Chodników jak powietrza!
24 lutego 2006
Nie ma tygodnia, żeby mieszkańcy zielonej Białołęki nie zgłosili braku chodnika w swojej okolicy. A trzeba przyznać, że brakuje ich prawie wszędzie.
Do zbudowania chodnika potrzebny jest przede wszystkim odpowiedniej szerokości pas drogowy, minimum 12 metrów. W większości przypadków, aby go uzyskać, trzeba porozumieć się z właścicielami działek. Urzędnicy dzielnicy przy-znają, że za czasów samodzielności gminy było to łatwiejsze. Między innymi dzięki zapisom ustawy o gospodarce nieruchomościami. W latach 1997-2001 gminy z mocy prawa musiały przejąć wszystkie drogi wynikające m.in. z nowych podziałów nieruchomości. Tak postępowała gmina Białołęka. Dziś ludzie chcą oddawać działki pod drogi i chodniki, ale miasto nie zawsze chce przejąć nad nimi pieczę. - Zapis art. 98 wspomnianej ustawy jest bardzo niedobry - mówi burmistrz Jerzy Smoczyński. - Na terenach zielonych potrzebujemy wiele kilometrów chodników. Negocjacje z właścicielemi nie są łatwe, a często jest tak, że jak już się dogadamy, to mamy problem z Zarządem Dróg Miejskich, żeby zechciał to przejąć.
- Mimo trudności powoli wychodzimy z błota - twierdzi wiceburmistrz Tadeusz Semetkowski. - Mamy więcej dróg wyasfaltowanych niż polnych.
Najwięcej interwencji mieszkańców dotyczy braku chodników na Głębockiej, Ostródzkiej, Białołęckiej, Berensona, Ruskowym Brodzie.
Na 2006 rok zaplanowano w dzielnicy sporo nowych chodników. Z punktu widzenia mieszkańców to kropla w morzu potrzeb. Oto pełny plan na ten rok: Fletniowa (od Mehoffera do Karnickiej), Dynamiczna (od Mazurskiej do Żyrardo-wskiej), Mochtyńska (przystanek przy Aroniowej do Kobiałki), Książkowa (zatoki postojowe przy przychodni i banku WBK), Kobiałka (od szkoły do Ruskowego Brodu), Berensona (od Głębockiej do Kątów Grodziskich), Nagodziców (remont), Marchołta (szkoła podstawowa przy Podróżniczej), Majolikowa, droga bez nazwy na osiedlu Dom 2000 od ul. Polnych Kwiatów, Anecińska, Szczerbca, Żużlowa.
oko