Lekki plecak możliwy - przykład ze szkoły na Porajów
23 kwietnia 2015
Jak ciężki jest plecak ucznia podstawówki? Waży nawet 8 kg, dwukrotnie więcej niż powinien! Rodzice uczniów ze szkoły przy Porajów znaleźli sposób na ulżenie rozwijającym się kręgosłupom.
- Jak dziesięcio-, czy jedenastolatek ma mieć zdrowy kręgosłup, skoro codziennie dźwiga na plecach od sześciu do ośmiu kilogramów? Wiadomo przecież, że oprócz podręczników (one ważą najwięcej), ćwiczeń i zeszytów każdego dnia uczniowie zabierają ze sobą do szkoły piórnik, śniadaniówkę, napój, obuwie i strój na WF oraz pamiętnik i inne niezbędne dla nich rzeczy - wyliczają Ewa i Waldemar Królak, rodzice 11-letniej Oliwii uczęszczającej do placówki na Porajów.
To nie plecak trzeba poprawić, a jego zawartość
Rodzicielskie poszukiwania skutecznego sposobu na zmniejszenie wagi szkolnego tornistra zwykle kończą się na wyborze najlżejszego (często kosztownego) plecaka w sklepie. Nie wszystkich na to stać i nie tu jest w rzeczywistości pies pogrzebany.
Szkoła na Porajów nie do poznania
9 marca rusza rekrutacja do klas pierwszych w szkołach podstawowych. Na Białołęce, po ubiegłorocznym uruchomieniu trzech nowych placówek, jest w czym wybierać. Jedna z najstarszych - Szkoła Podstawowa nr 314 ostatnio wzbogaciła się m.in. o nowoczesne sale językowe i patio pod roślinnym parasolem.
Problem tkwi w podręcznikach, które swoją wagą śmiało mogą konkurować z cegłą budowlaną.
- Postanowiliśmy więc zamienić materiał budowlany na dydaktyczny i wykorzystać genialną konstrukcję każdego podręcznika. Wszystkie podzielone są bowiem na rozdziały, więc fizycznie zostały przez nas odłączone od całości wraz z okładkami i stronami dodatkowymi. Od tej pory każdy uczeń zostawia prawie całą cegłę w domu, a zabiera ze sobą tylko tę część, która jest omawiana aktualnie na lekcjach - opowiada Waldemar Królak. Od tej pory każdy uczeń zostawia prawie całą cegłę w domu, a zabiera ze sobą tylko tę część, która jest omawiana aktualnie na lekcjach - opowiada Waldemar Królak.
Poszczególne części książek są oprawione i zabezpieczone przed zniszczeniem.
- Wszystko tanim kosztem, bo potrzebujemy do tego jedynie nożyka introligatorskiego i plastikowych grzbietów do spinania, które kosztują grosze. Efekt jest imponujący. Biorąc pod uwagę trzystustronicowy podręcznik, podzielony na rozdziały liczące 15 stron - nietrudno wyobrazić sobie różnicę w wadze - opowiada.
Kiedy swoim pomysłem pani Ewa i pan Waldemar zarazili innych rodziców z klasy córki, rozwiązanie rozprzestrzeniło się szybko na inne grupy. Dyrekcja placówki przyjęła pomysł rodziców z zainteresowaniem.
- Szkoła od kilku lat podejmuje różne działania, aby odciążyć uczniowskie tornistry. Mamy np. szkolne podręczniki z wybranych przedmiotów, wszyscy uczniowie mają możliwość zostawienia książek w szafkach. Z naszych obserwacji i doświadczeń wynika jednak, że uczniowie są bardzo przywiązani do swoich podręczników i nie zawsze chcą skorzystać z propozycji szkoły. Cieszy więc fakt, że są rodzice, którzy szukają pomysłów na rozwiązanie tych problemów - mówi dyrektor Iwona Turowska.
AS
.