Ciekawy Wawer
8 kwietnia 2011
Wokół nas jest wiele miejsc, które mijamy i czasami zastanawiamy się, co to za miejsce i jaką kryje tajemnicę. W "Informatorze Wawra" razem z czytelnikami chcemy odkrywać te tajemnice, poznawać ciekawe miejsca.
Rodzina Gałczyńskich przed wojną, przez trzy lata, od 1936 do 1939, mieszkała w Aninie przy ulicy Leśnej 18, obecnie Trawiastej. Do Anina Gałczyński sprowadził się z Wilna razem z żoną i malutką, 4-miesięczną córką Kirą. Sprowadzili się tu za namową Jerzego Zaruby, karykaturzysty i scenografa, który w Aninie mieszkał, jak sam twierdził, od zawsze. Początkowo rodzina Gałczyńskich wynajmowała mieszka-nie przy ul. Legionów 10 (dzisiejszej Homera), potem przeniosła się na Leśną. Tu powstały "Anińskie noce" oraz wspomniany wcześniej poemat "Noctes Aninenses", w którym opisuje drewnianą willę z werandą porośniętą dzikim winem i z "lampą wiszącą na kroksztynie".
Lata spędzone w Aninie były jednym z najszczęśliwszych okresów życia rodziny Gałczyńskich. Często widywano ich, gdy wracali z lasu ustrojeni w wianki, roześ-miani, beztroscy. Tak było jednej czerwcowej nocy, gdy niespodziewanie poeta ujrzał całe piękno anińskiego ogrodu - zamknął się w pokoju i nie wychodził z niego przez trzy noce i trzy dni. Wyszedł dopiero, gdy poemat "Noctes Aninienses" był gotowy. Aniński okres był dla poety czasem wytężonej pracy i zarabiania na życie pisaniem. Mimo to Gałczyński ciągle borykał się z kłopotami materialnymi. Tak o przyjacielu pisał Zaruba:
"Widujemy go teraz, co dzień. Choć finansowo stoi on niby znacznie lepiej, lecz bieda nierzadko mu jednak zagląda w oczy. Pamiętam, jak kiedyś z samego rana zjawia się u mnie Konstanty. Pracowałem, a on nerwowo krążył po pokoju, zatrzy-mując się od czasu do czasu przed sztychem Hogartha wiszącym na honorowym miejscu koło kominka. Sztych ten przedstawiał scenę z życia ubogiego poety: a więc poeta pisze, żona łata spodnie, dziecko płacze w kołysce, na sznurze suszą się pieluchy, pies łasuje jakąś kość ze stołu, w koszyku okociła się kotka, a w progu stoi groźna megiera, prawdopodobnie z sążnistym rachunkiem. - Słuchaj Jerzy - powiada Konstanty Ildefons - nie chcę ci długo zawracać głowę, jestem w takiej sytuacji jak ten poeta, pożycz mi pięćdziesiątaka..." (Pettyn Andrzej i Remigiusz, "Wielka księga anegdot"). Informacje zaczerpnięte z portalu www.mapakultury.pl.
Z Anina, 24 sierpnia 1939 r. Konstanty Ildefons Gałczyński wyruszył na front. Dom Gałczyńskich spłonął we wrześniu podczas nalotów i nie ma po nim śladu. Jerzy Zaruba zdołał uratować z pożaru tylko trzy przedmioty - starą czarną ikonę, holenderski świecznik i... francuską szpadę, którą poeta otrzymał od wielbicielki jego poezji. Żonie poety udało się uratować rękopisy, które jednak spłonęły w cza-sie powstania.
A teraz kolejna zagadka: gdzie w Wawrze stoi jeszcze ta furtka do "zaginionego świata"? A może ktoś będzie wiedział, co było za tą furtką.
Dla osoby, która pierwsza właściwie odgadnie zagadkę przygotowana została nagroda, voucher o wartości 40 zł na zakupy w sklepie "Hacjenda z winami dobre-wina.pl" przy ul. Marysińskiej 3. Odpowiedzi prosimy przesyłać na adres redakcji lub emailem: wlodekzalewski@gmail.com. Zapraszam również na skypa - kontakt: wlodek.zalewski.
Włodzimierz Zalewski