MPWiK wyrzucił wykonawcę kolektora przed rozpoczęciem prac. Nowa firma dwa razy droższa
2 kwietnia 2021
Prace nad kolektorem ściekowym pod Conrada, Wólczyńską i Nocznickiego nie przebiegają zgodnie z planem. Przed rozpoczęciem budowy wodociągowcy zerwali umowę na 76 mln zł i chcą podpisać nową na... 158 mln.
Zadaniem kolektora Lindego Bis ma być przejęcie części ścieków i wód opadowych spływających z Bemowa i Bielan, a tym samym odciążenie istniejącej kanalizacji. Inwestycja za 76 mln zł brutto miała zakończyć się we wrześniu, ale Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji zerwało umowę z wykonawcą.
Kolektor Lindego Bis
- Trasa kanału Lindego Bis będzie przebiegała przez Bielany w rejonie Brązowniczej oraz w ciągu Conrada, Wólczyńskiej, Nocznickiego do Marymonckiej, gdzie zostanie on włączony do istniejącego kolektora Burakowskiego - zapowiada MPWiK. - Powstaną również trzy główne komory połączeniowe i połączeniowo-rozdzielcze oraz komory rewizyjne, które umożliwią wykonywanie okresowych przeglądów na trasie kolektora. Przepustowość planowanego kanału wyniesie co najmniej 8 m3/s ścieków, co oznacza, że w ciągu sekundy może nim przepłynąć około 8 tysięcy litrów nieczystości. Średnica kolektora Lindego Bis wyniesie 2 metry.
Jak poinformował nas rzecznik MPWiK Marek Smółka, umowa z firmą Molewski została zerwana z winy wykonawcy "w poczuciu obowiązku i odpowiedzialności, a także w trosce o dotrzymanie warunków umowy o dofinansowanie". Wodociągowcy nie byli zadowoleni z jakości wykonywanych prac, więc postanowili znaleźć inną firmę.
Rura droga jak złoto
W lutym MPWiK ogłosił, że budową zajmie się Inżynieria Rzeszów, która otrzyma... 158 mln zł. Według wodociągowców jedną z przyczyn tak gigantycznej rozbieżności w cenach jest... inflacja.
- Różnice w kwotach z jednej strony wynikają z uwarunkowań i zmian rynkowych, bo od poprzedniego przetargu na budowę kolektora Lindego Bis upłynęły trzy lata, jednak z drugiej strony po ofertach złożonych przez podmioty biorące udział przetargu z 2018 roku widać, że wybrany wówczas oferent zaproponował cenę dużo niższą od pozostałych (76,3 mln zł brutto) - mówi rzecznik MPWiK. - Dwie spośród nich już wtedy przekraczały wartość 100 mln zł brutto, sięgając 111-119 mln zł. Mając na względzie bezpieczeństwo wykonania zadania, a także w trosce o dotrzymanie warunków umowy o dofinansowanie, w sytuacji, kiedy wybrany wykonawca nie realizował kontraktu zgodnie z jego zapisami, zerwanie współpracy i ogłoszenie kolejnego przetargu było jedynym możliwym wyjściem zapewniającym realizację inwestycji.
Dlaczego firma Molewski straciła kontakt? Oficjalnie chodzi o biurokrację. Jak pisze MPWiK, w ramach złożonej oferty wykonawca oświadczył, że będzie dysponował zasobami podwykonawcy, który spełniał wymogi zamówienia postawione przez miejską spółkę. Później okazało się, że przedsiębiorstwo będzie wykonywać część zadania samodzielnie, co według wodociągowców było niezgodne z prawem i z umową.
(dg)