Domy kultury bankrutują
8 września 2011
Miasto tak bezmyślnie dzieli pieniądze, że dwóm domom kultury w naszej dzielnicy grozi plajta. W tym samym czasie nowa dyrektorka Białołęckiego Ośrodka Kultury kupuje nowe meble. Najgorsze jest jednak to, że miejscy urzędnicy chcą jeszcze bardziej obciąć im dotacje.
Na Targówku są dwie samorządowe placówki - "Zacisze" na ul. Blokowej 1 oraz "Świt" przy ul. Wysockiego 11. Obie borykają się z gigantycznymi problemami finansowymi, które wynikają m.in. z obcięcia im dotacji i niesprawiedliwego podziału pieniędzy na kulturę w dzielnicach. Jest fatalnie, ale w przyszłym roku zapowiada się dramat.
- Bez pomocy nie damy rady się dalej utrzymać - zgodnie przyznają pracownicy obu domów kultury.
Walczą o przetrwanie
W "Świcie" sytuacja przedstawia się podobnie. W zeszłym roku do instytucji trafiło o 20% mniej pieniędzy. - Myślałem, że w tym roku obetną nam 8% dotacji, tak jak innym domom kultury w Warszawie, a nie aż 11%. Muszę na głowie stawać, żeby "Świt" zachował poziom, a jednocześnie, żeby nie zbankrutować. Zwolnić trzy czwarte pracowników? Tylko jak wtedy wypracujemy połowę swoich środków? Trudno wytłumaczyć ludziom, żeby działali skutecznie jak dotąd i wypracowali 1,2 mln zł w ciągu roku, a jednocześnie w "nagrodę" zabrać im jedną piątą pensji. Takiej błazenady to dawno nie widziałem! - nie kryje zdenerwowania Jacek Białek, dyrektor "Świtu".
Równi i równiejsi?
Dyrektorzy domów kultury argumentują, że miejscy urzędnicy dzielą pieniądze po równo nie zwracając uwagi na strukturę majątku. - Nie każdy dom kultury w Warszawie zarabia prawie 50% własnego budżetu, tak jak my. Przeważnie jest to ok. 7-15%, a resztę dotuje dzielnica. Takich cięć, jak my, nie ma żaden dom kultury w Warszawie. W Centrum Kultury "Praga Południe" nawet podniesiono dotację. Nie ma tak, że wszystkim po równo ucięli budżet. Gdyby tak było, to ja bymBurmistrz pomoże?
W sprawę zaangażował się wiceburmistrz Krzysztof Mikołajewski. - Na początku wysyłaliśmy monity do miasta z prośbą o wsparcie tych instytucji, zważywszy na to, że są bardzo duże dysproporcje w finansowaniu placówek kultury w mieście i te różnice powinny być wyrównane - mówi wiceburmistrz. - W tej sprawie odbyło się kilka spotkań, ale nie przyniosły rezultatów. W związku z tym postanowiliśmy ratować je własnymi pieniędzmi. "Zacisze" dostało grant w wysokości 40 tys. zł, który pozwoli mu przetrwać do końca roku. "Świt" natomiast wspieraliśmy drobnymi kwotami, m.in. współorganizowaliśmy wiele imprez, które się tam odbywały. To był np. turniej rycerski, przegląd filmów Kanon czy przegląd filmów żydowskich. Natomiast ostatnie wyniki finansowe "Świtu" uświadomiły nam, że jednak nie poradzi sobie do końca roku. Więc zrezygnowaliśmy z prawie wszystkich imprez, które były przygotowywane przez urząd (nie odbędą się m.in. wystawy w urzędzie, festyn jesienny, Kolekcja T) i przekazaliśmy ponad 100 tys. zł "Świtowi" - podsumowuje wiceburmistrz.Dzielnica robi co może
Niestety okazuje się, że i to nie wystarczy. "Świt" zgłosił zapotrzebowanie na 180 tys. zł, ale władze dzielnicy twierdzą, że nie mają już żadnej kieszeni, do której dałoby się jeszcze sięgnąć. Urzędnicy są zdania, że jedynym rozwiązaniem jest współpraca z miastem. - 8 maja było spotkanie na temat tej sytuacji z wiceprezydentem Włodzimierzem Paszyńskim i radnymi. Padła propozycja restrukturyzacji domów kultury, co oznaczałoby redukcję etatów, do czego nie chcemy dopuścić i dlatego negocjacje cały czas trwają - mówi wiceburmistrz Mikołajewski. We wrześniu mają być kolejne spotkania. Dzielnica póki co szuka pieniędzy gdzie się da. Właśnie wystąpiła do miasta o dodatkowe 16 mln zł na różne potrzeby (w tym także na kulturę) na przyszły rok i czeka na odpowiedź. - Wystąpiliśmy też do Unii Europejskiej i wiemy już, że dostaliśmy pozytywną ocenę. 200 tys. zł dostaniemy na tzw. rewitalizację społeczną, czyli na działania społeczne i kulturalne. Porozumieliśmy się z firmą Procter&Gamble, która da na projekt realizowany w bibliotece 25 tys. zł. Toczą się też rozmowy z Ikeą. Chcemy, żeby sfinansowała czytelnię dziecięcą. To są drobne kwoty, ale pokazują naszą determinację. Jeszcze dwa lata temu 10 tys. to nie była duża kwota, obecnie pozyskanie nawet takich kwot od sponsorów jest sporym wyczynem i może uratować jakąś instytucję kulturalną - podkreślają urzędnicy.Marzena Zemlich