Krótki seans nienawiści w białołęckim ratuszu. Zobacz film
18 listopada 2015
55 minut spóźnienia, 15 minut obrad przy akompaniamencie pełnych agresji krzyków i przerwa do odwołania - tak obraduje samorząd w dużej dzielnicy europejskiej metropolii w XXI wieku.
Dopiero o 18:05 zebrało się kworum i przewodnicząca Anna Majchrzak wznowiła sesję z 22 września. Radny Wiktor Klimiuk próbował wprowadzić do porządku obrad wnioski o odwołanie burmistrza Piotra Jaworskiego i przewodniczącej komisji edukacji Elżbiety Świtalskiej, ale radca prawny wyjaśnił - powołując się na orzeczenie Sądu Najwyższego - że nie jest to możliwe. Ponieważ nie było więcej wniosków ani interpelacji, przewodnicząca zamknęła sesję, co wywołało przepychankę słowną z radnymi opozycji i wściekłość kilku mieszkańców, którzy obrzucili Majchrzak i Jaworskiego wyzwiskami.
- Nie będziemy brać udziału w łamaniu demokracji - podsumował Klimiuk, po czym radni niezależni i klubu PiS opuścili salę, pozbawiając radę kworum. Kolejna sesja, która miała rozpocząć się 15 minut po zakończeniu poprzedniej, nawet się nie zaczęła.
Opozycja zapowiada zwołanie w najbliższym czasie własnej sesji.
Co dalej?
Prawdopodobnie już w przyszłym tygodniu premier Beata Szydło mianuje nowego wojewodę mazowieckiego, który będzie mógł odwoływać postanowienia prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz. Najbardziej prawdopodobny scenariusz jest więc następujący: opozycja zbiera się w 14-osobowym składzie i odwołuje przewodniczącą, prezydent miasta wstrzymuje wykonanie uchwały a Rada Warszawy ją uchyla, następnie wojewoda przywraca jej moc. Mając nad sobą parasol w postaci obsadzonego przez PiS Urzędu Wojewódzkiego opozycja przejmie władzę w radzie dzielnicy, po czym odwoła burmistrza wraz z zastępcami. Taki scenariusz może się ziścić w ciągu najbliższych tygodni.
Dominik Gadomski