Las na Kole z zakazami wstępu? "Nie powinien być zadeptywany"
8 listopada 2022
Czy w warszawskim Lesie na Kole obowiązuje zakaz wejścia na niektóre ścieżki? Zapytaliśmy w Lasach Miejskich, co dokładnie oznacza znak "Droga nieudostępniona dla ruchu turystycznego". Odpowiedź jest zaskakująca.
"Droga nieudostępniona dla ruchu turystycznego", podpisano: Lasy Miejskie Warszawy. Na takie oznaczenie mogą natknąć się mieszkańcy Woli spacerujący po pobliskim Lesie na Kole.
Droga nieudostępniona dla ruchu turystycznego
- Tuż za znakiem i na ścieżce leśnej poukładane są pościnane pniaki drzew.
Dużo nowych drzew na ulicach Woli
Na Woli do końca roku pojawi się wiele nowych drzew oraz innej miejskiej zieleni. Dzielnica rozpoczęła realizację kilku projektów w tym zakresie, które w sumie kosztują blisko 3 mln złotych.
Zapewne po to, aby utrudnić chodzenie czy jazdę na rowerze ewentualnym intruzom - dywagują internauci. Choć znaki nie są nowe, to niektórzy odwiedzający las zauważyli je po raz pierwszy. Jedni są za. Drudzy dziwią się, że las nie jest ogólnodostępny.
- Na szczęście u siebie w mieście nie jestem turystą, więc mnie ten zakaz nie dotyczy - kpi jeden z mieszkańców.
Inni bronią decyzji Lasów Miejskich i przypominają, że tereny leśne to dom dzikich zwierząt i należy im się odrobina przestrzeni bez ludzi. Pojawiły się też teorie spiskowe, że leśnicy chcą... wyciąć lasek.
- Przyjrzyjcie się, co dokładnie pokazuje ten zakaz! Nie chodzi o wchodzenie do lasu, tylko o chodzenie z kijami po lesie, żeby nie dewastować ściółki! - przekonuje kolejny z mieszkańców.
Lasy Miejskie wyjaśniają
- To oznakowanie wisi drugi czy trzeci rok, więc nie jest nowym "zakazem". W Lesie na Kole ograniczone nim są dwie ścieżki, jedna w części północnej, druga w południowej. Oczywiście to nie jest zamknięcie lasu ani przygotowanie do wycinki. Trzeba to raczej traktować jako informację, żeby tamtędy nie chodzić, ponieważ nie odpowiadamy za czyjeś bezpieczeństwo - mówi wicedyrektor Lasów Miejskich Andżelika Gackowska.
Jak wyjaśnia, na wskazanych ścieżkach nie prowadzi się przycinki uschniętych gałęzi i innych zabiegów pielęgnacyjnych drzew związanych z bezpieczeństwem spacerowiczów. Dlatego lepiej trzymać się ścieżek, które nie są objęte ostrzeżeniem.
- Jeżeli chodzi o te kłody na ścieżkach, to my ich nie układaliśmy. Zrobili to sami mieszkańcy, którzy zgadzają się z naszą strategią. Zapewne przynieśli je z głębi lasu, tam gdzie prowadziliśmy zabiegi pielęgnacyjne drzew. Zapewniam, że sami tego nie zrobiliśmy - przekonuje Andżelika Gackowska. - Każdy może wejść, jednak na własne ryzyko. Ostrzeżenia służyć mają wyłącznie bezpieczeństwu ludzi, ale też bezpieczeństwu lasu, bo nie powinien być on w każdym skrawku zadeptywany. Jest to dom dzikich zwierząt i wielu mikroorganizmów i o tym przede wszystkim powinniśmy pamiętać idąc do lasu - dodaje Gackowska.
(db)
.