Dokuczliwi sąsiedzi, czyli co słyszymy zza ściany
13 marca 2018
Wszyscy, którzy mieszkają w bloku, wiedzą, jak dokuczliwi potrafią być sąsiedzi. Dudniąca muzyka, codzienne krzyki, uciążliwe remonty, głośny seks, czy nawet lejąca się do wanny woda może niejednego wyprowadzać z równowagi. Czy można się jakoś bronić?
- Drodzy sąsiedzi! Mieszkam w Warszawie w blokach od urodzenia, ale z takim czymś się jeszcze nie spotkałem. Mój salon graniczy ścianą z sypialnią sąsiadki, która jest bardzo, ale to bardzo wyczulona na odgłosy w nocy. Nie mówię o puszczaniu muzyki, ale siedząc na kanapie i oglądając film z Youtube na - uwaga - telefonie ustawionym na połowę głośności, sąsiadka zaczyna walić pięściami w ścianę. Przeszkadza jej każdy dźwięk. U sąsiadki byłem raz i kazała mi "wyp...". (...) Nie chcę we własnym mieszkaniu chodzić na palcach po 22. Da się coś z tym zrobić? - zabrał głos na facebookowej grupie "Białołęka - Platforma Sąsiedzka" pan Tomasz, czym wywołał ogromne poruszenie. I nic dziwnego, wszak każdy mieszkaniec bloku zapewne ma coś ciekawego do powiedzenia w tej sprawie.
"Kup jej stopery"
- Kup jej stopery - radzi Adrian, jednak problem jest bardziej złożony. Wiele bowiem bloków ma bardzo cienkie ściany, a niekiedy sami możemy nawet nie mieć świadomości, że być może zbyt głośno się zachowujemy. - Niech się pani ogarnie i jak jej przeszkadza, to niech stawia dodatkowe ściany lub wyciszenia - radzi Przemysław. I od razu posypały się pytania, czy przypadkiem pan Tomasz nie mieszka na Pasłęckiej, Ceramicznej czy też Odkrytej, przy których to ulicach można napotkać podobne problemy. - Niestety na Pasłęckiej to jakiś budowlany żart. Jestem konstruktorem i jak patrzę/słyszę to, w "czym" mieszkam, to wołam o trwogę do Boga.... Wszystko się niesie, podstawa to oszczędność materiału i zyski dla wykonawcy - przekonuje pani Anna.
Pies ujada, wiertarka pracuje...
Facebook kipi od opowieści na temat hałasów zza ścian warszawskich bloków. Niemalże każdy ma coś ciekawego do powiedzenia. - Sąsiedzi wychodzą z rana do pracy i często ich nie ma nawet do 23. W mieszkaniu zostawiają jamnika, a on ujada całymi godzinami. Mieszkam dwa piętra wyżej, a i tak nawet włączony telewizor nie jest w stanie zagłuszyć tego szczekania. Co za bezmyślni ludzie, pies się tylko męczy mieszkając w bloku - komentuje pani Zuzanna, mieszkanka wieżowca na Targówku.
Facebook kipi od opowieści na temat hałasów zza ścian bloków. Niemalże każdy ma coś ciekawego do powiedzenia. - Mam nad sobą pana "majstraklepkę". Jak czegoś nie docina i nie szlifuje całymi dniami, to dokręca lub uruchamia wiertarkę. Wprowadził się do naszego bloku już przeszło trzy lata temu. Czy to możliwe, żeby nadal remontował mieszkanie? - zastanawia się poirytowany pan Bartosz, mieszkaniec jednego z osiedli na warszawskim Bemowie. Głosów niezadowolenia z powodu uciążliwości pracujących sprzętów budowlanych można było usłyszeć zresztą dużo więcej.
Modlitwy, wyzwiska i... seks
Inni zwracali uwagę na bardziej intymne aspekty życia pomiędzy sąsiadami. - Piętro pod sobą mam starsze sąsiedztwo. Jak jestem z rana w kuchni, to słyszę poranną transmisję mszy - pewnie w Radio Maryja. Bardzo głośno. Po południu zaś muszę wysłuchiwać, jak żona krzyczy na swojego męża, często na niego klnąc i wyzywając od nieudaczników. I tak codziennie - denerwuje się pani Jola, mieszkanka Wawra. - Dzień w dzień wysłuchuję kopulacyjnych jęków mojej sąsiadki, chyba nowej kochanicy sąsiada, mieszkających nade mną. Czy cały blok musi wiedzieć, jak jej jest dobrze? I czy musi przy tym zachowywać się jak gwiazda porno? Ostatnio spasowała, gdyż jak słyszałam jej jęki, to i ja jęczałam i krzyczałam, tak żeby usłyszała. Chyba pomogło - triumfalnie opowiedziała swoje przeżycia pani Dagmara z jednego z bloków w centrum Legionowa.
Za hałas grozi grzywna
Czy zatem możemy się chronić jakoś przed hałasami naszych sąsiadów? Często mamy przeświadczenie, że jedynym argumentem za wezwaniem służb mundurowych do sąsiada zakłócającego nasz spokój, jest naruszanie ciszy nocnej. Tak jednak nie jest, gdyż okres przeznaczony na wypoczynek nie został jasno zdefiniowany w przepisach. Przyjmuje się, że trwa on od godziny 22 do 6 nad ranem, jednak może być uregulowany inaczej, np. przez spółdzielnię mieszkaniową. Art. 51 ust. 1 Kodeksu wykroczeń mówi wyraźnie: "Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny". Jasno wynika z niego, że wystarczy zakłócanie spokoju o dowolnej porze, aby domagać się stosownej reakcji, na przykład od wezwanego patrolu policji. Oczywiście - w większości przypadków wystarczy pójść i porozmawiać z sąsiadem, a nie liczyć, że nasz apel trafi pod właściwy adres przez Facebooka.
(DB)