Ulice Woli są pełne domów, które czeka już tylko rozbiórka. Kamienice z czasów carskich były dewastowane od dziesięcioleci a jedyne co zrobili urzędnicy, to wymiana przepalonych żarówek. Tracimy perły, świadków krwawej historii dzielnicy. Jedną z takich kamienic straciliśmy w latach dziewięćdziesiątych - kamienica Ehrlicha przy Pańskiej powstała w czasach, gdy zachodnie rubieże Woli zieleniły się ogrodami.
Kamienica przy Pańskiej 92 należała do Zelmana Ehrlicha, który w końcu dziewiętnastego stulecia postawił kilka takich budynków także przy Prostej, Łuckiej, Żelaznej. "Później place drożały i wznoszono ogromne koszary dla robotników, mieszczące po kilkaset rodzin na tym samym terenie, gdzie w budynkach piętrowych i dwupiętrowych żyło zaledwie kilkunastu lokatorów. Warto porównać czynszówkę Ehrlicha przy Pańskiej z pekinem Wolfa Krongolda na rogu Złotej i Żelaznej. Zaledwie jedno dziesięciolecie - i taka różnica rozmiarów, architektury, warunków życia" - pisał w 1987 roku na łamach "Życia Warszawy" Jerzy Kasprzycki. Dom niszczał przez kolejne dziesięć lat. W 1998 roku został rozebrany i dziś w jego miejscu jest pusty plac. Zdjęć budynku zachowało się niewiele, ale dom bardzo dobrze zilustrował na swoim rysunku ozdabiającym tekst Kasprzyckiego Kazimierz Nowak. Widać, że budynek ma dwa piętra, szyby w oknach a dach mansardowy jeszcze się nie zapadł (jak niedawno w opisywanej przez nas kamienicy Włodawera przy Łuckiej). To już jednak ostatnie chwile 110-letniego wówczas domu, który niedługo stanie się kompletną ruderą. I zniknie z powierzchni ziemi, a w jego miejscu będzie wygon.
Przemysław Burkiewicz