Mężczyźni, którzy porozmawiali o kobietach
6 listopada 2014
Pierwsza debata wyborcza w 20-letniej historii Białołęki najwyraźniej nie przypadła do gustu wyborcom. "Masakra", "flaki z olejem", "powrót do 1991" - komentują widzowie. Najciekawszy był początek, poświęcony sytuacji białołęckich kobiet.
W debacie zorganizowanej w urzędzie dzielnicy wzięli udział burmistrz Piotr Jaworski (PO) oraz radni Piotr Oracz (PiS), Marek Procki (SLD) i Wojciech Tumasz (Gospodarność). Poprowadził ją Bartłomiej Włodkowski, przewodniczący Dzielnicowej Komisji Dialogu Społecznego. Z udziału wycofał się radny Piotr Basiński (Inicjatywa Mieszkańców Białołęki), protestujący przeciwko niezaproszeniu na debatę mieszkańców. Doszło najwyraźniej do nieporozumienia, bo organizatorzy twierdzą, że nie planowali obecności publiczności a debata miała być transmitowana tylko w Internecie. Z komentarzy naszych czytelników wynika jednoznacznie, że informacja opublikowana przez radnego Oracza na naszym portalu i zawierająca zdanie "Odbędzie się ona 18 października o godz. 18:00 w sali konferencyjnej urzędu dzielnicy Białołęka" została uznana za zaproszenie. Ostatecznie zamiast sześciu mężczyzn internauci obejrzeli pięciu. W scenerii rodem z początku lat 90. i adekwatnie słabej jakości obrazu.
- Masakra - piszą internauci. - Mówił głównie Włodkowski. Zero konkretów. Zbyt długie wywody prowadzącego, zbyt ogólnikowe i przyjazne pytania.
- Obejrzałam początek. Na pytanie prowadzącego "Co partie mogą zaproponować białołęckim kobietom?" trzy osoby odpowiedziały, że miejsca na listach i udział w partiach - pisze na forum nasza czytelniczka. - Tylko jedna partia, chyba samorządowa, że pracę dla mężów bliżej domu.
Panowie, to stanowczo za mało.
Rzeczywiście, odpowiedzi na pierwsze pytanie były zaskakujące. Burmistrz Jaworski zauważył, że w klubie PO jest więcej kobiet niż mężczyzn i potwierdził, że "Białołęka jest kobietą". Radny Oracz wygłosił opinię, że kobiety mają "inną wrażliwość i podejście do relacji", więc "świetnie sprawdzają się w działaniach społecznych". Radny Procki zażartował, że w dwuosobowym "klubie" SLD jest po 50% mężczyzn i kobiet, po czym zaproponował "szczególnie paniom"... budowę szkół i przedszkoli. Radny Tumasz stwierdził, że gdy mężczyźni jadą do pracy, kobiety i dzieci zostają same w domu, a zatem trzeba stworzyć na Białołęce więcej miejsc pracy, by mężowie szybciej wracali do żon.
Wyborcy lewicowi załamują ręce nie wierząc, że tak wyglądają debaty w młodej dzielnicy europejskiej metropolii w XXI wieku. Wyborcy prawicowi mogą się cieszyć, bo wszystko wskazuje na to, że na Białołęce żadnej rewolucji obyczajowej nie będzie.
Oczywiście sytuacja kobiet na Białołęce nie była jedynym dyskutowanym tematem. Całą dwugodzinną debatę można obejrzeć tutaj.
(dg)