- Stałam na przystanku "na żądanie", kierowca autobusu mnie widział a mimo wszystko się nie zatrzymał - narzeka pani Bożena. - Nie wie, że jak ludzie stoją na przystanku, to ma się zatrzymać?
Takie głosy dają się słyszeć na przystankach w różnych miejscach Warszawy. Zarzuty są proste: kierowcy autobusów nie chcą zauważyć pasażerów na "nieobowiązkowych" przystankach, nie reagują na ich obecność i ogólnie - jak to ujęła nasza czytelniczka - "jak nie trzeba, to nie muszę". Ale i pasażerowie mają swoje za uszami. A tymczasem kierowcy autobusów dość często skarżą się na pasażerów "na żądanie". Czemu? Powód jest prozaiczny - jeśli ktoś chce skorzystać z przystanku "na żądanie", bez względu na to, czy chce na nim wsiąść czy wysiąść, musi skutecznie powiadomić o tym kierowcę. Przy wysiadaniu - guzikiem "stop", przy wsiadaniu - podniesioną ręką.
Zadbajcie o jakiekolwiek światełko w dłoni - prosi kierowca. - To może być telefon komórkowy, breloczek z latarką, cokolwiek co pozwoli zwrócić na Was uwagę.
- Tyle, że pasażerowie często robią to w ostatniej chwili a wtedy możliwości są dwie - albo zdążę zjechać na przystanek nie robiąc przy tym krzywdy innym uczestnikom ruchu i pasażerom albo nie zdążę i ominę - mówi proszący o anonimowość kierowca. - Jeśli to drugie, to muszę być gotowy na słowny atak z wewnątrz albo skargę od pasażera, który nie wsiadł. A nikt nie bierze pod uwagę, że nie tylko muszę wypatrywać, czy ktoś na tym przystanku machnął ręką, ale jeszcze sprawdzić, czy nikt nie zajedzie mi drogi do zatoczki, ktoś nagle nie zahamuje mi przed nosem...
Zatem jak skutecznie i bezpiecznie zatrzymać autobus? Jak się okazuje, ZTM określił to jasno i prosto w swoim regulaminie - wystarczy widząc nadjeżdżający autobus podejść do skraju jezdni i podnieść rękę na tyle długo, by kierowca zdążył wrzucić kierunkowskaz, co jest i dla nas sygnałem, że zostaliśmy zauważeni. Sprawa dla wysiadających jest o tyle prostsza, że naciśnięcie guzika nie sprawia większego kłopotu - trzeba tylko pamiętać, by zrobić to odpowiednio wcześniej. - I jeszcze prośba do podróżujących po zmroku: zadbajcie o jakiekolwiek światełko w dłoni - prosi kierowca. - To może być telefon komórkowy, breloczek z latarką, cokolwiek co pozwoli zwrócić na Was uwagę. Ubrany na ciemno pasażer, zwłaszcza na nieoświetlonym przystanku może być łatwo przegapiony i to kompletnie nie z winy kierowcy...
(wt)