Jak żyć, gdy sąsiad ma wysypisko na działce?
23 kwietnia 2015
Zielona Białołęka, przynajmniej z nazwy, powinna być jedną z najbardziej urokliwych części dzielnicy. Nie dla mieszkającego przy Juranda ze Spychowa czytelnika, któremu życie i widok z okna skutecznie obrzydza sąsiad.
- Działka jest nieogrodzona, więc przy wietrze papiery, folie i inne odpady wpadają nam na podwórka. Poza tym jaki wstyd! Tu w okolicy ludzie mają firmy, przyjmują klientów. Już nie raz spotkałem się z pytaniem, kto na taki syf pozwala. Turysta z Białorusi zapytał mnie kiedyś, czy to naprawdę Warszawa, bo nawet u nich stolica kraju wygląda inaczej - opowiada mieszkaniec i dodaje, że ktoś te śmieci tu przywozi i bez skrupułów wyrzuca. - Budynek jest zamieszkały, więc sąsiad toleruje to wysypisko tuż za oknem. Nie wierzę, że prawo pozwala na takie rzeczy. Ktoś powinien w końcu się tym zainteresować.
Z sąsiadem nie ma rozmowy
Mieszkańcy twierdzą, że w budynku mieszka niepełnosprawna osoba, a cały bałagan przywozi tu rzekomo jeden z członków jej rodziny. Tak pozbywa się niepotrzebnych gratów ze swojej firmy, która mieści się w zupełnie innym miejscu.
Poprosiliśmy dzielnicowych urzędników o zajęcie się sprawą. Po naszym zgłoszeniu przeprowadzili kontrolę posesji.
- Potwierdziła ona nieprawidłowości. Właściciel działki otrzyma wezwanie do uprzątnięcia terenu - zapowiada Sylwia Ciszyńska z białołęckiego ratusza.
Czas pokaże, czy wezwanie z urzędu dzielnicy przyniesie efekt.
AS