Komisariat to relikt PRL-u. Za biurkiem "frustraci bez sprzętu"
9 maja 2018
- Przestępczość na Bemowie rośnie, a mieszkańców obsługują frustraci bez sprzętu - to jeden z komentarzy mieszkanki naszej dzielnicy, opisującej swoje wrażenia po wizycie w komisariacie przy Raginisa.
- Zgłoszenia są przyjmowane w warunkach gorszych niż w PRL-u. Policjanci protokoły zgłoszeń wypisują ręcznie, żeby zrobić kopię idą na drugi koniec budynku, często zabierając dokumenty osobiste, bez możliwości pójścia z nimi. Zamiast kopiować treść przesłuchania, piszą je od nowa, na nowych arkuszach. Sprawy ciągną się tygodniami, bo brak ludzi. Policjant narzekał, że mu dodaję pracy, bo zgłaszam przestępstwo. Miałam ostatnio dwie kradzieże, więc bywałam na posterunku wielokrotnie - napisała w mediach społecznościowych pani Ala.
"Komisariat jak z kraju trzeciego świata"
- Bemowo ma prawie 200 tys. mieszkańców i kilka tysięcy firm, a sprawy załatwiane są na posterunku, gdzie pracuje może 20 funkcjonariuszy. Inne dzielnice mają komendy rejonowe, a Bemowo to taki dziki zachód z jednym komisariatem - przy Raginisa. Przy Pirenejskiej jest tylko biuro dzielnicowych, nie można tam zgłosić przestępstwa ani żadnej sprawy załatwić. Brak komputerów, drukarek, biurka takie, że trzeszczą pod ciężarem osoby piszącej, krzesła rozchybotane, kontakty powyrywane, brak żarówek, kable na wierzchu, jedno ksero na cały obiekt, ściany odrapane. Wizualnie i technicznie jest okropnie. Zupełnie jak z kraju trzeciego świata. Policjanci niedoinwestowani, widać, że zapał coraz mniejszy, sfrustrowani. Nie mam nic do ich pracy, ale warunki, jakie mają są niedopuszczalne - kontynuuje swój wywód pani Ala. Czy rzeczywiście jest tak źle?
"Lepsze warunki są przedmiotem troski"
Rzeczniczka rejonowej policji dowodzi, że wszystko jest w porządku. - Pomieszczenia znajdujące się w komisariacie przy Raginisa 4 spełniają swoją funkcję. Bezpośrednio przy oficerze dyżurnym znajduje się punkt recepcyjny dla mieszkańców oczekujących na zgłoszenie - w celu ułatwienia kontaktu w danej sprawie. Przy Pirenejskiej 3a funkcjonuje natomiast wydział prewencji, gdzie istnieje możliwość bezpośredniego kontaktu z dzielnicowym właściwym dla danego rejonu. Na stronach internetowych Komendy Rejonowej Policji Warszawa IV wielokrotnie opisywane były zdarzenia realizowane przez policjantów z tego komisariatu zakończone zatrzymaniem osób podejrzanych o różne przestępstwa - odpowiada podkom. Marta Sulowska, oficer prasowy KRP IV. Jak dalej dodaje: - Uzyskiwanie postępu w osiąganiu coraz lepszych warunków lokalowych pracy policjantów i pracowników cywilnych jest przedmiotem stałej troski ze strony przełożonych wszystkich szczebli Komendy Stołecznej Policji.
Brakuje chętnych do pracy w policji?
- Otrzymywane w ramach budżetu fundusze w pierwszej kolejności przeznaczane są na zagwarantowanie ciągłości i sprawności funkcjonowania jednostek, co przekłada się bezpośrednio na możliwości zapewnienia ładu i porządku publicznego. Budynki stanowiące siedziby jednostek garnizonu stołecznego podlegają stałej i systematycznej modernizacji - dodaje podkom. Marta Sulowska.
Wygląda jednak na to, że Komenda Stołeczna Policji inwestuje za mało nie tylko w budynki i wyposażenie, ale przede wszystkim nie dba należycie o swoich pracowników.
Mieszkańcy nie od dziś skarżą się na zbyt małą liczbę funkcjonariuszy, nie tylko na Bemowie. Tak źle nie było od lat. W ogłoszeniach policja daje gwarancję stałych warunków pracy i możliwości rozwoju, kusi rozbudowanym systemem socjalnym i precyzyjnymi zasadami wynagradzania. Zarobki? Po rozpoczęciu służby można liczyć na 2,9 tys. zł na rękę. Chętnych brakuje. Pod koniec stycznia w warszawskim garnizonie policji było 777 wakatów. W ubiegłym roku w styczniu było 306 wakatów, a dwa lata temu tylko 37. Jeszcze w tym roku Komenda Stołeczna Policji planuje przyjąć do pracy 535 nowych funkcjonariuszy. Jednak już teraz wiadomo, że może być z tym ogromny problem.
(DB)