Kara za nieodwołanie wizyty lekarskiej? "Zmniejszą się kolejki"
27 lutego 2020
Ministerstwo Zdrowia chce wprowadzenia kar pieniężnych dla osób, które nie odwołują wcześniej zaplanowanych wizyt lekarskich. Jak miałoby to funkcjonować?
- W minionym roku ok. 20 proc. wizyt u specjalistów nie doszło do skutku. Oznacza to, że 17 mln osób nie przyszło na umówioną wizytę. Rozważamy, co zrobić, żeby ograniczyć liczbę wizyt, które się nie odbywają i nie są w odpowiednim czasie odwoływane - zapowiedział minister zdrowia Łukasz Szumowski na antenie Radia ZET. - Pamiętajmy, że placówki ponoszą koszty niezrealizowanych wizyt, a pacjenci dłużej czekają w kolejce - podkreślił. Według różnych źródeł, kara za niestawienie się do lekarza może wynieść od 20 do nawet 100 zł. Opłaty za niepojawienie się byłyby ustalane odgórnie.
Problemy z odwołaniem wizyty
Co ciekawe, jeśli wierzyć internetowym komentarzom, pomysł ministra ogólnie się podoba, bo zmniejszą się kolejki. Lecz, jak podkreślają komentujący - zanim wejdzie on w życie, należałoby stworzyć realną możliwość odwołania takiej wizyty. Dodzwonienie się do niejednej przychodni graniczy z cudem. - Ostatnio byłam niby druga w kolejce do połączenia z recepcją przychodni, w której chciałam odwołać wcześniej umówioną wizytę u laryngologa. Niestety, pomimo kilkunastominutowego oczekiwania, w końcu zerwało mi połączenie. Kolejne próby dodzwonienia się nie przyniosły już skutku - mówi nam pani Joanna. - SMS-a też się nie wyśle, bo 90% przychodni posiada telefony stacjonarne - komentuje pani Róża.
Obecnie więc system rejestracji w wielu przychodniach nie jest przygotowany na zmiany, a kary dotknęłyby zapewne wielu pacjentów, którzy mieli przecież dobre zamiary. Co ciekawe, sam minister zdrowia jest świadomy takiej sytuacji. - Jeśli pacjenci będą mieli możliwość zapisania się na wizytę telefonicznie lub internetowo, to liczba osób, która zapisuje się "na potem" spadnie - wyjaśnił minister Szumowski.
Są też inne problemy
Problem z nieodwoływaniem wizyt lekarskich jest bardziej złożony. Niestawianie się pacjentów na wizyty ma swoje źródło między innymi w wyznaczaniu odległych terminów. Na pilną konsultację u specjalisty czeka się od kilku miesięcy do około roku. W tym czasie można o niej po prostu zapomnieć. Warto też zwrócić uwagę na to, kto rezerwuje termin. Jeżeli pacjent robi to sam, wtedy bierze za to odpowiedzialność. Jednak niekiedy umawia go rodzina lub znajomi.
Według ministra Szumowskiego ewentualna opłata musiałaby być ustalona centralnie. - Przyjmować ją powinien szpital czy przychodnia. To jest taka forma niewypełnienia umowy pomiędzy pacjentem a placówką medyczną - tłumaczył minister zdrowia.
(DB)