacje

REKLAMA

Najnowsze informacje na Tu Stolica

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

City Break
City Break

REKLAMA

Butelki dla dzieci Kambukka
Kambukka Reno

REKLAMA

Wyjazdy sportowe
Wyjazdy sportowe

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

REKLAMA

REKLAMA