Gwoździe w kiełbasie pułapką na psy. Alert na Bródnie
15 lutego 2017
"Uważajcie na swoje psy! Jakiś zwyrodnialec rozłożył na naszym osiedlu kiełbasę z gwoździami!" Napisy z takim ostrzeżeniem pojawiły się w kilku punktach Bródna, w tym w okolicach ulicy Suwalskiej.
W sieci znów zaczęły krążyć niepokojące wieści. Czy faktycznie ktoś realizuje swoje chore, być może sadystyczne potrzeby, czy może to tylko głupi żart? Do sprawy trzeba podejść jednak poważnie, do czego przekonują udokumentowane już przypadki z kilku polskich miast, w tym z Warszawy.
- Totalna znieczulica i brak empatii. Ci ludzie powinni wczuć się w sytuację cierpiących przez nich zwierząt. Ale widać nie potrafią - mówi Karolina Gadalska z fundacji "Bezdomniaki" monitorującej podobne przypadki. Z jej obserwacji wynika, że takie sytuacje są dość częste. Także w Warszawie.
- Pułapki na psy były podkładane między innymi w Parku Skaryszewskim i Ursusie. We fragmenty wędlin lub kiełbas zwyrodnialcy wtykali szkło, gwoździe a nawet pinezki i szpilki. W tym roku już co najmniej jeden pies w Warszawie zdechł z tego powodu - wyjaśnia Gadalska.
Powodem podobnych zachowań ma być, jej zdaniem, swego rodzaju zemsta na zwierzakach za to, że szczekają i pozostawiają po sobie pamiątki, nie zawsze sprzątane przez właścicieli. Zapewne tylko część tego typu aktów agresji zgłaszana jest odpowiednim służbom.
- W mojej praktyce zawodowej nie spotkałam się z takimi przypadkami. Kilka opowieści jednak do mnie dotarło. Jeden z takich pechowych zwierzaków miał zjeść kiełbasę nafaszerowaną szkłem. Trudno mi jednak zweryfikować zasłyszane historie - mówi Joanna Balcerzak z gabinetu przy Czerwińskiej. Podobnie relacjonuje problem Tomasz Jabłoński, właściciel Bródnowskiego Centrum Weterynaryjnego. Przyznaje, że wysłuchał szeregu takich opowieści, ale sam przez osiem lat działalności placówki nie zetknął się bezpośrednio z tak potraktowanym czworonogiem. Kolejne rozmowy z weterynarzami prowadzącymi praktykę po prawej stronie Wisły dały zbliżony rezultat.
Nieco uspokojenia mogłaby wnieść też informacja od Straży Miejskiej. Ta mająca w swej dyspozycji ekopatrol formacja w tym roku nie odnotowała ani jednego tego typu zgłoszenia. Podobnie policja.
- Nie prowadziliśmy ostatnio żadnej podobnej sprawy. Dodam, że osobiście nie zetknęłam się z takimi przypadkami, chociaż wiem, że się zdarzały. Także w Warszawie - mówi sierż. sztab. Paulina Onyszko. Zaalarmowana naszymi doniesieniami rzeczniczka przepytała funkcjonariuszy pełniących służbę patrolową w okolicach ulicy Suwalskiej. Ci nie zauważyli jednak niczego niepokojącego. Niemniej ostrożność należy zachować i w miarę możliwości kontrolować co spacerujący psiak bierze do pyska. Ludzie wymierzający "sprawiedliwość" po swojemu mogą się uaktywnić w każdej chwili.
(AS)