Buciki czy lornetka?
30 kwietnia 2010
Co to za ojciec, który mówi nowonarodzonemu dziecku - wybacz synku, ale tatuś nie kupi ci bucików, bo twój starszy braciszek musi dostać lornetkę. Co to za członkowie rodziny, którzy to akceptują?
Na terenach zielonych Białołęki - zarówno rejonu Choszczówki, jak i między Płochocińską a Markami - nie ma ani jednego oddziału Białołęckiego Ośrodka Sportu czy domu kultury. Na wschodnim obszarze Białołęki nie ma nawet żadnego pozaszkolnego bo-iska, miejsca spotkań młodzieży, biblioteki, ośrodka pomocy społecznej. Masowo natomiast powstają tu osiedla i prognoza napływu nowych mieszkańców jest zatrważająca - w ciągu kilku najbliższych lat licz-ba białołęczan z okolic Tarchomina wyrówna się z liczbą mieszkańców po drugiej stronie ul. Modlińskiej.
Nie można się zgodzić z faktem, aby część Białołęki traktować jako obszar drugiej kategorii.
Rozwijające się wschodnie dzielnice potrzebują intensywnego wsparcia i uwagi. Należy przedsięwziąć metodyczne i skuteczne działania, aby na tych terenach jak najszybciej pojawiły się: dom kultury, ośrodek sportu, ośrodek pomocy społecznej, boiska, basen, jednostka straży pożarnej, posterunek policji oraz prawdziwe cen-trum lokalne. Obszar ten jak wody potrzebuje także poprawy komunikacji.
Faktem jest, że dzielnica ma trudną sytuację - szkoły, drogi, przedszkola, to znaczące pozycje w budżecie. Czy to jednak oznacza, że będziemy w jednej części dzielnicy mieć do czynienia z ludźmi, których wkładamy w epokę kamienia łupane-go, a tych z Tarchomina prowadzimy w świetlisty XXI wiek? "Ta felga nie sztymuje" - jak mówił Jan Pietrzak w jednym ze swoich skeczów. Mieszkańcy wschodnich te-renów są ludźmi przedsiębiorczymi, innowacyjnymi, posiadającymi własne do-świadczenia. Ci nowo przybyli są ciekawi Białołęki - stała się ich domem. Oczekują normalności, możliwości rozwoju a nie dyskryminacji.
Członkowie Partnerstwa Ulic Zielonej Białołęki angażują się w projekty innowa-cyjnych rozwiązań, efektywnie wychodzących naprzeciw zaspokojeniu potrzeb spo-łecznych. W założeniu szukamy rozwiązań optymalnych, tak aby umożliwić zaspo-kojenie kilku potrzeb jednocześnie. Trzy lata temu przedstawiliśmy burmistrzowi Jackowi Kaznowskiemu potrzebę powstania edukacyjnej zagrody wiejskiej, czyli miejsca warsztatów kulturalnych, filii Białołęckiego Ośrodka Kultury, spotkań z tra-dycją Mazowsza, ekologią, a nade wszystko miejscem odpoczynku i zabaw dla dzieci. Inicjatywę poparły trzy szkoły na terenie wschodniej Białołęki i około tysiąc mieszkańców.
Trybuny pływackie uświadomiły nam po raz kolejny, że nie traktuje się nas po-ważnie. Uświadomiły nam także, że "chcieć to móc". Czy władze Białołęki faktycz-nie chcą, aby wschodnia część dzielnicy była pustynią?
Agnieszka Borowska
radna dzielnicy Białołęka, prezes stowarzyszenia Moja Białołęka