Cukiernik to ma słodkie życie
12 listopada 2012
Z takim przekonaniem wszedłem do Cukierni Mytlewski, zlokalizowanej przy Trakcie Lubelskim 155a. Przywitał mnie Rafał Mytlewski i pozwolił mi, bym oderwał go na chwilę od jego słodkich obowiązków. A przepyszny pączek z nadzieniem porzeczkowym i wspaniała caffe latte umiliły nam rozmowę.
- Jak długo funkcjonuje cukiernia w tym miejscu?
- W sierpniu minęło pięć lat. Wcześniej była tu produkcja przez 10 lat, zanim jeszcze powstał sklep. Wtedy towar rozwoziłem do innych sklepów, a teraz zajmujemy się już tylko naszym sklepem. Firma jest rodzinna, ale nie przekazana z ojca na syna, tylko budowana od początku. Ale tradycje cukiernicze są w rodzinie - mój wujek i kuzyni są również cukiernikami. Czasami mnie tu odwiedzają.
- Co firma produkuje, z czego jest najbardziej dumna?
- Specjalizacją cukierni są torty, zarówno zwykłe, jak i okolicznościowe, robione na bazie bitej śmietany, o najróżniejszych smakach. Jesteśmy w stanie wykonać każdy tort, o ile nie obraża innej osoby. Robimy także ciasta, lody, pączki, kremówki i paszteciki francuskie. Również kawy bardzo pyszne. A w okresie karnawału specjalnością cukierni są faworki, dość szeroko już znane. Wszystko z naturalnych składników. Dumni jesteśmy ze wszystkich ciast, ale najbardziej z sękaczy i faworków, bo od tego zaczynaliśmy i w tym mamy największe doświadczenie. Tu na miejscu jest produkcja i tu wszystko sprzedajemy.
- Wkrótce Boże Narodzenie. Co się wtedy cieszy największą popularnością?
- Makowce, comber i sękacz. No i pierników bardzo dużo się sprzedaje. Ja z Torunia pochodzę, to mam swoje receptury (pan Rafał uśmiecha się tajemniczo - przyp. red.).
- A co Pana przywiało z Torunia w to miejsce?
- Praca. Przyjechałem do cukierni do pracy. Żonę również poznałem w cukierni, gdzie uczyła się zawodu. Kiedy się już pobraliśmy, to stwierdziliśmy, że powinniśmy mieć własną cukiernię. I tak powoli, od małego zakładu, rozwijaliśmy się - bo naszym celem było mieć własny zakład, ze swoim sklepem, cukiernią, kawiarnią i lodziarnią.
- Większość ludzi pewnie myśli, że praca cukiernika, to takie fajne, słodkie zajęcie. Ciężko było na początku?
- Bardzo ciężko! Było bardzo dużo pracy. Pracowałem codziennie, od godziny 6.00 do 22.00. Przez pierwsze osiem lat nie byłem nigdzie na urlopie. Teraz zatrudniam na stałe pięć osób i studentki, które przychodzą w weekendy. Jednak choć było ciężko, to prościej było prowadzić biznes, bo łatwiej było rozwozić towar. Po prostu więcej było małych, prywatnych sklepów. A teraz, nawet gdyby ktoś chciał produkować ciasta, to nie ma komu ich sprzedać. Do żadnej sieci mały producent nie wstawi swego towaru. Kiedyś, nawet zaczynającemu interes, łatwiej się było rozwijać, bo pojechał do Warszawy i bez problemu sprzedał towar. A teraz jest dobrze tylko wtedy, gdy ma się własny sklep.
- A duże sieci nie odebrały Panu klientów?
- Raczej nie. Do mnie przychodzi trochę inny klient - taki, który chce kupić ciasto zrobione na miejscu, który szuka czegoś dobrego do kawy na niedzielę, który wie, że tu nie odbywa się produkcja seryjna, a wręcz ciasta liczy się na pojedyncze sztuki. Teraz uruchomiliśmy jeszcze kawiarnię, więc mamy bardzo dużo klientów, zwłaszcza w sezonie letnim. Mamy dużo stolików na zewnątrz i plac zabaw dla dzieci. Zimą klienci głównie przychodzą na kawę, dobre ciasto i czekoladę na gorąco. Mamy swoich stałych klientów, którzy przyjeżdżają mimo tego, że droga jest zamknięta. Za to jesteśmy im szczególnie wdzięczni.
- A czy przy takiej indywidualnej produkcji było jakieś nietypowe zamówienie, coś zaskakującego?
- Raczej nie. Jako dość nietypowe mogę chyba tylko zaliczyć torty bezglutenowe, które wymagają więcej pracy. Wtedy musimy zrezygnować z mąki pszennej i zrobić tort, np. z mąki kukurydzianej bądź z samego masła i cukru. Taki tort jest dużo trudniejszy, bo wymaga precyzji i idealnie czystego stołu, bez obecności innych składników, które mogą uczulić klienta. A z innych wyzwań, to mogę się pochwalić udziałem w Mistrzostwach Polski Cukierników i Lodziarzy.
- Z sukcesami?
- Niestety, nie stanąłem na podium, ale w tym roku też się przygotowuję - zakupiłem nowe maszyny - jedne z najnowocześniejszych, opracowuję receptury i przygotowuję nowe składniki, więc myślę, że tym razem się uda. Są cztery konkurencje: lody śmietankowe, czekoladowe i owocowe - te są obowiązkowe, oraz Smak Mistrza - trzeba samemu wymyślić i skomponować.
- Życzę zatem ciekawych inspiracji przy wymyślaniu nowych smaków oraz osiągnięcia wymarzonego podium i dziękuję za miłą rozmowę.
- A ja zapraszam ponownie na kawę i ciastko, jak znów Pan będzie w tej okolicy.
sb
"Zakorzenieni w Wawrze" to nowy cykl prezentujący ludzi, którzy z dzielnicą związani są od lat. Tu żyją i pracują, nierzadko wykonując zapomniane od dawna zawody. Chcesz zgłosić "zakorzenionego"? Pisz: echo@gazetaecho.pl , dzwoń: 22 614-58-28.
