Czy nowoczesna edukacja jest możliwa na wielozmianowej Białołęce?
6 listopada 2014
Odkąd pamiętam na Białołęce ciągle budujemy nowe szkoły. Dynamiczna demografia i migracja nowych mieszkańców nieustannie wyznacza nam takie zadania. Działania samorządu są o krok do tyłu i skutkują tym, że w naszej oświacie wszystko ledwo się spina.
Mamy budynki
Poprzez budowę nowych szkół na skalę niespotykaną w Warszawie, Białołęka posiada najnowocześniejsze placówki oświatowe w stolicy. Nowoczesne budynki nie spowodują jednak, że będziemy mieli nowoczesną edukację, ponieważ składa się na nią mnóstwo elementów. Ważne są dobre programy nauczania, które ciągną dzieci w górę, a nie zaniżają poziom, powodując, że szkoła dzieci nudzi. Podręczniki wyposażone w liczne pomoce, ćwiczenia i multimedia. A tego właśnie brakuje rządowemu podręcznikowi, na który skarżą się nauczyciele i rodzice. W wielu szkołach występują problemy z obiadami szkolnymi, które nie spełniają oczekiwań rodziców i apetytów dzieci. Dobrze odżywione dzieci uczą się efektywniej. Kwestią czasu będzie uzupełnianie go o dodatkowe ćwiczenia kupowane przez rodziców od wydawnictw i organizowanie "tajnych kompletów". Jako rodzic pierwszo- i trzecioklasisty opieram się na własnym doświadczeniu. Na jakość edukacji ma wreszcie wpływ bogata oferta zajęć dodatkowych dostępnych dla wszystkich dzieci. Na Białołęce mamy wielozmianowość. Jeżeli dzieci muszą chodzić na różne zmiany, to musi to być zrobione inteligentnie.
Czym skutkuje nauka na zmiany?
Chciałbym zaprezentować wypowiedź Tomasza Ochinowskiego - doktora psychologii z Uniwersytetu Warszawskiego, który dokonał analizy wpływu zmianowości w białołęckich szkołach na jakość edukacji.
1. Często przez trzy dni w tygodniu uczniowie mają lekcje od południa do okolic godziny siedemnastej, co sprawia, iż część z nich, z powodu obowiązków zawodowych rodziców, zmuszona jest spędzać w szkole dziewięć godzin. Szczególnie dramatycznie przedstawia się sytuacja, gdy od 16.30 do 17.15 dzieci mają matematykę, a wcześniej dwie lekcje wychowania fizycznego. Czy w ogóle możliwe jest wtedy efektywne nauczanie?
2. Nie jest możliwe dostosowanie do planu zmianowego zajęć pozalekcyjnych. Nawet sama szkoła nie jest w stanie tego zrobić. Efekt: część dzieci jest pozbawiona możliwości wyboru kół zainteresowań.
3. Problemem jest fakt, że trzy razy w tygodniu uczniowie rozpoczynają lekcje po kilku godzinach spędzonych w hałasie świetlicy. Układ odwrotny - najpierw lekcje, później świetlica jest korzystniejszy dla dziecka.
4. Szczególnie trudna sytuacja dotyka uczniów, którzy mają wskazania z poradni psychologicznej dotyczące uczestniczenia w zajęciach korekcyjnych lub wspomagających rozwój. Szkoły często nie mają możliwości zapewnić dzieciom takich zajęć.
5. Propozycje zajęć pozalekcyjnych, punktowanych w wielu szkołach w systemie oceny zachowania, nie uwzględniają zmianowego rozkładu lekcji naszych dzieci.
6. Wszystkie podstawy programowe obowiązujące w polskich oraz unijnych szkołach nastawione są na rozwój tak zwanych kompetencji kluczowych. Chodzi o: porozumiewanie się w języku ojczystym, porozumiewanie się w językach obcych, kompetencje matematyczne i podstawowe naukowo-techniczne, informatyczne, uczenia się, społeczne i obywatelskie, inicjatywa i przedsiębiorczość oraz świadoma ekspresja kulturalna. Istnieje obawa, iż zmianowy rozkład zajęć stanowi poważne zagrożenie rozwoju kluczowych kompetencji uczniów. Oczywiście zmianowość nie jest winą szkoły.
Tym bardziej nie jest winą dzieci. Tym stwierdzeniem kończy swoją wypowiedź naukowiec z UW - mieszkaniec Białołęki.
Szkoła to też obiady i otwartość dyrekcji
Od siebie chciałbym zasygnalizować jeszcze kilka spraw, które mają wpływ na jakość edukacji. Okazuje się, że w wielu szkołach występują problemy z obiadami szkolnymi, które nie spełniają oczekiwań rodziców i apetytów dzieci. Dobrze odżywione dzieci uczą się efektywniej.
Bardzo ważne jest zaangażowanie rodziców w życie szkoły. Aktywne rady rodziców mogą wpływać na jakość procesu edukacji i mogą na bieżąco rozwiązywać problemy, które występują w szkołach. Relacja rodziców ze szkołą wymaga z jednej strony aktywności rodziców a z drugiej otwartości dyrekcji szkół. Rodzice mają być partnerem szkoły i tak powinni być traktowani.
Rozmawiałem także z trenerką technik pamięciowych i szybkiego czytania - Anną Krause, która zwróciła mi uwagę na brak nowoczesnych technik uczenia się w naszych szkołach. Zajęcia z szybkiego czytania i technik pamięciowych obejmują wszechstronny trening wszystkich rodzajów pamięci, trening koncentracji oraz ćwiczenie szybkiego czytania. Podczas zajęć trener stawia na pokazanie dzieciom, jaką przyjemność może sprawiać nauka.
Budujmy nowe szkoły, ale nie zapominajmy o stałym podnoszeniu jakości edukacji dla naszych dzieci!
Piotr Oracz
radny dzielnicy Białołęka