Forum › Białołęka
Artykuł PANA WOŁKA
# xyz 16.05.2004 22:31 |
|
Co sadzicie o genialności super dziennikarza Echa nt rozwiązywania problemów społecznych - w kontekście przdszkoli?
Ja uważam, że w swej ignorancji jest wprost genialny. Szkoda, że nie może zastąpić Smoka, pewnie prywatni inwestorzy wybudowali i dali do użytkowania nam drogi, wodociągi, kanalizację i oczywiście za darmo, no taniej niż dzielnica, a jakbyśmy nie chcieli ponich jeżdzić to urządziliby na nich lotniska dla tanich połaczeń z Bielanami........ |
# Królewna Fiona 17.05.2004 22:48 |
|
Facet ma recję, ale pod jednym warunkiem. Gdyby stworzono trwały system dofinansowywania miejsc dla dzieci z uboższych rodzin uczęszczających do przedszkoli. W tej chwili wiele dzieci z braku miejsc nie ma szans na przedszkole na Tarchominie. Pozostaje prywatne, sporo droższe. Ale gdyby miejsce w prywatnym było dofinansowywane przez gminę, to byłoby to z korzyścią zarówno dla gminy, jak i dzieci. A przy tym wszystkim byłoby dużo tańsze niż budowanie i utzrymywanie nowych placówek. Ja się zgadzam z autorem tego arytykułu
|
# xyz 20.05.2004 22:42 |
|
Królewno jest dofinansowywane - co w cale nie obniża cen.
|
# abc 20.05.2004 23:06 |
|
Po pierwsze nie sa dofinansowywane wszystkie przedszkola, tylko wybrane. Według kryteriów podobnych do wyboru złobka. Dotacje dostaje złobek żony przewodniczącego rady. Żłobek byłej wspólniczki pani Ostrowskiej nie.
Zgadzam się z autorem, że trzeba stworzyć system prawdziwego dofinansowywania a nie budować nie wiadomo po co kolejne przedszkola, które za kilkanaście lat będa straszyć pustkami jak dziś na Bielanach czy Żoliborzu. Prosty sposób dofinansowywania to pieniadze dla dziecka, a nie dla przedszkola czy żlobka. Dzisiaj, żeby przedszkole dostało dotację musi przejśc procedury trudniejsze niz zgoda na handel alkoholem. Musi zatrudniac intendentke, która te całą biurokracje zlicza. To kosztuje i ma oczywisty wpływ na cene, jaką płacą rodzice. Po co to wszystko? Wystarczy posłać pieniądze za dzieckiem do tego przedszkola czy złobka, które wybiora jego rodzice. A jeśli jest ono drozsze niż inne, to już ich problem. Zakiładam że dofinansowanie jest jednakowe dla każdego dzieciaka. Taki system ma sens i jest wielokrotnie tańszy niż budowanie i utrzymywanie gminnych przedszkoli. Ale red. Wołek to marzyciel. Władza nie zrezygnuje z budowy, bo na niej się zarabia, a potem ma do obsadzenia stanowiska w przedszkolu, a te jak wiadomo przekładają się na głosy całych rodzin w wyborach samorządowych. |
# antypis 21.05.2004 09:12 |
|
Do artykułu dorzuciłbym jeszcze jedno: prywatni właściciele przedszkoli płacą dzielnicy horrendalny podatek od nieruchomości. Za każdy m2 ogródka, czyli placu zabaw dla dzieci, obowiązuje stawka od działalności gospodarczej. Są to sumy rzędu 20-25 tys. zł rocznie w zależności od wielkości ogodu. A więc im większy plac zabaw dla dzieciaków, tym większy podatek. Oczywiście za wszystko płacą rodzice.
Czyli cała biurokracja (czyt. abc powyzej) stworzona w celu dofinansowywania przedszkoli, to także dofinansowywanie podatku od gruntu. A gdyby tak zwolnić z niego przedszkola, to może nie trzebaby było dofinansowywać biurokracji. |
# fikimiki 21.05.2004 22:26 |
|
abc - piszesz rzeczy nie prawdziwe, albo dlatego, że nie wiesz jak jest w rzeczywistości, ale chyba bardziej aby dopasować tezę i przywalić ostrowskiemu. Bo żlobki wogóle nie są i nie były dotywane. Nie zaleznie czy zony Ostrowskiego, czy Pani Taranek. Swoją drogą ponoć budynek w którym mieści się ten żłobek (byłej wspólniczki) jest samowolą budowlaną.
|
# abc 22.05.2004 07:47 |
|
Fikimiki, jesteś w wielkim błędzie. Żłobek zony przewodniczącego otrzymuje z kasy dzielnicy ponad 300.000 rodznie. To jest zapisane w budżecie. W grudniu 2003 był przetarg, do którego Zientecka nie dopuściła tworzonego właśnie żłobka byłej współniczki Ostrowskich, pani Taranek. Wpłynęła jedna oferta i... całą kasę wziął żłobek Ostrowskich. Ponad 900 zł na jedno dziecko miesiecznie. Rodzice dopłacają 300. A swoją drogą masz rację - chciałbym przywalić Ostrowskiemu. Chciałbym mu tak zbić mordę, żeby długo pamietał, bo w układzie z Taranek okazał się strasznym łobuzem. Czy wiesz, że podał ją do sądu o zniesławienie i żądał 10.000 zł na cele społeczne? Od pielęgniarki, wieloletniej koleżanki swojej żony i żony jego kumpla Teresiaka? Tylko dlatego, że wskazała zły paragraf budżetu, z którego Ostrowscy czerpią korzyści? Wszystko jest jak zwykle w majestacie PRAWA i SPRAWEDLIWOŚCI.
|
# fikimiki 22.05.2004 08:22 |
|
abc jak jesteś tak swietnie zprientowany to jak z ta samowola budowlaną, inną sprawą jest czy Zientecka mogła dopuścić tworzony a nie istniejący żłobek do przetargu. Takie postępowanie chyba jest niezgodne z pzrepisami o przetargach. A tak mam nie odparte wrażenie,że jako mentor Pani Taranek zlikwidowałbyś żlobek Ostrowskiej i skoczył na kasę. Proszę tylko nie kłam, dotację z budżetu dostają rodzice dzieci. a jak z tą sprawą o zniesławienie - kto ją wygrał? Słyszałem, że Ostrowski.
Ciekawe także, skąd taką biedną pielęgniarkę stać jest na takie budowle. |
# abc 22.05.2004 10:49 |
|
Może i rodzice formalnie, ale ze wskazaniem na żłobek Ostrowskich. Jakoś nie mogą tych pieniędzy wydać w innym żłobku. O samowoli budowlanej nic nie wiem. Co do skoku na kasę to miło,że użyłeś tego sformułowania. Skoro dzielnica dofiansowywuje 30-tkę dzieci, to chyba w celu zaspokojenia potrzeb biednych ludzi. Takie działanie byłoby jasne gdyby chodziło o pokrycie kosztów pobytu dziecka w żłobku. Tymczasem policz: dzielnica 900 zł + 300 zł rodzice razy 30 dzieci = 36.000 zł miesięcznie. Czy możesz mi wyjaśnić, jakie to koszty wynoszą 36.000 zł? Nie możesz. Wyjaśniłeś już wcześniej. To skok na kase!
|
# głos rozsądku 22.05.2004 12:51 |
|
Nie przesadzajmy. Rzeczywiście państwo Ostrowscy popełnili błąd polegający na naruszeniu swoistego BHP. Działalność publiczna Dariusza Ostrowskiego, dotacja od władz samorządowych plus konflikt międzyludzki powodują z natury rzeczy podejrzenia, komentarze i niesłuszne oskarżenia. Takich rzezczy raczej nie należy łączyć (jak mawiają doswiadczeni Rosjanie - gdie zywiesz, nie jebiesz) -- podobnie jak chcąc uniknąć jakichś niezdorwych komentarzy nauczyciel nie powinien umawiać się po lekcjach sam na sam z atrakcyjną licealistką na zaliczenie przedmiotu, a policjant umawiać się na piwo w barze z kumplem ze szkoły, za którym ciągną się jakieś podejrzane interesy (chyba, że jest to jakaś forma pracy operacyjnej). Inwestycje społeczne typu żłobki, przedszkola, domy dziecka, szkoły, więzienia - mają to do siebie, że mają olbrzymie koszty stałe. Ktoś, kto tego nie zna od środka będzie się oburzał, jak to dobrze mają więźniowie, skoro koszt ich utrzymania wynosi ok. 1600 pln miesięcznie od osoby - co wcale nie oznacza, że w więzieniu nie ma fatalnych warunków sanitarnych i kiepskiego wyżywienia. Prawdopodobnie gdyby dzielnica musiała sama wybudować żłobek, to koszt nakładów publicznych na jedno dziecko w tym złobku wyniósł by nie 1200 pln, a 4000 miesięcznie (gdyby policzyć wszystkie wydatki). Z tego właśnie powodu biedne i niedoinwestowane szkoły wiejskie, które mają mało uczniów w klasach są w przeliczeniu na ucznia o wiele droższe niż renomowane liceum warszawskie, które otwiera 10 klas w cyklu.
Jedynym rozwiązaniem tego problemu jest jak najszybsze otwarcie kolejnego żłobka prywatnego na terenie dzielnicy, choć jest to trudna inwestycja i wcale nie rokująca sukcesu. Po pierwsze trzeba zaiwestować relatywnie duże nakłady na początku i wcale nie jest się pewnym, czy się to zwróci -- mogą się zmienić prawne zasady dotacji, wcale nie muszą znaleźć się chętni (wśród młodych mam istnieje jakieś absurdalne przekonanie wyniesione chyba z czasów ich dzieciństwa, że żłobek to katownia i mordownia dla dzieci), po trzecie wreszcie, gdybym miał pertraktować z każdą z 30 mamus oddzielnie na temat tego, czy dziecku jest dobrze, jaką grzechotkę ma mieć nad łóżeczkiem i jaka ma byc proporcja mleczka i kaszki, a i tak okaże się, ze jest źle i mama napisze donos do odpowiednich władz, to chyba za przyjemniejszą pracę uznałbym czyszczenie kanałów. |
# przeciwnik żłobków 24.05.2004 13:59 |
|
Jestem zdecydowanym przeciwnikiem oddawania maluchów do żłobków i mam w związku z tym konkretne pytanie do Pani Burmistrz Zienteckiej. Skoro i tak dokonujemy niesprawiedliwej selekcji i wybieramy garstkę dzieci spośród dużej liczby chetnych, i skoro kwota dofinansowania wynosi 900 zł na wybrane dziecko miesiecznie, to czy tych pieniedzy nie można po prostu dać wybranym matkom, żeby mogły siedzieć w domu z dzieckiem? Z pomocą rodziny i ewent. pracującego męża za taka kwotę da się przeżyć. Czy coś stoi na przeszkodzie takiego rozwiązania?
|
LINKI SPONSOROWANE
Matura przed Tobą? Poznaj sprawdzone
Kursy Maturalne w Warszawie
Znajdź najlepszy kredyt samochodowy online w Finanse.rankomat.pl
Wstąp do księgarni
Najnowsze informacje na TuBiałołęka
Misz@masz
Artykuły sponsorowane
Kup bilet
Znajdź swoje wakacje
Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.