Już sto elektrycznych autobusów w stolicy. Co z ładowarkami?
18 listopada 2020
Oklejony specjalnymi naklejkami, setny autobus elektryczny dołączył do stołecznego taboru. "Jubileuszowy" egzemplarz obsługiwać będzie linię 503 Konwiktorska - Natolin Północny. Ratusz świętuje, choć sprawa nie jest aż tak oczywista.
- Mamy to! Setny autobus elektryczny Miejskich Zakładów Autobusowych wyjechał dziś na ulice Warszawy i będzie obsługiwał linię 503! Do końca miesiąca liczba elektryków, które będą służyły warszawiakom, wzrośnie do 160 - ogłosił na Facebooku prezydent Rafał Trzaskowski. - W stolicy stawiamy na ekoinwestycje, a w dziedzinie napędów zeroemisyjnych jesteśmy w europejskiej czołówce.
Teoria spotyka praktykę
Choć nowoczesne solarisy i ursusy nie hałasują i nie smrodzą, muszą być regularnie ładowane. Odbywa się to w nocy, a także (rzadziej) w ciągu dnia i trwa kilkanaście minut. Elektryczny autobus może wyjeździć 130 km, później musi zjechać z trasy, by podładować akumulatory na stacji, a zastępuje go wówczas inny przegubowiec.
Od pojawienia się w Warszawie pierwszych "elektryków" w 2015, zwracano uwagę na zbyt małą liczbę stacji ładujących. W sierpniu "Gazeta Wyborcza" alarmowała: - Uruchomione linie 128 ze Szczęśliwic i 175 z lotniska Chopina na pl. Piłsudskiego nie miały na swojej trasie działających ładowarek, choć zapowiadano je od kilku lat.
Szybko też okazało się, że zakupione przez MZA ursusy nie są kompatybilne z pantografami. Rezultat był taki, że w Konstancinie-Jeziornie na pętli Grapa ładowarka prądu przez długi czas stała bezczynnie, gdyż nie pasowała do przyjeżdżających z Wilanowa 251. Według naszych czytelników wielokrotnie zdarzało się, że "elektryki" musiały być holowane, bo zabrakło im prądu. - Nie robimy z tego oddzielnej statystyki co oznacza, że nie jest to żaden problem - zdawkowo odpowiada ZTM
Jest nadzieja?
Trzeba przyznać, że liczba ładowarek systematycznie się zwiększa. W mieście działa już 150 stacji wtyczkowych typu plug-in oraz trzy ładowarki dużej mocy zasilające pojazdy przez pantograf. Na przyszły kwartał zapowiedziany jest montaż dziewięciu kolejnych stacji ładujących. Nie ma rewelacji, są starania.
Pierwsza transza przegubowych "elektryków" marki Solaris trafiła do stolicy w 2015, a w następnych latach liczba ta zwiększyła się do trzydziestu, wliczając w to elektryczne ursusy. W 2019 podpisano tzw. umowę stulecia. - Warszawa rozstrzygnęła przetarg na korzyść Solarisa. Bolechowski producent zarobi na nim ok. 400 mln zł - pisał wówczas "Transport Publiczny". Był to początek dużego na 130 pojazdów zamówienia, którego ostatnie egzemplarze dostarczone mają być właśnie do końca listopada.
Jak informuje MZA - więcej autobusów elektrycznych w Europie mają tylko Londyn (ponad dwieście) i Moskwa (trzysta sztuk). Światowym liderem pozostają jednak Chiny, które w poprzednim roku wyprodukowały około 127... tysięcy elektrycznych przegubowców.
(kb)