Czekamy na metro. Cała linia w 2023 roku
20 października 2016
Warszawski samorząd chce za wszelką cenę dociągnąć linię metra na Chrzanów, nawet kosztem inwestycji w innych dzielnicach. Dlaczego?
- Pieniądze z mostu zostaną przeznaczone na budowę metra na pola kukurydzy i kapusty na Chrzanowie - pisze na Facebooku autor strony Metro dla Białołęki. - Przecież to absurd! Tysiące osiedli na Zielonej Białołęce nie otrzymają nic, poza obiecanki na temat tramwaju.
Sęk w tym, że to na terenie Bemowa, a nie Białołęki zaplanowano drugą w Warszawie stację techniczno-postojową. Podobna do kabackiej instalacja powstanie w Morach i będzie obsługiwać całą II linię metra pomiędzy Chrzanowem a Bródnem. Mało prawdopodobne, by dało się zachować sprawne kursowanie i serwisowanie pociągów tylko dzięki torom odstawczym, umieszczanym za wybranymi stacjami.
Drugim poważnym argumentem za jednoczesną budową pięciu stacji są oczywiście pieniądze. To nie tylko oszczędność na rezygnacji z budowy torów odstawczych pod Górczewską między Powstańców Śląskich a Klemensiewicza, ale przede wszystkim ogromna dotacja unijna. Po 2023 roku wysokość dotacji może znacząco zmaleć albo spaść do zera, a to oznaczałoby budowę metra za własne pieniądze warszawiaków. Byłoby to takie obciążenie budżetu, że pozostałe dzielnice mogłyby na lata zapomnieć o dużych inwestycjach.
Jeśli stacje Wola Park, Powstańców Śląskich, Lazurowa, Chrzanów, Połczyńska i STP Mory będą powstawać jednocześnie, oznacza to utrudnienia mniej rozłożone w czasie. Zamknięcia odcinków Górczewskiej i Lazurowej nie unikniemy, ale dla mieszkańców lepiej, by trwało ono dwa lata, niż cztery lub pięć.
W 2023 roku dawne "pola kukurydzy" będą mieć linię metra, trasę S8 łączącą je z lotniskiem i autostradę do Poznania i Berlina. Czyż nie będzie to dobre miejsce dla biurowców, hoteli i innych inwestycji, dających miejsca pracy na terenie Bemowa?
Dominik Gadomski