Gdzie są dobre teatrzyki dziecięce?
20 czerwca 2008
Przepraszając za wpadkę podczas "Calineczki" ("Echo" pisało o niej 25 kwietnia) dyrektorka Bielańskiego Ośrodka Kultury Wanda Ścieżyńska zaprosiła najmłodszych na imprezę "Wiwat dzieci". Zgromadziło się wielu chętnych do zakosztowania przygotowanych atrakcji. Przy okazji spektaklu powstał też pewien pomysł...
Po spektaklu nastąpiło losowanie ośmiu książek. Organizatorki zapewniły, że każde dziecko otrzyma drobne upominki, jednak nie wszystkie dzieci zostały obda-rowane - zrobił się zamęt i pewnie panie po prostu zapomniały o złożonej obietnicy.
Dalej potoczyło się już sprawnie i profesjonalnie. Rodzice z pociechami mogli wybrać dwutorowo: albo zabawy muzyczne, albo zajęcia plastyczne. Niestety, za-jęcia nakładały się czasowo na siebie, więc dzieciom i rodzicom pozostawał wybór jednej propozycji.
Na koniec zaplanowano na zewnątrz minidyskotekę, którą nagle skrócił rzęsisty deszcz. Zabawę przeniesiono do sali widowiskowej.
W rozmowie z dyrektor Wandą Ścieżyńską na temat braku sprecyzowanego w spektaklu przesłania do dzieci usłyszałam, że ciężko jest przefiltrować jakość wido-wiska. Aktorzy prezentują znakomite założenia swoich przedsięwzięć podczas wstępnej rozmowy. Wtedy wszystko wygląda sensownie i dopiero podczas wysta-wiania przedstawienia rodzą się problemy. Ze zgrozą przyznała mi rację, że weryfi-kacji dokonuje publiczność, ale to już jest za późno, niestety.
Jak więc ustrzec się przed bylejakością i brakiem profesjonalizmu w przekazy-waniu treści małym dzieciom? Sama dyrektor odczuwa głód naprawdę dobrych spektakli tworzonych dla najmłodszych odbiorców, zwłaszcza że sama jest babcią i bliski jest jej ten problem.
Grupka rodziców chętnie przyłączyła się do naszej rozmowy mając podobne opinie. Padł pomysł, aby zainicjować akcję poszukiwania dobrych grup teatralnych kierujących swój repertuar do małych dzieci. Poszukiwania trzeba prowadzić w Warszawie i jej okolicach po obu stronach Wisły.
Edyta Kolasińska-Bazan