Groźny plac zabaw
25 maja 2007
- Czy któreś z dzieci musi wpaść pod samochód, by zainteresowano się niebezpiecznym miejscem, jakim jest ogródek jordanowski przy ul. Tokarza? - pyta jedna z mieszkanek bloku stojącego naprzeciw placu zabaw. - Od dawna obserwuję, co się tam dzieje, i nieraz aż włos mi się na głowie jeży.
Kość niezgody
Zagrożenie, o którym mówi Czytelniczka, związane jest z drogą dojazdową do usy-tuowanego w głębi (za placem zabaw) integracyjnego przedszkola. Droga ta - choć prowadząca do przedszkola - znajduje się na terenie ogródka. Tym samym, bawią-ce się w ogródku dzieci narażone są na niebezpieczeństwo, gdy do przedszkola ja-dą czy to prywatne samochody (rodziców), czy też auta dostawcze.Przedszkole jest placówką integracyjną, uczęszcza do niego dwadzieścioro dzieci o różnym stopniu niepełnosprawności, niektóre poruszają się na wózkach.
- Po te dzieci rodzice przyjeżdżają samochodami - wyjaśnia dyrektorka przed-szkola Edyta Wyszogrodzka. Jak mówi, rodzice muszą podjechać i zaparkować sa-mochód, by wejść po dziecko. Wspiera ich w tym, choć rozumie, że droga dojazdo-wa prowadząca przez ogródek to nie jest najlepsze, co mogłoby być.
- Próbowałam jakoś ten problem rozwiązać - mówi Edyta Wyszogrodzka. - Zro-biłam zebranie z rodzicami, prosząc, by ograniczyli wjazdy. Zaprosiłam na rozmo-wę dzielnicowego. Jednak policja niczego nie może zrobić, ponieważ nie ma zakazu wjazdu. Z drogi można korzystać. Robią to nie tylko rodzice, lecz także samochody dostawcze, które zaopatrują przedszkole.
Wezwać straż miejską
Ogródek znajduje się w zarządzie dzielnicy Targówek. Uznałam więc, że tam uzys-kam odpowiedź, co w takiej sytuacji zrobić, by chronić dzieci. Rafał Lasota, rzecz-nik dzielnicy tak mi odpowiedział: "Jeśli zachodzi zagrożenie dla najmłodszych, za-równo dyrekcja przedszkola, jak i rodzice mogą zwrócić się o pomoc do straży miejskiej, która w swoich zadaniach posiada m.in. egzekwowanie prawidłowego parkowania. Jeśli jednak właściciele pojazdów odbierają dzieci niepełnosprawne, to mogą parkować tak, aby droga do pojazdu była możliwie najkrótsza. Jednak wyjś-ciem z tej sytuacji jest interwencja straży, która na miejscu jest w stanie ocenić aktualny stan".Oczywiście zawsze można wezwać funkcjonariusza straży miejskiej, tylko jaki to ma sens, jeśli wjeżdżający nie łamią prawa, bo tam jest droga dojazdowa, a oni z niej korzystają, bo jest taka potrzeba. Wzywanie straży mija się z celem i nie rozwiązuje problemu, którym powinni zająć się zwierzchnicy Rafała Lasoty.
Sprawa jest bardzo prosta do rozwiązania i aż dziw bierze, że wcześniej nikt z władz na to nie wpadł. Czyżby mimo wielu interwencji mieszkańców, żaden z urzędników nie pofatygował się na Tokarza? To chyba jedyne wytłumaczenie, bo każde inne świadczyłoby o braku inteligencji naszych włodarzy. Uznajmy zatem, że są jedynie bardzo leniwi i ciężko im się z krzesła podnieść, bo sprawę rozwiązuje solidne ogrodzenie między drogą dojazdową a ogródkiem, tym samym zostawiając ją poza placem zabaw.
Doskonałym rozwiązaniem byłoby przerobienie przylegającego do drogi chod-nika na miejsca parkingowe. Troszkę to zmniejszyłoby teren placu zabaw, ale ten chodnik nie jest tu niezbędny, by dzieci dobrze się bawiły. Będą natomiast bez-pieczne, a rodzice przedszkolaków bez kłopotu mieliby gdzie parkować (drogę i chodnik, które można by odgrodzić od ogródka widać na zdjęciu).
Wygrodzenie w planach
Z pomysłem, jak rozwiązać problem, zwróciłam się ponownie do rzecznika praso-wego Targówka. I cóż się okazało? Otóż dokładnie taki plan zamierzają realizować władze dzielnicy. Nie wnikam, czy leniwi urzędnicy "łyknęli" błyskawicznie pomysł i będą go realizować, czy też leniwy był rzecznik prasowy dzielnicy udzielając mi pierwszej informacji. Tak czy siak, w czasie wakacji ogrodzenie zostanie przesunię-te tak, by droga dojazdowa do przedszkola znalazła się poza terenem placu zabaw. - Wcześniej będą też nowe nasadzenia i zostaną przeprowadzone niezbędne re-monty - wyjaśnia Rafał Lasota.Informacje przekazane przez rzecznika bardzo cieszą, bo w tej chwili ogródek nie tylko nie jest bezpieczny, to jeszcze bardzo zaniedbany. Dobrze, że coś się w tym zakresie zmieni. Na razie nowe są tylko postawione przez dzielnicę przy wejściu na plac zabaw dwie duże tablice: jedna zabrania wprowadzania psów (cze-go wiele osób nie przestrzega - to pole do popisu dla straży miejskiej), druga - zakazuje gry w piłkę. Jest nadzieja, że cały ogródek będzie odnowiony.
Tekst i zdjęcia: Jolanta Zientek-Varga
P.S. Podczas wizyty w ogródku odkryłam jeszcze jedno: przy ogrodzeniu tuż obok drogi dojazdowej do przedszkola (za ogrodzeniem jest z kolei żłobek) stoją po-jemniki na surowce wtórne. Nie wiadomo, kiedy ostatni raz były opróżniane. W sąsiedztwie żłobka, przedszkola i placu zabaw coś takiego. Zdjęcie mówi samo za siebie. Po interwencji "Echa" u służb oczyszczania i rzecznika Targówka pojemniki usunięto w ciągu kilku godzin. Został po nich sprzątnięty teren. To też widać na zdjęciu. Jednego dnia jeszcze były, następnego już nie. Zatem można działać szyb-ko!