Biurokratyczny maraton po szpitalnych korytarzach
7 grudnia 2012
Nasza czytelniczka opowiedziała nam o swoich przejściach przy próbie uzyskania dokumentacji medycznej swojej córki w Szpitalu Bródnowskim. Po kilkugodzinnym (!) maratonie po korytarzach i gabinetach, udało jej się uzyskać zapewnienie, że dokumentacja będzie.
Zaczęło się od tego, że w szpitalu nie ma oddzielnej informacji dla tych, którzy pacjentami nie są - jest jeden punkt, gdzie można się wszystkiego dowiedzieć, ale tam też ciągnie się najdłuższa kolejka. - Kiedy już dotarłam do okienka, powiedziano mi, że wyniki badań znajdują się tam, gdzie leżał pacjent. Poszliśmy więc na kardiologię, a tam usłyszałam, że papiery mogą być wydane tylko przez lekarza prowadzącego córkę. Musiałyśmy poczekać, bo pani doktor akurat nie było, a nikt inny nam papierów nie mógł dać. Ostatecznie po czterech godzinach czekania, udało się nam uzyskać kartkę od lekarza, by wydać nam dokumentację w formie elektronicznej, bo tak jest wygodniej kolejnym lekarzom, niż przeglądać 150 stron papierów.
Poprosiliśmy o komentarz rzecznika szpitala, Piotra Gołaszewskiego. - Jesteśmy w trakcie aplikacji systemu elektronicznej dokumentacji. Nie ukrywam, że to proces trudny, realnie około marca praktycznie wszystkie cząstki systemu będą już funkcjonowały. To kompletnie zmieni kwestię dokumentacji medycznej, także dostępu do niej. Niestety, pewnym ograniczeniem są przepisy ministerialne, określające zakres dostępu, ograniczenie co do osób po stronie jej wydawania i odbierania.
Jakie to ograniczenia? Właśnie takie, że to przez ręce lekarza prowadzącego musi przejść dokumentacja. - To akurat absolutnie racjonalne. Kiedy dokumentacja jest przygotowana w 100% można uzyskać ją od razu na oddziale, w statystyce medycznej lub właśnie w nowym punkcie obsługi, który już działa w głównym holu. Nie ma wtedy problemu z oczekiwaniem (zazwyczaj do 30 minut, jeżeli jest to obszerny materiał). Ograniczeniem jest ogrom wszystkich "papierów", jakie towarzyszą pacjentowi. Priorytetem dla lekarzy jest leczenie, dlatego bywa, że ostateczne uzupełnienie dokumentów jest ostatnią sprawą w całości zadań. Wiem, że dla osoby odbierającej teczkę chorego jest to utrudnienie, ale patrząc na cały zakres obowiązków lekarzy jesteśmy przekonani, że najważniejszy jest czas bezpośrednio poświęcony pomocy medycznej.
Szpital zdaje sobie sprawę, że uzyskanie dokumentacji może zajmować kilka godzin. - Tego typu sprawy regularnie są poruszane w środowisku medycznym, także dyrektorów szpitali i generalnie ich mianownikiem jest liczba i poziom komplikacji poszczególnych opisów, rozliczeń etc., do których zobowiązany jest lekarz. Na to nie mamy wpływu. Z naszej strony liczymy, że nasza poprawiająca się sytuacja finansowa (drobne, ale jednak zyski już od półtora roku) pozwolą na zwiększenie wsparcia medyków np. przez sekretarki medyczne - mówi Gołaszewski.
Rzecznik zapewnia, że placówka stara się usprawnić działania czysto administracyjne. - Właśnie modernizujemy zawartość holu głównego budynku. Obok szatni, centrum informacyjnego, głównej rejestracji itp. uruchamiamy punkt dokumentacji medycznej. W połączeniu z systemem informatycznym będzie można szybko i sprawnie dostać komplet wyników.
Ma być lepiej, ale póki co szpital grzęźnie w biurokracji...
(wt)