REKLAMA

Puls Warszawy

społeczeństwo »

 

Kredyty frankowe: czego możemy się domagać od banków?

  6 lutego 2020

alt='Kredyty frankowe: czego możemy się domagać od banków?'

W latach 2006-2009 obserwowaliśmy boom na rynku nieruchomości. Powstawały nowe osiedla mieszkaniowe. Polacy jak nigdy dotąd kupowali własne mieszkania, często posiłkując się masowo udzielanymi wówczas przez banki tzw. kredytami frankowymi. Dziesięć lat później o sytuacji kredytobiorców posiadających tego typu kredyty jest coraz głośniej. Pojawiają się informacje o korzystnych dla nich wyrokach, temat ten jest omawiany nie tylko w prasie branżowej, ale również w programach informacyjnych głównych kanałów telewizyjnych, czołowych portalach internetowych czy też prasie codziennej. Sprawy polskich kredytobiorców trafiają przed Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE).

REKLAMA

Mecenas Karolina Srokowska reprezentuje kredytobiorców w sprawach sądowych przeciwko bankom. Pytamy ją o szczegóły takich postępowań.

Jaka jest obecna sytuacja prawna kredytobiorców, co można zyskać procesując się z bankiem oraz jakie kroki należy podjąć, aby przygotować się do sporu sądowego?

Pytanie o korzyści związane z wygranym sporem przeciwko bankowi jest jednym z najczęściej zadawanych przez kredytobiorców rozważających złożenie pozwu. I tutaj nie ma jednej odpowiedzi. To, co kredytobiorcy mogą zyskać, zależy od treści umowy kredytu oraz wyroku wydanego przez sąd.

Przeanalizujmy kredyt mieszkaniowy zaciągnięty w 2008 r. na kwotę 350 tys. zł na 30 lat. W przybliżeniu przez 11 lat spłacania kredytu wpłacono już do banku około 250 tys. zł (głównie jako miesięczne raty, ale też prowizje czy inne opłaty). W przypadku uznania przez sąd, że umowa kredytu jest nieważna, wówczas uznajemy, że umowa taka nigdy nie została zawarta.

Zapraszamy na zakupy

Jakie w praktyce skutki niesie dla kredytobiorców stwierdzenie przez sąd nieważności podpisanej umowy kredytu?

Kredyt nie jest w dalszym ciągu spłacany, a kredytobiorca i bank rozliczają się z kwot przekazanych sobie w ciągu ostatnich 10 lat. Tzn. bank udzielając kredytu przekazał kredytobiorcy środki pieniężne w wysokości 350 tys. zł, a kredytobiorca wpłacił do banku 250 tys. zł. W takiej sytuacji kredytobiorca musi liczyć się z koniecznością dopłacenia bankowi różnicy tj. 100 tys. zł. Oczywiście w trakcie trwania procesu sądowego kredyt jest cały czas spłacany, także w praktyce po 2-3 latach procesu kwoty wpłacone do banku będą wyższe i jak szacuje wyniosą około 300 tys. zł. Wówczas kwota do rozliczenia z bankiem będzie mniejsza i dopłata wyniesie około 50 tys. zł. Ekonomicznie jest to wariant zdecydowanie najbardziej korzystny dla kredytobiorcy. W przypadku kredytów zaciągniętych na niższe kwoty albo krótsze (10-, 20-letnie) okresy kredytowania może się okazać, że bankowi nie trzeba już nic dopłacać. Należy dodać, że po głośnym wyroku TSUE z 3 października 2019 r. w sprawie państwa Dziubak banki zaczęły sygnalizować, że mogą domagać się zwrotu od kredytobiorców wynagrodzenia za korzystanie z kapitału, jednakże już teraz takie instytucje państwowe jak Rzecznik Praw Obywatelskich, Rzecznik Finansowy czy Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów zajęli stanowisko, że tego typu roszczenia banków nie mają podstaw prawnych.

REKLAMA

Jakie może być inne zakończenie sprawy kredytu frankowego i jak wówczas będzie wyglądała sytuacja finansowa kredytobiorcy?

Możliwe jest również, że zamiast o nieważności umowy kredytu sąd uzna, że zaciągnięty kredyt we frankach jest w rzeczywistości kredytem złotowym oprocentowanym stawką LIBOR (oprocentowanie właściwe dla kredytów rozliczanych we franku szwajcarskim). Skutki takiego wyroku sądu są jednak inne niż w przypadku nieważności, gdyż kredyt jest w dalszym ciągu spłacany. Z punktu widzenia kredytobiorcy najważniejsze jest jednak zmniejszenie salda zadłużenia wobec banku.

REKLAMA

Jakie korzyści odniesie kredytobiorca w drugim przypadku, czyli uznania kredytu frankowego za kredyt złotowy?

Nawiązując do naszego przykładu - kredyt zaciągnięty został, kiedy kurs franka wynosił 2 zł. Obecnie jest to 3,80 zł. Pomimo tego, że kredyt jest przez 11 lat spłacany, to w sytuacji, gdyby kredytobiorcy chcieli spłacić go teraz w całości, musieliby wpłacić do banku ponad 400 tys. zł. Byłoby to więcej niż kwota zaciągniętego w 2008 r. kredytu. W omawianym przypadku, w razie wygranego procesu z bankiem, saldo zadłużenia zmniejszyłoby się o około 200 tys. zł. Czyli, po pierwsze - kredytobiorcy dalej spłacaliby miesięczne raty kredytu (w niższej wysokości), po drugie - uległoby zmniejszenie zadłużenia wobec banku o około 200 tys. zł oraz po trzecie - powstałyby nadpłaty w spłacie kredytu w wysokości około 120 tys. zł.

Radca prawny Karolina Srokowska

Karolina Srokowska prowadzi Kancelarię Radcy Prawnego w Warszawie, reprezentuje kredytobiorców w sprawach sądowych na terenie całego kraju.

tel: 787-398 -162

karolina.srokowska@srokowska.pl

www.klientindywidualny.srokowska.pl

 

REKLAMA

Komentarze

Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Twój może być pierwszy...

LINKI SPONSOROWANE

REKLAMA

Wstąp do księgarni

REKLAMA

Najnowsze informacje w Pulsie Warszawy

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

AMBRA - Twoje Perfumy
AMBRA - Twoje Perfumy

Najchętniej czytane w Pulsie Warszawy

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

City Break
City Break

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Wyjazdy sportowe
Wyjazdy sportowe