Aresztowany za kradzież na tzw. kolec. Uważajcie na takie przypadki
1 czerwca 2021
Mokotowscy policjanci zatrzymali 46-letniego Gruzina podejrzanego o kradzież na tak zwany "kolec". Mężczyzni, po wcześniejszej obserwacji właściciela mazdy zaparkowanej przy al. Wilanowskiej, podłożyli pod koło zaostrzony przedmiot, który przebił oponę. Kiedy pokrzywdzony zajmował się wymianą koła, sprawcy ukradli leżącą na siedzeniu torbę, w której był m.in. laptop.
Kradzieże na tak zwany "kolec" to metoda, którą szczególnie upodobali sobie obywatele Gruzji. Na czym ona polega? Otóż sprawcy, zazwyczaj działają we dwoje lub troje, jadą swoim samochodem w okolice dużych marketów. Wybierają posiadaczy drogich samochodów, którzy przyjeżdżają tam na zakupy i pozostawiają auta na parkingu. Następnie patrzą, kto wysiada z pojazdu. Jeden ze sprawców idzie za kierowcą do marketu i cały czas go obserwuje. Patrzy, co kupuje i ile płaci. Informacje telefonicznie przekazuje wspólnikowi, który w tym czasie sprawdza, co znajduje się wewnątrz pojazdu. Po ustaleniu, że warto okraść obserwowanego właściciela auta, sprawca będący na zewnątrz podkłada pod koło zaostrzoną śrubę umieszczoną w gumowym wężu. Po najechaniu na nią, z koła lekko schodzi powietrze. Nie od razu, tylko stopniowo. Po przejechaniu pewnego odcinka kierowca orientuje się, że coś jest nie tak. Kiedy zatrzymuje samochód, wówczas całą uwagę poświęca wymianie koła, zaś sprawcy wyjmują pozostawione na siedzeniach przedmioty i uciekają.
"Pod tylne koło mazdy podłożył gumowy szlauch z wbitą na końcu zaostrzona śrubą"
Dokładnie w taki sposób postąpił zatrzymany przez kryminalnych 46-latek. 30 kwietnia br. na parkinu przy al. Wilanowskiej jeden ze sprawców obserwował upatrzonego wcześniej pokrzywdzonego, a drugi, który jest obecnie poszukiwany, pod tylne koło mazdy podłożył gumowy szlauch z wbitą na końcu zaostrzona śrubą. Zrobił to tak, żeby w ogumieniu powstał niewielki otwór, przez który lekko uchodziło powietrze. Ponadto uszkodził powłokę lakierniczą w aucie - informuje podkomisarz Robert Koniuszy. Policjanci ustalili, że podejrzany mieszka w różnych hostelach na terenie Warszawy. Dowiedzieli się, że w dniu zatrzymania będzie przebywał w Dziekanowie Leśnym. Po krótkiej obserwacji tego miejsca zauważyli mężczyznę wychodzącego z hostelu w obecności znajomego.
Zatrzymany w Dziekanowie Leśnym
- Podejrzany był ubrany dokładnie tak samo, jak w dzień przestępstwa. Obaj mężczyźni wsiedli do forda focusa i pojechali w kierunku Nowego Dworu Mazowieckiego, następnie do Babic - relacjonuje podkomisarz Koniuszy. Policjanci ruszyli za nimi. Pojechali w rejon jednego z marketów z narzędziami budowlanymi i prawdopodobnie dokonywali rozpoznania. Najwyraźniej nie znaleźli nikogo ich intersującego, wsiedli więc do auta i wrócili do hostelu. Kryminalni zatrzymali ich, kiedy wchodzili do budynku. Po przeszukaniu samochodu, w którym między innymi znaleźli gumowy szlauch z nabitymi kolcami oraz pokoi hotelowych funkcjonariusze przewieźli ich do policyjnych cel.
Podejrzany usłyszał prokuratorskie zarzuty. Jego znajomy został przesłuchany w charakterze świadka i wrócił do domu. Okazało się, że nie miał nic na sumieniu. Na wniosek policjantów i prokuratora wobec 46-latka mokotowski sąd zastosował środek zapobiegawczy w postaci trzymiesięcznego aresztu. Grozi mu dopięciu lat więzienia. Policja apeluje, aby uważać na takie przypadki, kiedy nagle po wizycie w markecie schodzi nam z opony powietrze.
(DB)