Farbiarstwo? Takie ginące rzemiosło
26 marca 2013
"Zakorzenieni na Bemowie" to cykl prezentujący ludzi, którzy z okolicą związani są od lat. Tu żyją i pracują, nierzadko wykonując zapomniane od dawna zawody. W tym wydaniu - pani Elżbieta Balcerzak-Mucha, prowadząca zakład pralniczo-farbiarski przy ul. Karabeli 2H.
- Można powiedzieć, że zawód mam odziedziczony po moim tacie, Edwardzie Gruszczyńskim - mówi Elżbieta Balcerzak-Mucha. - Farbiarstwo włókiennicze jest już ginącym, mało znanym zawodem. Wciąż mam klientów, jednak takich rzemieślników zostało już naprawdę niewielu... Zawsze pociągał mnie zawód, jaki wykonywał tata. Czułam, że mam do tego predyspozycje. Przeszłam więc odpowiednie szkolenie i praktyki, potem egzaminy i w końcu otrzymałam dyplom mistrzowski w zakresie pralnictwa i farbiarstwa.
Ze ściereczką przez osiedle
Na Bemowie osiedliłam się w 1979 roku, a firmę otworzyłam w 1990. Pamiętam dobrze, jak wyglądało to osiedle. Budowano wtedy bloki, a poza tym nic tu nie było - wszędzie glina i błoto. Pamiętam, że często nosiłam przy sobie ściereczkę (śmiech)... żeby buty wycierać po przejściu przez osiedle. Nie było takiej dobrej komunikacji, nie było przychodni, które teraz mamy na Bemowie. Była tylko jedna - na osiedlu Przyjaźń, w tych charakterystycznych starych domkach. W tamtych czasach ludzie nie mieli jeszcze w domu telefonów. Pamiętam, że trzeba było iść na drugi koniec osiedla, żeby skorzystać z automatu. No, i nie było na Bemowie farbiarni, więc otworzenie takiego punktu było strzałem w dziesiątkę.
Farbiarnia - popularna na kryzys
Cała zabawa w zawodzie farbiarza polega na tym, żeby odpowiednio dobrać kolor. Potrzebna jest dokładność i cierpliwość. Na palecie gotowych barwników jest ograniczona liczba odcieni, a klienci mają wymagania. Jak dobrać idealnie kolor? - Trzeba łączyć ze sobą barwniki w odpowiednich proporcjach. A żeby te proporcje dobrać, po prostu trzeba robić próbki - tłumaczy pani Elżbieta, pokazując różnokolorowe kawałki materiałów. - Ostatnio pani przyniosła dwa abażury - niebieski i różowy, żeby je przefarbować na brązowo. Nie można ufarbować ich w tej samej farbie, bo wyjdzie inny odcień. Farbiarze są potrzebni w wielu branżach. Zamawiają u mnie specjaliści od reklamy, kostiumolodzy filmowi, projektanci mody. Wiele zleceń miałam od Centralnego Zespołu Wojska Polskiego, zespołu "Varsovia" i Zespołu Pieśni i Tańca "Mazowsze" - wspomina Elżbieta Balcerzak-Mucha. - Dla nich szczególnie ważne było, aby kolory były dobrane idealnie. Współpracowałam z branżową szkołą zawodową oraz Technikum Włókienniczym w Warszawie przy ul. Urbanistów, które kierowały do mnie uczniów na praktyki. A poza tym mam mnóstwo stałych klientów z osiedla, znam historię ich rodzin, problemy dzieci. Trochę jak w rodzinie - śmieje się pani Elżbieta. - Jak nadchodzą gorsze czasy i ludzie nie mają pieniędzy na nowe stroje, to u mnie jest duży ruch. Wiele osób wygrzebuje wtedy z szafy stare, wypłowiałe ubrania i przynosi, żeby odświeżyć kolor.
kz
W Twojej okolicy funkcjonuje zakład lub firma, która na dobre wpisała się w krajobraz Bemowa? Mieszkasz w dzielnicy od lat? Pokaż nam swoją pasję! Pisz: echo@gazetaecho.pl, dzwoń 22 614-58-28. Może i Ty jesteś już zakorzeniony na Bemowie...