Drożej i gorzej na piątych Akacjach
3 lipca 2009
Mieszkańcy czują się oszukiwani przez firmę administrującą. Nie wszyscy zgadzają się z wysokimi opłatami, które firma im narzuciła.
Administrator zmienił się w 2004 roku. Wtedy zarząd wspólnoty wybrał do ad-ministrowania firmę Atrium 21, która miała być tania. - Firma ta była dobrym ad-ministratorem jedynie w pierwszym roku swej działalności na naszym osiedlu, sto-sując stawki trochę wyższe od tych z poprzednich lat. W 2005 i 2006 roku nastąpił "skok na kasę". Powymyślano podwyżki i liczne działania, często bezsensowne, za które słono kazali sobie płacić. Szczególnie za tzw. "usługi" - mówi jedna z lokato-rek.
Na przykładzie sprawozdań finansowych wspólnoty budynku G przedstawić można wzrost kosztów, jaki nastąpił w krótkim czasie, na przykład utrzymanie czystości - sprzątanie w budynkach oraz terenu osiedla w 2004 roku wyniosło 1,2 tys. zł, w 2006 roku za te same czynności trzeba było już zapłacić 4 tys., a w 2008 r. 5,4 tys. zł. Koszt utrzymania czystości znacznie wzrósł, a przecież powierzchni do sprzątania nie przybyło.
Wzrósł także koszt utrzymania administracji oraz księgowości z blisko 1,4 tys. zł w 2004 do 6,4 tys. w 2008 roku. - Atrium przestało być tanią i dobrą firmą, za-częli pazernie walczyć o naszą kasę maksymalizując wszystkie koszty oraz zgła-szając kolejne pomysły na dodatkowe koszty - mówi mieszkanka osiedla. - Bardzo dziwne, że zarządy wspólnot akceptowały taki stan rzeczy, wprowadzono metodę decydowania za nas, robili tak jak chcieli, gdyż niestety mało kto interesował się finansami wspólnot - tłumaczy mieszkanka osiedla.
W 2004 r. koszt ochrony wynosił 2,6 tys. zł, w 2005 r. wzrósł aż do 10,6 tys. - Obecnie wynosi 9,9 tys., ale w 2004 roku było trzech ochroniarzy, a dziś tylko dwóch - twierdzi mieszkanka.
Przykładów "dziwnych" podwyżek jest znacznie więcej. - Nasz blok nie ma zniszczeń. Były uszkodzenia, ale niewielkie. Wprowadzono natomiast jedną firmę serwisującą, która pobiera stałe opłaty, a powinny być naprawy na umowę-zlece-nie, nie byłoby niepotrzebnych kosztów i dziwnych ciągłych uszkodzeń tych samych elementów. Na przykład setki napraw zamków w furtkach. Jedna jest przy "oku" kamery, a druga przy dozorcach. To nieprawdopodobne - dodaje nasza Czytelnicz-ka. - Mieszkam tu ósmy rok. To nowe osiedle. Nie wierzę, żeby pewne uszkodzenia były ustawiczne. Wygląda to tak, jakby komuś zależało, by była kolejna naprawa - mówi właścicielka jednego z mieszkań.
Wątpliwości budzą wielokrotne naprawy kolczatki szlabanu i kilkakrotna zmiana jej miejsca, przed bramę lub za bramę, co było tylko powodem dodatkowych kosz-tów, zupełnie niepotrzebnych. Zaraz po założeniu nowego placu zabaw, wymyślono jego modernizację. - Bzdurą było powiększanie placu oraz budowa, a raczej zmia-na piaskownicy z okrągłej na kwadratową oraz zmiana wokół niej ciemnego płotu na nowy jasny. Wymienione zostały także trzyletnie śmietniczki na kilkanaście no-wych, gdzie ktoś zarobił sobie na usłudze usuwania i ustawiania - mówi mieszkanka osiedla.
- Atrium przez kilka lat lekceważyło krytyczne uwagi oraz pisma zbiorowo pod-pisywane przez właścicieli mieszkań - dodaje mieszkanka osiedla. Dziś mieszkańcy nie chcą takiej administracji i próbują sami zaradzić zaistniałej sytuacji.
Administrator z kolei nie widzi żadnych problemów, do których odnoszą się mieszkańcy. - Zgodnie z uchwałą wspólnoty koszty nie odbiegają od średniej war-szawskiej i wynikają z umowy podpisanej przez zarząd wspólnoty z firmą adminis-trującą. Mieszkańcy w razie wątpliwości co do poniesionych kosztów mają możli-wość wglądu do dokumentów w administracji lub bezpośrednio u księgowej - mówi administrator osiedla.
Niektórych mieszkańców bulwersuje także sprawa remontu balkonu członka zarządu wspólnoty ze wspólnych pieniędzy. - Zostaliśmy obciążeni kwotą około 6 tys. zł, w tym 2,3 tys. za opinię techniczną dotyczącą remontu tego balkonu - mówi z oburzeniem mieszkanka bloku, w którym odbył się remont. - Nic nie uzasadniało wydania pieniędzy wspólnotowych - dodaje kobieta. Innego zdania jest adminis-tracja osiedla, która twierdzi, że naprawy tego rodzaju nie wymagają uchwały wspólnoty. - Problem dotyczył izolacji, był spękany tynk, uzyskaliśmy opinię od bu-dowlańca i zarząd zgodził się w tej sytuacji na remont - mówi administrator.
Mieszkańcy obawiają się, że takich remontów może być więcej, a to ich zda-niem oznacza jedno: wyciąganie pieniędzy. - Wiemy, że w tym roku problem doty-czący izolacji balkonu pojawił się ponownie - potwierdza administrator osiedla.
Warto dodać, że w rozumieniu ustawy o własności lokali balkon nie jest nieru-chomością wspólną. Wyłącznie właściciel mieszkania odpowiada za jego stan tech-niczny oraz płaci za jego remont. Potwierdził to wyrok Sądu Najwyższego z 3 paź-dziernika 2002 r. (sygn. IIIRN153/01).
bk