Dopiero mrozy zmusiły bezdomnego do opuszczenia swojej siedziby w zsypie na śmieci przy Płockiej. Gdyby nie interwencja jego kolegi, dalszy jego pobyt w tym miejscu mógłby się skończyć tragicznie.
W czwartkowe popołudnie do straży miejskiej na Woli przyszedł mężczyzna, który poprosił o pomoc. Powiedział, że jego przyjaciel mieszka w zsypie i nie może chodzić. Zaprowadził strażników na miejsce, gdzie okazało się, że bezdomny rzeczywiście jest unieruchomiony - w październiku miał poważnie złamaną nogę i od tego czasu, po jej złożeniu i założeniu szyn, nigdzie nie wychodził. Noga była spuchnięta, a spod drutów, którymi zestalono połamane kości, sączyła się ropa i krew. Szybko wezwano karetkę, która przewiozła mężczyznę do szpitala na Lindleya.
Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie!
TW Fulik
na podstawie informacji straży miejskiej