Kierowcy autobusów chcą podwyżek. Kto będzie nas wozić?
27 lutego 2018
MZA szuka nowych pracowników. Tymczasem kierowcy-związkowcy rozważają strajk, który sparaliżowałby Warszawę.
- Zawsze marzyłeś o pracy za kierownicą autobusu? A może chcesz odmienić całkowicie swoje życie zawodowe? Teraz możesz zrealizować swoje plany i zatrudnić się w Miejskich Zakładach Autobusowych - czytamy w ogłoszeniu miejskiego przewoźnika. Kandydatem na kierowcę może zostać każdy, kto ma prawo jazdy kat. B, oczywiście z wyjątkiem piratów drogowych. Następnie odbywa się kilkumiesięczny kurs, po którym trzeba udowodnić swoje umiejętności prowadzenia przegubowca z automatyczną skrzynią biegów. Wymagana jest też m.in. wysoka kultura osobista.
Ile można zarobić?
MZA to jeden z niewielu pracodawców w Warszawie, który już w ogłoszeniu informuje o proponowanych zarobkach. Podstawa to 3700 zł brutto na etacie, co daje 2644 zł na rękę. Do tego trzeba doliczyć darmowe przejazdy komunikacją miejską, a więc miesięczną oszczędność 98 zł, ewentualną premię 600 zł brutto i ubezpieczenia. W praktyce daje to 3161 zł. Bardziej doświadczeni pracownicy mogą liczyć na 4500 zł brutto.
Prezes kontra związkowcy
Zrzeszeni w związkach zawodowych kierowcy chcą podniesienia płac do widełek 4500-5000 zł brutto. Aby spełnić te postulaty, MZA musiałoby wyłożyć 64 mln zł rocznie. W ubiegłym miesiącu prezes Jan Kuźmiński mało dyplomatycznie powiedział w rozmowie z Radiem Warszawa, że 3700 zł brutto to nie jest niska pensja za pracę, która nie wymaga szczególnych kwalifikacji ani wykształcenia oraz porównał kierowców z lekarzami z państwowych szpitali. Związkowcy uznali ten komentarz za skandaliczny a prezes przeprosił. Propozycja podwyżek o 100-200 zł została odrzucona, ale decyzja o strajku jeszcze nie zapadła.
To byłby paraliż
Według danych z listopada MZA wykonuje 39% tzw. struktury przewozowej na zlecenie Zarządu Transportu Miejskiego. W praktyce oznacza to, że należąca do warszawskiego samorządu firma jest najważniejszym przewoźnikiem w Warszawie. Gdyby autobusy MZA nie wyjechały na ulice w porannym szczycie, bez wątpienia oznaczałoby to komunikacyjny paraliż miasta.
Będą nas wozić imigranci?
Pensja w wysokości 3700 zł brutto może nie zadowalać każdego, ale wiele osób w biedniejszych od Polski krajach Europy Wschodniej marzy o takich zarobkach. W dłuższej perspektywie może się okazać, że większość kierowców autobusów to będą imigranci. W miastach Europy Zachodniej jest tak już od dawna, a o rosnącej liczbie obcokrajowców w Warszawie najłatwiej przekonać się podczas zakupów w markecie - ukraiński akcent w kolejce, za ladą i przy kasie, to warszawska codzienność. Z punktu widzenia klienta czy pasażera narodowość kierowcy nie ma żadnego znaczenia. MZA zatrudnia obcokrajowców. Oczywiście pod warunkiem, że mają zezwolenie na pracę w Polsce i znają nasz język odpowiednio dobrze.
(dg)