REKLAMA

Kto by pomyślał

autor: Monika Brenda
wydawnictwo: Replika
wydanie: Poznań
data: 15 maja 2023
forma: e-book (epub, mobipocket)
liczba stron: 304
ISBN: 978-83-6763984-2

Inne formy i wydania

e-book (epub, mobipocket)  2023.05.15

Tęskniła do bycia zaopiekowaną. Rzadko zdarzały się jej chwile słabości, lecz czasem przychodził taki moment, że chciała poczuć się małą, bezbronną kobietką, którą ktoś się zajmie i zaopiekuje. Przez chwilę, przez pół dnia...

Karolina po czterech latach małżeństwa wreszcie rozwiodła się z przemocowym mężem. Pomimo że jej najbliższa przyjaciółka namawia ją do nawiązywania nowych kontaktów, ona nie ma ochoty spotykać się z mężczyznami. Jest szczęśliwa, żyje spokojnie, zmieniła pracę, więc znajduje czas na ukochane przejażdżki rowerowe wzdłuż plaży. Pewnego poranka wszystko się zmienia, gdy podczas jednej z nich taranuje ją rozpędzony mężczyzna i kobieta ląduje w szpitalu. Oburzona dzwoni na policję i ze zdziwieniem dowiaduje się, że sprawcą wypadku był... policjant. Karolina jeszcze nie wie, że właśnie rozpoczął się nowy rozdział jej życia.

Fragment

Karolina dojechała rowerem do Brzeźna i przy dużym parkingu rowerowym skręciła w lewo, do Jelitkowa. Jak co wtorek wybierała się po świeże ryby, które sprzeda­wano w niepozornej szopie stojącej tuż przy plaży. Dzień był ciepły, choć to przecież listopad. Karolinę zawsze dziwiło narzekanie na polską jesień, na listopadową pluchę, błoto, deszcz i ogólną beznadzieję. Dla niej listopad był ostatnim pięknym miesiącem roku. Na drzewach jeszcze trochę liści, żółto-rdzawych, nawet zielonych, nadmorskie wydmy płonę­ły kolorami, niebo - choć lekko zasnute poranną mgłą - było niebieskie, a w powietrzu dało się jeszcze wyczuć jesienne ciepło. Wszędzie wokół kolory. Nie to co w grudniu, a już, nie daj Boże, w styczniu czy lutym. Wtedy to dopiero sza­rość nad szarościami. Natomiast listopad był jeszcze piękny, jeszcze pachniał, jeszcze trzymał fason i kolor.

Nabrała powietrza w płuca. Nie poczuła zimowej zgnili­zny, tylko świeży zapach morza i wydm. Ścieżką rowerową przemykali nieliczni rowerzyści, po deptaku czasami prze­szły staruszki z kijkami. Poza tym cisza i spokój. Żadnych turystów, wszystkie budki z goframi i lodami pozamykane.

Kto, no kto tak jak ja zaczyna dzień? - pomyślała. Kto o tej porze może się wybrać do Jelitkowa po świeże ryby? Pojechać rowerem do przystani w Sopocie? Do niedawna sama nie mogła, uwiązana w korporacyjnym kołowrotku. Ale ostatnio wszystko się zmieniło. Karolina nie była jeszcze do końca pewna, czy na lepsze, no ale zmiana - jak na jej dotychczasowe monotonne i przewidywalne w swym trakcie życie - była znacząca. Po pierwsze się rozwiodła. Pogoniła swoją pierwszą miłość, jeszcze z czasów studiów. Po drugie zmieniła pracę. Wydawnictwo tak jej dało w kość, że po­stanowiła poszukać czegoś innego. I znalazła. Za mniejsze pieniądze, ale za to w krótszym wymiarze czasu pracy. Miała po prostu ranki dla siebie. I to był prawdziwy komfort życia, przynajmniej dla niej.

Minęła właśnie ostatnie chałupy rybackie, już widać było tłumek amatorów świeżych ryb, gdy nagle kątem oka zoba­czyła kogoś po prawej stronie. Chciała wyhamować, ale było za późno, ktoś z impetem wpadł na jej rower i przewrócił się razem z nią.

- Przepraszam... - rzucił tylko. Błyskawicznie wstał i zniknął w małej uliczce między domkami.

To były ułamki sekund. Karolina wrzasnęła, wściekła, ale z tego wszystkiego zdołała tylko zapamiętać, że napastnik był młody i niestety przystojny.

Z tłumku oczekujących na rybę podbiegło natychmiast dwóch starszych panów.

- Nic pani nie jest? No co za drań! - krzyknął zażywny pan i pomógł jej się pozbierać.

Drugi podniósł rower, a młoda kobieta, która także zacie­kawiona podeszła, spytała:

- I co, dzwonimy na policję? Cała pani jest? Może na po­gotowie zadzwonić?

Karolina stanęła na chwiejnych nogach. Właściwie poza kilkoma obtarciami i stłuczonym kolanem nic jej nie było. Ale się wystraszyła. Brutalny i zupełnie niespodziewany atak wytrącił ją z równowagi.

- Nic mi nie jest, naprawdę. - Próbowała uśmiechnąć się do młodej kobiety, ale nagle poczuła w uszach narastający szum, załopotało jej coś przed oczami i zemdlała.

Na sąsiedniej półce

Szukasz książki, audiobooka? Skorzystaj z wyszukiwarki
;

REKLAMA

REKLAMA

Najnowsze informacje na Tu Stolica

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

REKLAMA

REKLAMA

Wyjazdy sportowe
Wyjazdy sportowe