Dom kultury na Głębockiej niemal gotowy. Czas na konsultacje
15 lutego 2016
Otwarcie filii Białołęckiego Ośrodka Kultury na Głębockiej zapowiadane jest od dawna. Wreszcie wiadomo, że nowa placówka rozpocznie działalność jeszcze przed wakacjami.
Obiekt będzie w całości podlegał pod Białołęcki Ośrodek Kultury. Największym atutem budynku będzie sala widowiskowa na 350 miejsc, w której prócz spektakli będzie możliwe wyświetlanie filmów, organizowanie koncertów i innych wydarzeń artystycznych. Są też sale przeznaczone do prób, ćwiczeń i warsztatów.
- Mamy w planach także działalność edukacyjną i warsztatową - mówi Karolina Adelt-Paprocka, dyrektor Białołęckiego Ośrodka Kultury. Ale nie tylko. W holu ma powstać nieduża kawiarenka, może także przestrzeń wystawiennicza niewielkiej galerii.
O tym, co jeszcze będzie się w ośrodku działo, zadecydują sami mieszkańcy. W marcu zaczną się konsultacje, które pierwotnie miały się odbyć w maju zeszłego roku. Karolina Adelt-Paprocka tłumaczy opóźnienia faktem, że pierwotnie sala widowiskowa projektowana była jako... szkolna.
- Zakładaliśmy, że obiekt da się przystosować do nowej funkcji dość szybko. Niestety, koniecznych zmian było tak dużo, że budynek został oddany dopiero w grudniu - mówi Adelt-Paprocka.
Nie ukrywa, że filia znacznie odciąży główną siedzibę. Część zajęć edukacyjnych miałaby się przenieść na Głębocką, co pozwoliłoby rozwijać działające na Van Gogha kino, dać więcej czasu i przestrzeni na próby teatralne. Oba ośrodki mają ściśle ze sobą współpracować, a oferta nawzajem się uzupełniać.
- Czekamy na ten ośrodek z wytęsknieniem. Dzięki niemu oferta kulturalna na Białołęce będzie znacznie szersza - wzdycha dyrektor BOK.
Konsultacje z mieszkańcami mają służyć temu, by oferta nowej placówki nie rozminęła się z potrzebami i oczekiwaniami społeczności. Mieszkańcy mają zadecydować: jak nazwać ośrodek, jak zagospodarować przestrzeń wokół budynku, jak przystosować do przeprowadzenia imprez plenerowych (które miałyby wystartować już podczas tegorocznych wakacji), jak zaaranżować duży hol.
- Chcielibyśmy, żeby to miejsce od początku było uznane przez mieszkańców za własne. Żeby poczuli się tu gospodarzami, chcieli się tu spotykać - mówi dyrektor BOK.
(wk)