Dzikie wysypisko wróciło na Monte Cassino
13 lutego 2012
O sprawie gór śmieci regularnie dowożonych pod żłobek przy ul. Monte Cassino pisaliśmy już we wrześniu ubiegłego roku. Po naszej interwencji odpady sprzątnięto. W tym roku pojawiły się... parę metrów dalej. - Czy rzeczywiście nie można złapać brudasów? - pytają bezradni mieszkańcy pobliskich bloków.
Walka z wiatrakami
Lokatorzy bloku, których okna wychodzą na stronę żłobka, mają przed sobą krajobraz jak po tornadzie. - Pralka, lodówka, części szafek - zupełnie jakby komuś wywiało dom - mówi pani Zofia. Władze dzielnicy twierdzą, że starają się utrzymać ten teren w czystości. Pół roku temu sugerowaliśmy: "może warto byłoby zakasać rękawy i przejrzeć worki w poszukiwaniu jakiejkolwiek wskazówki co do tożsamości brudasa?".
- Wyrzucona wersalka, czy pralka nie są podpisane i jeżeli w śmieciach nie ma danych wskazujących sprawcę, w grę wchodzi jedynie złapanie na gorącym uczynku - tłumaczą się urzędnicy. A to trudne. Tylko czy ktokolwiek i kiedykolwiek przejrzał śmieci?
Władze dzielnicy
Zaśmiecanie tego terenu zdarza się niestety często - przyznaje rzeczniczka Woli Monika Beuth-Lutyk, informując przy okazji, że w ubiegłym roku wydział ochrony środowiska dwukrotnie sprzątał teren w ramach interwencji. - Taka sytuacja jest niedopuszczalna i urząd dzielnicy podjął możliwe działania, mające na celu nakłonienie podmiotów odpowiedzialnych za porządek na tym terenie do podjęcia skutecznych działań - zapewnia rzeczniczka.
Aneta Leitner