Kronika policyjna
27 sierpnia 2010
Pamiętał o Kopciuszku? Jak pech, to pech. Tulipan dla damy. Znalezione - nie kradzione. Czcij ojca swego i matkę swoją. Nie denerwuj byłego! Sprał, bo lał. Firma ochroniarska "Haracz". Radioamator.
Pamiętał o Kopciuszku?
Zła macocha dopiekała Kopciuszkowi straszliwie. Pomny losu bajkowej postaci Patryk H. jednak za-miast godzić się na los ofiary, postanowił temu prze-ciwdziałać. 22-latkowi nie podobała się przyjaciółka ojca. Postanowił więc nie dopuścić do bardziej za-awansowanej zażyłości i chciał zniechęcić kobietę do wizyt u taty. Nic dziwnego więc, że pewnego dnia przyszła macocha zgłosiła na komisariacie, że młody człowiek ukradł jej torebkę. Zeznała też, że Patryk H. najpierw próbował się jej pozbyć z mieszkania, mówiąc, że nie życzy sobie jej obecności, a później, kiedy wyszła, pobiegł za nią. Na ulicy wykręcił pokrzywdzonej rękę i zabrał torebkę. Po chwili wyjął jej również telefon komórkowy, który trzymała w dłoni, po czym uciekł. Policjanci dobrze znali mło-dzieńca - był wielokrotnie notowany za przestępstwa narkotykowe. Zatrzymali go na Targówku, a prokuratura postawiła mu zarzut rozboju, za który grozi mu nawet 12 lat więzienia. Może z Kopciuszka przemieni się w królewicza Śnieżka?Jak pech, to pech
O wyjątkowym pechu może mówić 26-letni Mariusz G., który przyjechał do Warszawy na "gościnne wy-stępy". Jeszcze nie zagrzał miejsca w stolicy, a już trafił za kratki w rodzinnym Żmigrodzie. A wszystko przez brak rozeznania... Do policjantów w cywilu nad ranem podszedł Mariusz G. i zaoferował okazyjne kupno telefonu, uprzedzając, że nie ma do niego żad-nych dokumentów, bo "jest jeszcze ciepły", czyli dopiero co go ukradł. Musiał być bardzo zdziwiony, gdy niedoszli kupcy wylegitymowali się służbowymi legitymacja-mi. Zaczął uciekać, ale szybko został schwytany. Już na komisariacie okazało się, że 26-latek ma na koncie 40 włamań i kradzieży, a na dodatek jest poszukiwany przez policjantów ze Żmigrodu. Teraz właśnie tam czeka na wyrok, który będzie mógł dopisać do swojej listy osiągnięć.Tulipan dla damy
Najlepszym prezentem dla kobiety jest kwiat. Są lu-dzie, którzy największym sentymentem darzą tulipa-ny. Gorzej, gdy jest to "tulipanek" sporządzony z pustej butelki. Policyjny patrol dostał wezwanie do awantury na ks. Ziemowita. Na miejscu zastali pogo-towie, opatrujące ranną kobietę. Z jej zeznań wyni-kało, że podczas miłego wieczornego spożywania na-pojów bynajmniej nie bezalkoholowych na podwórku przed blokami jej partner ni stąd ni zowąd wstał, rozbił butelkę po piwie o drzewo i postanowił tego "kwiatka" sprezentować kobiecie. Na szczęście kolejnym atakom zapobiegli towarzysze od kieliszka, skończyło się więc na zranionej ręce, a urażony kochanek uciekł. Nieda-leko - policjanci dość szybko znaleźli go na klatce schodowej jednego z bloków. Krzysztof M. trafił do izby wytrzeźwień z blisko 3 promilami we krwi. Widać nie jest on z tej szkoły dżentelmenów, co to nie pozwalała kobiety bić nawet kwiatem...Znalezione - nie kradzione
Bardzo okazyjną ofertę przedstawił 33-latek na Kon-dratowicza policjantom w cywilu - 10 kg kiełbasy za 70 zł. Ci nie skorzystali, za to zaczęli się interesować, skąd Mariusz S. ma wędlinę. Pytany odrzekł, że ze sklepu, jednak gdy zobaczył policyjne "blachy" przy-pomniał sobie, że wcale nie ze sklepu, tylko z chod-nika. Dokładniej - że na chodniku znalazł rzeczoną kiełbasę. Policjanci jednak nie dali wiary wyjaśnie-niom, zwłaszcza że oddech Mariusza S. miętą nie wionął. Na komisariacie okazało się, że 33-latek miał czym ziać - we krwi miał 3,7 promila. Zainteresowani bogatą kartoteką Mariusza S. - wielokrotnie był on notowany za kradzieże i inne drobne przestępstwa - policjanci ustalają, skąd wziął pechową kiełbasę. Może faktycznie znalazł?Czcij ojca swego i matkę swoją
Tak mówi czwarte przykazanie Dekalogu. Jednak zanim odpowie za jego nieprzes-trzeganie przed Sądem Ostatecznym, Witold G. będzie sądzony za znęcanie się nad rodzicami jeszcze na tym padole. Policjanci z Targówka wielokrotnie byli wzywani na interwencję do jednego z mieszkań bloku przy Bazyliańskiej. Za każdym razem nietrzeźwy Witold G. (46 l.) awanturował się, ubliżał rodzicom i niszczył przedmioty. Już rok temu mężczyzna został skazany na rok pozbawienia wolności, w za-wieszeniu na trzy lata, za znęcanie się nad 80-letnimi rodzicami. Jednak wyrok niczego nie zmienił - mężczyzna posuwał się do tego, że próbował dusić ojca i groził mu, że wywiezie go w bagażniku i wrzuci do kanału Żerańskiego. Kradł rów-nież pieniądze, które otrzymują staruszkowie. Miarka się przebrała, kiedy matka 46-latka dostała zawału i została przewieziona do szpitala. Wtedy ojciec powtórnie zwrócił się do policjantów o pomoc i złożył stosowne zawiadomienie. Policjanci za-trzymali mężczyznę na Bazyliańskiej. Trafił do izby wytrzeźwień, a gdy ją opuścił, usłyszał zarzuty znęcania się nad rodziną.Nie denerwuj byłego!
Nawet 12 lat więzienia grozi Arturowi Z. z Targówka, który stracił rozsądek po zo-baczeniu zdjęcia swojej "eks" z nowym partnerem. Jego była żona zgłosiła policji zniszczenie samochodu i groźby zabicia oraz gwałtu, których dopuścił się mężczyz-na. Policjanci zatrzymali krewkiego zazdrośnika na Łabiszyńskiej, skąd trafił prosto do izby wytrzeźwień - miał ponad 2,5 promila we krwi. Gdy wytrzeźwiał, przyznał się do dewastacji samochodu, usiłowania zgwałcenia i pobicia byłej żony, jednak uważał, że zrobił to w afekcie. Czy zazdrość będzie okolicznością łagodzącą - orzeknie sąd.Sprał, bo lał
Nie dziwota, że znieczulica kwitnie, skoro za zwrócenie uwagi można zostać zdrowo spranym. W sobotni wieczór mieszkaniec Targówka z rowerem i psem pojechał w okolice parku Bródnowskiego. Tam zauważył mężczyznę, który bez najmniejszego skrępowania w miejscu publicznym dawał ulgę swojemu pęcherzowi. Rowerzysta dwukrotnie zwrócił mu uwagę na niestosowne zachowanie, po czym odjechał. Nie-daleko jednak, ponieważ po kilku metrach został zrzucony z roweru przez czło-wieka, którego upominał. Do 31-letniego Sebastiana B. dołączył jego kompan i wspólnie zaczęli kopać mężczyznę. Gdy napastnicy odeszli, poszkodowany zawia-domił policję. Mundurowym podał numery rejestracyjne samochodu, którym uciekli chuligani. Kilka dni później policjanci zatrzymali Sebastiana B. na pobliskiej budo-wie. Był nietrzeźwy. Policjanci poszukują drugiego sprawcy.Firma ochroniarska "Haracz"
Do komisariatu na Targówku zgłosił się właściciel jednego ze sklepów przy ul. Mło-dzieńczej. Miał dość namawiania go do "usług ochroniarskich", oferowanych mu przez lokalnych opryszków. Jacek P. i Mirosław M. kilkakrotnie chcieli wymusić na przedsiębiorcy okup za "ochronę". Gdy ten konsekwentnie odmawiał, kradli mu ze sklepu towar, a gdy dowiedzieli się, że biznesmen złożył zawiadomienie o prze-stępstwie, usiłowali zmusić go do odwołania zeznań. Już po kilku dniach obydwaj mężczyźni usłyszeli zarzuty wymuszenia rozbójniczego i wpływania na świadka. Grozi im za to nawet 10 lat więzienia, a policjanci nie wykluczają, że na dwóch za-trzymaniach się nie skończy.Radioamator
Czy za pomocą śrubokrętu i łomu można realizować radioamatorską pasję? Można. Dowiódł tego Jarosław K. na Targówku. 29-latek kradł radia samochodowe. Wpadł chwilę po tym, jak z zaparkowanego przy Cmentarnej renault wyciągnął radio-odbiornik. Nie była to jego jedyna tego dnia wyprawa - kilkanaście minut wcześniej z samochodu tej samej marki, tyle że stojącego przy Biruty, także ukradł odtwa-rzacz. Jarosław K. ma na swoim koncie już kilka podobnych działań. Za kradzieże z włamaniem grozi mu do 10 lat więzienia.tw
na podstawie informacji policji