REKLAMA

Bemowo

oświata »

 

Bemowo: zerówki jednak w szkołach

  20 lutego 2013

alt='Bemowo: zerówki jednak w szkołach'

Dzieci uczęszczające do tej pory do zerówek w bemowskich przedszkolach trafią teraz do szkół podstawowych.

REKLAMA

- Dziecko w tym wieku przyzwyczaja się do warunków, do rówieśników. W przedszkolu przebywać może na ogół od godz. 6.30 do 17.30. W szkole krócej, co stwarza problem dla pracujących rodziców. Trzeba organizować babcie, dziadków, żeby odebrali dzieci ze szkoły. Ewentualnie płatne opiekunki, a nie wszystkich na nie stać - mówi pani Sylwia, matka pięcioletniej Marty.

W ubiegłym roku w przedszkolach zabrakło miejsc dla blisko 400 dzieci z Bemowa. Urząd dzielnicy wystąpił z pomysłem tworzenia przedszkoli publiczno-prywatnych, ale dwie takie placówki, które zostaną otwarte wiosną, nie rozwiążą problemu.

- Na Bemowie skłaniamy się ku lokalizowaniu zerówek w szkołach już od 2009 roku. Szkoły to przeważnie większe budynki, większe sale, są lepiej wyposażone. Zawsze znajdą się niezadowoleni, ale naszym zdaniem to właśnie jest właściwe rozwiązanie - mówi Mariusz Początek, przewodniczący dzielnicowej komisji oświaty.

- Głos rozsądku podpowiada, że dziecko sześcioletnie lepiej czuje się jednak w przedszkolu. Większość z nich nie jest przystosowana emocjonalnie do szkolnej dyscypliny. Mam znajomą w Anglii, gdzie do szkoły idzie się już w wieku pięciu lat i jej dziecko jest zachwycone. Można mieć szczęście i trafić na świetną panią, ale można i na "zołzę". Ilu rodziców, tyle opinii - mówi z kolei pani Arleta.

Jak to wygląda w szkołach?

Dla zobrazowania sytuacji zadzwoniliśmy do kilku szkół na Bemowie, aby porównać warunki w "zerówkach". W SP nr 321 na Szadkowskiego 3 zajęcia trwają pięć godzin (z przerwami), jest wyznaczona specjalna sala, osobna świetlica bez udziału starszych dzieci (opłata 10 zł miesięcznie), posiłki składające się ze śniadania, obiadu i kolacji (cena 7,40 zł). Podobne warunki panują w SP 82 im. Jana Pawła II przy Górczewskiej 201. W SP 316 im. Astrid Lindgren przy ul. Szobera 1/3 zajęcia trwają wprawdzie pięć godzin - są jednak cztery grupy, więc lekcje odbywają się w dwóch turach, od godz. 8.00 do 13.00 i od 12.00 do 17.00. Świetlica (osobna, bez udziału starszych dzieci) kosztuje już 20 zł miesięcznie (tyle zadeklarowali rodzice), za posiłki składające się ze śniadania, obiadu i kolacji trzeba tu zapłacić 8 zł.

Głos rozsądku podpowiada, że dziecko sześcioletnie lepiej czuje się jednak w przedszkolu - mówi pani Arleta.

- Są takie miejsca jak placówki na Czumy czy Andriollego, gdzie przedszkole i szkoła funkcjonują w jednym budynku, mają nawet wspólny plac zabaw. Wszędzie jednak zajęcia nie mają formy lekcji, a dzieci przyzwyczajają się do nowego miejsca, w którym spędzą najbliższe lata. To są oddziały przedszkolne w szkołach. Tak ma to funkcjonować w naszej dzielnicy. Dzieci trzyletnich do szkół przecież nie poślemy. A musi znaleźć się dla nich miejsce w przedszkolach - tłumaczy wiceburmistrz Krzysztof Zygrzak.

Szkoła czy przedszkole? Jak oceniają czytelnicy?

mac

 

REKLAMA

Komentarze (3)

# basik

21.02.2013 11:56

posiłki składające się ze śniadania, obiadu i kolacji
Jakiej kolacji - podwieczorku raczej.
Pomijają tę wpadkę - bardzo słaby artykuł. Czemu nie ma mowy o zajęciach dodatkowych? Albo o dniach wolnych?

# gosć

22.02.2013 16:40

Biorąc pod uwagę, że szkoła na Andriollego to Gimnzajum , to dziwi mnie jak to możliwe, że ma ona wspólny plac zabaw z przedszkolem :/

# rodzic zerówkowicza

03.09.2013 13:47

tak wygląda rzeczywistość w sp. 321 2.09.2013
Wczoraj dowiedzieliśmy się że Pani której nazwisko widniało na listach w piątek nie będzie nauczycielką naszych dzieci, zastąpiła ją Pani która w dniu 01.09 br. dowiedziała się że będzie poprowadzi naszą klasę. Zmiana Pani nie jest w tym wszystkim najgorsza lecz to co zastaliśmy po wejściu do klasy. W mediach MEN opowiada jak cudownie klasy są przystosowane na przyjęcie maluchów w szkole i dziś mieliśmy obraz tego że nie.
Po wejściu do sali okazało się że są w niej tylko stare meble i jedynie małe stoliki i krzesła. Na podłodze odpadające płytki PCV i kawałek starego w dodatku brudnego dywanu, poza tym nie było żadnego wyposażenia które upiększyło by starą sale. Nie było ani obrazków, ani zabawek dosłownie nic, pusta sala. Nie było nawet jednej kredki czy kartki papieru. Rodzice byli zszokowani przypuszczając że jest to sala tylko na 1 spotkanie.
Pani nauczycielka niczego nie winna bo sama zdezorientowana nie umiała odpowiedzieć jak będzie wyglądać organizacja zerówek bo sama jest nowa i nie poinformowana przez p.o. dyrektor szkoły. Rodzice zdziwieni i załamani tą sytuacją. Dzieci zdenerwowane widzące to zamieszanie. Jak pedagodzy mogą takie coś dzieciom robić ?
Podczas naszego spotkania z wychowawczynią wpadała zapłakana Pani która miała uczyć nasze dzieci i tłumaczyła jak jej przykro że nie może, dzieci przestraszone całą sytuacją chciały opuszczać już sale. Przygotowywała się pół roku na przyjecie zerówki i przygotowała upominki dla swoich uczniów.
Po spotkaniu próbowaliśmy interweniować u dyrektorki lecz ta tłumaczyła że trzeba dać czas Pani. Przepraszam jaki czas, wszyscy wiedzieli że drugiego września dzieci będą szły do szkoły, chyba można było przygotować sale tak żeby dzieciaki zachęcały, a nie odstraszały. Najlepsze w tym wszystkim że na parterze są sale w pełni wyposażone i dzieci pytały nas dlaczego one na piętrze mają pustą salę, a dzieci na parterze mają zabawki. Jak wytłumaczyć sześciolatkowi tą nierówność. Nauczycielka poprosiła nas o przyniesienie rzeczy jeśli możemy, lecz czy to my rodzice powinniśmy wyposażać szkolę ? Niby dziś miało coś się zmienić, a było jeszcze gorzej....
Dostaliśmy informację że przydzielona nam sala będzie dziś remontowana i nasze dzieci będą ten dzień spędzać w świetlicy. Zaprowadziliśmy je tam po czym okazało się że jednak nie ma dla nich tam miejsca i mają się przenieść do innej sali. Tak wędrując po zakamarkach szkoły trafiliśmy do kolejnej małej sali w której już było 26 dzieciaków i miało być kolejne 26 naszych. Pani nauczycielka postanowiła poszukać im kolejnej sali. Dzieci zapłakane, zdezorientowane tą sytuacją szły do trzeciej sali pożyczonej od przedszkola. Jak może tak być aby dzieci w nowym miejscu były tak traktowane, to są maluchy które były przerażone całą tą sytuacją, jak będą wspominać te pierwsze dni w szkole.
Szatnie są również nie przystosowane do sześciolatków, wieszaki w piwnicy bez oznaczenia, bez miejsca żeby dzieci mogły usiąść czy zmienić obuwie. W jednym boksie maja być dwie grupy, prawie 60 dzieciaków będzie tam zostawiała kurtki i buty. Istny koszmar !!!

REKLAMA

więcej na forum

LINKI SPONSOROWANE

REKLAMA

Kup bilet

REKLAMA

Najnowsze informacje na TuBemowo

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA