Kronika policyjna
7 grudnia 2007
Bandytyzm ma we krwi. Chora miłość. Niebezpieczny staruszek za kółkiem. Śmierć po libacji. Kradną w Jabłonnie. Okradał byłego szefa.
Bandytyzm ma we krwi
W zeszłym wydaniu opisywaliśmy zatrzymanie grupy młodocianych przestępców, którzy sterroryzowali osiedle Piaski. Wśród nich był 16-letni Patryk W., który jako jedyny nie został aresztowany. Po zwolnieniu przez policję znów napadł i dotkliwie pobił mieszkańca Legionowa.Grupa młodych bandytów ponad miesiąc terroryzowała mieszkańców osiedla Piaski. Napadali znienacka, dotkliwie bili i okradali. Niektóre ich ofiary lądowały w szpitalu. Legionowskiej policji udało się ich zatrzymać. Dwóch 19-latków zostało tymczasowo aresztowanych na trzy miesiące, 16-letni Patryk W. został zwolniony do domu. Z racji młodego wieku jego sprawą zajął się sąd rodzinny.
Kilka dni później do komendy w Legionowie zgłosił się 27-letni mężczyzna, który na ul. Mickiewicza został napadnięty, pobity i okradziony przez małoletnich bandytów. Opowiedział, że późnym wieczorem podeszła do niego grupa nastolat-ków i silnymi ciosami w głowę zmusiła do oddania dwóch telefonów komórkowych, dokumentów i pieniędzy. Kiedy podał policjantom rysopisy napastników, stało się jasne, że jednym z agresorów był Patryk W. Podczas przesłuchania 16-latek spra-wiał wrażenie zupełnie obojętnego i bez żadnych emocji przyznał się do popełnienia kolejnego przestępstwa. Sąd Rejonowy w Legionowie tym razem podjął decyzję o umieszczeniu go na trzy miesiące w zamkniętym schronisku dla nieletnich.
Chora miłość
41-letni Krzysztof B. nie mógł pogodzić się z odejściem swojej ukochanej. W klatce bloku przy ul. Husarskiej w Legionowie napadł na nią i dusząc przeciął jej szyję plastikową butelką.Para spotykała się od sześciu miesięcy. Nie układało się między nimi dobrze, głównie z powodu nadużywania alkoholu przez Krzysztofa B. W połowie listopada kobieta postanowiła z nim zerwać. 41-latek nie mógł się z tym pogodzić, nachodził ją w pracy i mieszkaniu. Prosił, aby do niego wróciła. Nie mógł znieść myśli, że ukochana zwiąże się z kimś innym. Pewnego ranka zaczaił się na nią w klatce schodowej bloku i napadł, kiedy wychodziła do pracy. Chwycił ją od tyłu i zaczął dusić. Kobieta zdążyła tylko zobaczyć jego twarz i rozciętą plastikową butelkę nad swoją głową, potem straciła przytomność. Ocknęła się leżąc ze zranioną szyją na posadzce. Chciała wezwać policję, ale okazało się, że były ukochany także ją okradł. Zabrał telefon, pieniądze i kolczyki. Ranna trafiła na pogotowie, natomiast policjanci zajęli się poszukiwaniem zazdrośnika. Zatrzymali go tego samego dnia. Przyznał się do wszystkiego. Tłumaczył, że nie mógł pogodzić się z rozstaniem i nie poradził sobie z zazdrością. Za siłowanie zabójstwa grozi mu za to od ośmiu lat więzienia do dożywocia.
Niebezpieczny staruszek za kółkiem
Śnieg, marznąca mżawka i pijany kierowca, który wymusza pierwszeństwo, to recepta na tragedię. Zdawałoby się, że piratami drogowymi są niemal wyłącznie ludzie młodzi. Tej regule nie podporządkował się 74-letni Zdzisław D. Spowodował wypadek i uciekł. Mieszkaniec Legionowa sam ruszył w pościg.Sypiący śnieg i wahania temperatur nie ułatwiają prowadzenia samochodu. Aby uniknąć w takich warunkach kolizji, wymagane jest skupienie i rozsądek kierowcy. Inny sposób na bezstresową jazdę miał 74-letni Zdzisław D. Zanim wsiadł do samo-chodu, na imprezie imieninowej wzmocnił się czymś wysokoprocentowym. Niestety na skrzyżowaniu ulic Suwalnej oraz Nowodworskiej jego uwadze umknął znak pierwszeństwa przejazdu i spowodował wypadek. Wepchnął do rowu auto jadące zgodnie z przepisami i uciekł z miejsca kolizji. Na szczęście kierowca uszkodzonego samochodu wyszedł ze stłuczki cało. Nie tracąc zimnej krwi, zatrzymał inny pojazd i ruszył w pościg za piratem drogowym. Dogonił go na światłach kilka kilometrów dalej i próbował wyciągnąć kluczyki ze stacyjki. Poczuł zdecydowany zapach alko-holu. Pijany 74-letni kierowca próbował jeszcze uciekać włączając najpierw jedyn-kę, a chwilę później wsteczny bieg. W ten sposób uszkodził kolejne dwa auta. W końcu udało się jednak go zatrzymać. Zdzisław G. trafił do policyjnego aresztu. Badanie wykazało u niego ponad promil alkoholu we krwi. Grozi mu do dwóch lat więzienia.
Śmierć po libacji
Policjanci zatrzymali 52-letniego Jana K. i 46-letniego Grzegorza R, którzy podczas libacji alkoholowej pobili śmiertelnie 47-letnią Grażynę D. Zwłoki zostały znalezione na jednej z posesji w Michałowie Reginowie. Informację o tej tragedii przekazał policji sąsiad i zarazem członek rodziny jednego z zatrzymanych mężczyzn. Przy-byli na miejsce policjanci zastali w łóżku martwą kobietę. Na głowie i twarzy widoczne były liczne ślady pobicia. Sekcja zwłok potwierdziła, że przyczyną smierci były uderzenia w głowę. Ustalono, że feralnego dnia cała trójka piła alkohol. Naj-prawdopodobniej doszło do bójki. Panowie położyli się spać. Kobieta w tym czasie zmarła. W chwili zatrzymania obaj mężczyźni byli kompletnie pijani. Badanie alko-matem wykazało u nich prawie cztery promile alkoholu we krwi.Kradną w Jabłonnie
Jabłonowscy policjanci zwracają się z apelem do osób, które są w trakcie budowy lub prac wykończeniowych swoich domów, o rozwagę oraz dokładne zamykanie drzwi i okien. W ostatnim czasie na nowo budowanych osiedlach domków jednoro-dzinnych w Chotomowie, Jabłonnie i Skierdach doszło do wielu kradzieży. Zwykle są to przypadkowe włamania, wynikające z niedopatrzenia właścicieli. W jednym z mieszkań lokatorzy zaaferowani budową i porządkami na pierwszym piętrze zo-stawili otwarte drzwi wejściowe. Złodziej wszedł do środka i ukradł wartościowe przedmioty oraz pieniądze pozostawione na parterze. Warto pamiętać, że zamknię-te drzwi wejściowe, garażowe i okna zapobiegają takim stratom.Okradał byłego szefa
38-letni Andrzej K. był zatrudniony w jednej z firm przy ul. Konarskiego w Le-gionowie od stycznia tego roku. Wyleciał jednak z pracy za nieobecności i problemy z alkoholem. Postanowił jednak nadal zarabiać na firmie, tym razem nielegalnie. Pierwszy raz włamał się do magazynu we wrześniu. Ukradł między innymi piłę elektryczną, szlifierkę, wiertarkę i podnośnik samochodowy. Straty oszacowano wtedy na prawie 2 tys. zł. Zachęcony łupami postanowił powtórzyć ten skok w listopadzie. Tym razem połaszczył się na 60 kg ocynkowanego drutu. W ręce po-licjantów wpadł praktycznie na gorącym uczynku. Kłamał, że drut kupił od znajo-mego na targu. W komendzie przyznał się do obu włamań. Może posiedzieć nawet 10 lat.cehadeiwu
na podstawie informacji policji